Archiwum luty 2004


lut 28 2004 Przejrzyj się z Zwieciadle i pocałuj noc......
Komentarze: 1

„Aniele mój, powiedz czy możesz schować mnie w ramionach, a w skrzydłach swych osuszyć znów moje łzy. Niewiele powiem ci – czujesz sam – w niebiosach łatwiej jest trwać, oddychać niebem – tam zabierz nas. Aniele mój, przecież mnie jedną masz i mnie ochronisz – za grzechy niech życie ukaże mnie. Ty przy mnie zawsze bądź chociaż wiem, że niebo daleko jest więc nie wpuszczą jeszcze mnie. W ciemną noc modlitwy krzyk – zostałeś tylko ty i deszcz na twarzy mej. W ciemną noc nie wierzę już choć trzepot skrzydeł znów do snu kołysze mnie(...)”. [M. Femme „Rozmowa z Aniołem”]

Mały jubileusz Eljot??? Nie rób takiej zdziwionej miny. Wczoraj zamieściliśmy na blogu setną notkę. Nie sądziłam, że tyle wytrzymam. Różnie było. Były chwile zwątpienia i wielkiej radości. Były listy zakrapiane łzami, było trochę wspomnień. Były uśmiechy... I to się jeszcze nie skończy Aniele. Jeszcze zostawimy po sobie nie jeden ślad na tej stronie. A jeśli to ludziom da trochę radości, zamyślenia, zastanowienia... to chyba warto, nie sądzisz??? Dzięki, że jesteś tu ze mną i mi pomagasz. Dziękuję WAM (ja i Eljot), Kochani, że to czytacie i jesteście z nami.

Jak Ci się podobał koncert??? Ja wiem, że dla Twoich delikatnych uszu hip hop to nie jest najprzyjemniejsza muzyka, ale wytrzymałeś. I chyba nieźle się bawiłeś. Nawet P. załatwił nam darmowe wejściówki. Fajnie chłopaki z KSCH (enpewuem) zagrali. Ah prawda! Ty przecież nie wiesz co oznacza ten skrót. Sama, muszę przyznać, byłam zdziwiona. A więc to jest skrót od: Klatka Schodowa (nowy projekt w mieście). Sponsor się postarał i dał im nawet fajne ciuchy. Szczególnie bluzy – takie cieplutkie. Bo spodnie to nie bardzo – nawet mojemu bratu nie bardzo się podobały. Ale co zrobić, musieli w tym cały wieczór chodzić. A wiesz co mi się najbardziej podobało??? Konkurs. Bo wiesz, do biletów były dołączone kupony, które po wypełnieniu można było wrzucić do „puszki” (bluzy jakiegoś chłopaka z wrocławskiego squadu Majestat) i wygrać albo spodnie (z krokiem w kolanach) albo czteropak piwa. E. i ja wypełniłyśmy nasze kupony zaraz po wejściu do lokalu. Ale niestety – mój brat nie wiedział co mamy zrobić. Powiedział tylko: „idź się zapytaj tego typa w niebieskim”. Poszłyśmy. „Typ w niebieskim” okazał się pokaźnych gabarytów mężczyzną w średnim wieku. Bardzo sympatycznym zresztą. Stał przy wejściu razem z dwoma innymi. Zapytałam więc co mam z tymi kuponami zrobić.

On: zaraz ktoś z puszką będzie chodził to wrzucicie. Ale najpierw trzeba to wypełnić.

Ja: A my mamy już wypełnione.

On (zdziwiony): A to wy z radia macie bilety, tak?

Ja: Nie. Mój brat tu gra.

Inny „typ”: Tak? A jak się brat nazywa?

Ja: P.

On: A ten fajny P.

Ja: no tak, ten fajny.

On: To ten P. z KSCH.

Inny „typ”2: A to gratulujemy brata.

Ja: A dziękuję, dziękuję.

Inny „typ”: Ale to bratu raczej trzeba pogratulować siostry..

Ja: Dziękuję...

I tak się zakończyła nasza konwersacja. Niestety nic nie wygrałyśmy. Potem, jak którykolwiek z „typów” przechodził koło nas to posyłał nam promienny uśmiech. Dla E. główną atrakcją były popisy taneczne dwóch dziewczyn. Jak na nie patrzyłyśmy to zastanawiałyśmy się „co my tutaj robimy?”. Bo to aż niesmaczne było. Takich oszołomów było jeszcze kilka. Fajnie było siedzieć i obserwować ludzi. Żadna z nas nie miała ochoty na taniec. Czasem podszedł P., czasem przemknął jego kolega z zespołu – G. vel A. Średnia wieku w klubie wynosiła jakieś 17 lat – czułyśmy się z E. jak staruszki. No, no, no Eljot. Nie marudź. Ty jesteś jeszcze młodym Aniołem. Nie masz przecież nawet 200 lat – to o czym my tu mówimy??? W pełni sił jesteś. Ogólnie koncert był udany, tylko głośno było i jak słyszysz nieco chrypię. Chociaż teraz i tak jest dobrze – rano ledwie mogłam z siebie głos wydobyć. A to, czego najbardziej nie lubię w „dancing places” i w ogóle w pubach to wszechobecny dym. Nawet jeśli go na miejscu nie czujesz to po przyjściu do domu ubranie, włosy wszystko śmierdzi. Brrrrr........ (A właśnie. Jeszcze pranie na mnie czeka dzisiaj. A może jutro???).

U B. było znośnie, prawda??? Chłopaki trochę się sprzeczali, ale na szczęście udało się ich pogodzić. Śmieję się, że tą pracą to już mam szkołę wychowywania dzieci. Na przyszłość na pewno takie doświadczenie się przyda, nie sądzisz??? A jak Ci się film podobał??? Sympatyczny, prawda??? Ale przyznam Ci się, że wolę tą wersję „W pustyni i w puszczy” z 1978 roku. Fakt, „tamta” Nel była momentami śmieszna, ale postać Stasia była bardziej wyrazista. A w nowej wersji Nel jest trochę za poważna jak dla mnie, a Staś nieco sztuczny. Całość ogólnie sympatyczna i jak najbardziej do przyjęcia, aczkolwiek i tak będę się upierać przy wyższości pierwotnej wersji. Był okres, że książkę H. Sienkiewicza czytałam kilka razy w krótkich odstępach. Duże wrażenie na mnie wywarła. Chociaż – to be honest – większe wywarły książki Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka W. Wszystkie przeczytałam, z wyjątkiem „Tomka w grobowcach faraonów” – nie przebrnęłam przez nią.

Eljot proszę Cię znajdź jakieś remedium na ten potworny ból. Niedługo nie wytrzymam. Boję się, że to może być coś poważnego bo  zwykle po pabialginie mi przechodziło. Przecież nawet się wygrzałam. Termofor zastąpiłam kubkiem z gorącą herbatą. Nie wiem dlaczego to tak boli. Kiedy staliśmy na przystanku po wyjściu od B. myślałam, że nie wytrzymam i upadnę. Koszmar. A termofor to sobie kupię. Gdzieś czytałam o takim małym, czerwonym ( a może on był różowy) w kształcie serduszka. To takie słodkie i milutkie... Szkoda, że tydzień temu na Spotkaniach Zdrowia i Niezwykłości pożałowałam pieniędzy. Ale z drugiej strony 25 zł za coś, co tak naprawdę jest mi potrzebne bardzo rzadko??? Szkoda pieniędzy – lepiej kupić książkę. Tak myślę. Nie zmieniaj płyty!!! To jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek słyszałam. Ja wiem, że słucham jej cały czas, że możesz być znudzony, ale wytrzymaj Aniele – „ o tak niewiele cię dzisiaj proszę i uwolnij od bagażu, który na plecach noszę”. Zasłuchałam się w „Elfie”. Tak jest inny świat. Ta muzyka kołysze, ale jak się głębiej w nią wsłuchać to można zauważyć, że niesie w sobie jakiś promyk. Jakby chciała powiedzieć: „nie martw się. jutro też jest dzień. A zza chmur wychodzi słońce...”. Jest w „Elfie” jakaś pozytywna energia. I takiż sam przekaz. Pozytywny.

„SPRÓBUJ CHOĆ RAZ ODSŁONIĆ TWARZ I SPOJRZEĆ PROSTO W SŁOŃCE. ZACHWYCIĆ SIĘ PO PROSTU TAK I WZRUSZYĆ JAK NAJMOCNIEJ. NIE BÓJ SIĘ BAĆ, GDY CHCESZ TO PŁACZ, IDŹ SZUKAĆ WIATRU W POLU. POCAŁUJ NOC W NAJWYŻSZĄ Z GWIAZD. ZAPOMNIJ SIĘ I TAŃCZ...” [Various Manx  „Pocałuj noc”].

A jak spędzimy wieczór Aniele? Że we własnym towarzystwie to oczywiste. O nie!!! Nawet o tym nie myśl. Dzisiaj nie namówisz mnie na statki. Możemy obejrzeć film. Przecież do „Zwierciadła” dołączyli „Buena Vista Social Club”. Muzyka fantastyczna, ciekawe jak film. Trzeba go obejrzeć – pamiętam, że swego czasu M., z którym miałam prywatnie angielski zachwycał się tym filmem. A on chyba wie, co dobre. Przecież Kurta Vonneguta zaczęłam czytać też, można powiedzieć, dzięki M. I nie zawiodłam się. Szczególnie na „Sinobrodym”. Ja mam jeszcze do wyboru czytanie „Zwierciadła” z kubkiem pachnącej gorącej czekolady. Już się nie mogę doczekać kiedy je przeczytam. To jest najlepsze pismo kobiece, jakie kiedykolwiek wpadło mi w ręce. A Ty wiesz, Eljot, że kilka dni temu jechałam autobusem, a za mną siedział chłopak ze swoją znajomą jak wynikało z rozmowy. Ona czytała chyba właśnie jakąś babską gazetę. Powiedziała, że czyta każdą taką, która wpadnie jej w ręce. Chłopak na to, że w takim razie „Zwierciadło” także. Ona zaprzeczyła. Jej znajomy powiedział, że to wielka szkoda – bo to gazeta na naprawdę wysokim poziomie. I że sam nieraz czyta. Ucieszyło mnie to, bo po „Zwierciadło” rzeczywiście warto sięgnąć nawet jeśli jest się mężczyzną.

To co Aniele??? Głosowanie nam nie wyjdzie, ale możemy ciągnąć losy, co Ty na to???

 

alexbluessy : :
lut 27 2004 ten cały OPTYMIZM to można sobie rozbić......
Komentarze: 2

No i co powiesz Aniele??? Ja już mam dość. Przeklinam moment, w którym podłączyli mi ten cholerny Internet!!! Właśnie, że będę się wściekać. I nie krzycz na mnie! Mogę mieć pretensje tylko do siebie. Za dużo mówię, nie umiem czasem trzymać języka za zębami, swoich rzeczy też nie pilnuję. Bo gdybym nie zostawiła swoich prywatnych papierów na biurku to pewien (z akcentem na pewien) arkusz nie wpadł by w niepowołane ręce, w wyniku czego babcia by się nie martwiła, ja nie napisałabym pewnego (znowu akcent) e-maila i pewnie byłoby jak dawniej. Ale to już jest koniec, nie ma już nic. Jesteśmy wolni... (???)

Bo to znowu ja. Biorę winę na siebie. Całą. Bo ona leży po mojej stronie. Przyznaję się do tego. I biję w pierś. Wiesz Eljot, że bałam się dzisiejszego dnia??? Bardzo się bałam. I tylko żałuję, że nie mam takich znajomych, którzy mogliby zniszczyć jakiś serwer, żeby e-mail nie dotarł do adresata. Wiem, Aniele, że teraz to głupoty gadam. Bo się pogubiłam. Mętlik w głowie mam. A jakby tego było mało to zabełtałam też w głowie kogoś innego. Bo ja bełtam. To mi wychodzi najlepiej. „Jestem częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc wiecznie czyni zło”. Teraz to najchętniej zamknęłabym ten cały kram. Wyłączyła komputer, odłączyła się od Sieci, ale to byłaby ucieczka, prawda??? A ja nie chcę uciekać. Gdybym tak zrobiła to znaczyłoby, że jestem słaba, że nie umiem stawić czoła Rzeczywistości, że się poddaję. A ja nie chcę się poddać. Nie mogę. Tyle jeszcze przede mną... Dlatego przyjmę to, co szykuje mi los z wysoko podniesioną głową, bez płaczu. Najwyżej czasem się zamyślę... A właściwie los tu chyba nie ma wiele do gadania. Przecież my w Wielkiej Księdze mamy zapisany konspekt naszego życia. Od nas zależy jak rozwinie się akcja, jak skończy, jak pokierujemy bohaterami. Jaką damy moc im i sobie. Przede wszystkim sobie. 

Czy oczy są zwierciadłem duszy, Eljot??? Też tak myślę. Oczywiście, że są. A skoro tak jest w istocie to ponieważ moja dusza jest smutna, oczy też takie są. Są i będą. Będą smutne, ale we mnie będzie siła. Bo to przeszkody mobilizują. I wiesz co Aniele, boję się tego, ale mam wrażenie., że zaczynam stawać się bezwzględną – excuse my French – suką. Takim jest chyba łatwiej. Bo Czarodziejki (nawet Czarownice) w tych czasach się raczej nie sprawdzają. Za serce chwycił mnie komentarz niedostępnego, który napisał, że „otaczają mnie osoby, dla których to ja przez chwilę jestem Aniołem”. Piękne słowa, bardzo budujące. Ale ja nie wiem czy umiem w nie uwierzyć. Chociaż z drugiej strony: mam w sobie siłę. I Ciebie, Aniele, przy sobie. I proszę Cię, nie pozwól żeby resztki „mojej magii” uleciały. Może jeszcze coś/kogoś, kiedyś wyczaruję/zaczaruję.

Zmęczona jestem Eljot. Najpierw praca, korepetycje, teraz ta rozmowa. A muszę się przygotować do wyjścia... Chociaż nie wiem, czuję, że nie mam siły nigdzie iść. Dobrze, że E. zadzwoniła z zapytaniem czy się nie rozmyśliłam. Pójdę, WYPIJĘ ZA BŁĘDY. Zapiję mój smutek. To nienajlepszy sposób/pomysł, ale... Wiesz Aniele, że nawet nie chce mi się myśleć o tym, co mam na siebie założyć. Przyszła do mnie nostalgia. Aniele!!! Błagam Cię, niech ten dzień się już skończy. Od rana wszystko jest nie tak. Najpierw budzik nie zadzwonił i całe szczęście, że obudziłam się dokładnie na 20 minut przed odjazdem autobusu. Zdążyłam tylko się ubrać i spakować książki do torby. Pierwszy raz zdarzyło mi się zaspać. Potem u B. niby jakoś czas przeleciał. Za to po przyjściu do domu się zaczęło. Nawet prysznic mi nie pomógł. Nie pocieszaj mnie Eljot – to niewiele da.

„To wcale nie tak łatwo powiedzieć „żegnaj” i o wszystkim zapomnieć. Odstawić na bok przeszłość i żyć od nowa, tak jakby, nigdy nic się nie zdarzyło(...)”.

Poczekaj Aniele. Dzwonił P. Powiedział, że po koncercie już do mnie nie przyjedzie bo mają jakąś imprezę ze sponsorami i ona potrwa do 4. Wypada żeby zespół tam był, wobec tego nie opłaca im się już tu jechać tylko prosto z klubu pojadą na dworzec. Ja mam mu zrobić kanapki – popatrz jaki on wybredny, się pyta czy mam jakąś dobrą szyneczkę. Przecież ja nie jem nic takiego – i kupić picie. Ja nadal nie wiem co mam na siebie założyć. Tylko włosy jako tako ułożyłam. Wiesz co, może wybiorę czarne wąskie spodnie, czarną bluzkę i zieloną katanę. Co Ty na to??? I wysokościowce rzecz jasna. Nie wiem...

Nie zmieniaj płyty Eljot. Mam „fazę” na „Elf” Various Manx – dawno nie słuchałam – a ta płyta bardzo odpowiada mojemu nastrojowi obecnemu. Ta muzyka koi. A oprócz tego to kojarzy mi się z podróżą. W nieznane. Słuchałam jej całą noc podczas jazdy do Sopotu. Niesamowita... Kołysząca, uspokajająca... To niech mnie nadal kołysze. Zbieramy się powoli Aniele.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

alexbluessy : :
lut 26 2004 dzień pozytywnych wydarzeń
Komentarze: 1

I co Eljot? Robimy podsumowanie dnia??? Robimy. Po pierwsze Aniele to musisz na mnie jakoś wpłynąć. Ej no nie patrz tak dziwnie, nie zwariowałam. Jeszcze nie... Bo widzisz Eljot odkryłam, że jestem uzależniona. Uzależniona od dwóch... no trzech rzeczy. Od kawy, ciastek i rozmów z Tobą. Chociaż zrób tak żebym piła mniej kawy i jadła mniej słodyczy. Ja wiem, że wszystkie spodnie już na mnie wiszą, i każdego dnia jestem chudsza i chudsza. Aż kiedyś zniknę... Nie dopuść do tego Aniele Stróżu Mój. Bo kto wtedy będzie grał z Tobą w statki. Zresztą tak na marginesie to ja nie wiem dlaczego z Tobą gram. Nie dasz mi wygrywać. Zawsze musisz być najlepszy. Czytałeś co napisał niedostępny. Daj mi raz fory, niech się rozchmurzę.

Wkurzyła mnie dziś trochę B. okej, ja wiem, że w czwartki zwykle do niej chodzę. Ale T. chodzi do przedszkola, K. do szkoły... Wiem, że T. dziś został w domu bo ma katar., ale B. powinna wcześniej do mnie zadzwonić czy nie mogłabym odebrać K. ze szkoły. A nie na godzinę przed końcem jego lekcji. Czy ja nie mam racji, Eljot??? Jutro na rano, potem korepetycje, a na koniec koncert. Już się nie mogę doczekać. Ciekawe jak ten squad P. wypadnie. Wkurzyła mnie A. w związku z tym. Miała iść. A dziś nagle dzwoni i wymyśla jakieś pożal się Boże wymówki. No tak, jest piątek... Piątkowe wieczory to ona pewnie spędza ze swoim facetem. To niech powie o co tak naprawdę chodzi, a nie kręci jakieś żałosne excuses... Wkurzyłam się na nią. I jeszcze to jej pytanie czy ja idę bo może by przyjechała i poszłybyśmy w inne miejsce. czy ona oszalała??? To jest koncert mojego brata!!!!! Jak mogłabym nie iść??? Wrrrrrrr.............

Dobre te ciasteczka, prawda Aniele??? Ale wiesz co? Jutro upieczemy sobie jakieś prawdziwe. Znaczy domowe jakieś. Tak – pozwolę Ci bić pianę i miksować ciasto. Mam ochotę na jakieś z orzechami i makiem, co Ty na to??? Wiem Eljot, wiem, że ja te orzechy to pewnie potem odchoruję – ale co tam. Pieczemy!!! Aż Ci się oczy zaświeciły, gicio. Mam nadzieję, że nam Ł. nie zje wszystkiego. Bo on jak coś do jedzenia na wierzchu leży to lubi się tym „zaopiekować” – jak to kiedyś powiedziała G. Tak to jest ze współlokatorami. Hmmmm.........

Wiesz Eljot, ja się czasem dziwnie czuję. No bo niby to jest moje mieszkanie, a kręcą się po nim obcy ludzie. Pewnie, ze to dobrze – przynajmniej  nie wracam do zupełnie pustego domu. Zawsze ktoś jest. A tak byłabym sama w trzech pokojach. Chyba bym zwariowała. Szczególnie wieczorem. Ale oni i tak są, a tak jakby ich nie było. Zamykają się w pokojach i robię te swoje projekty. Zresztą my z różnych bajek jesteśmy...

Ty sobie Eljot nie wyobrażasz jak mnie ten „niedostępny” podbudował swoimi komentarzami??? E-mailami też. Jeszcze jeden wątek w  bajce... A poza tym to komu chciałoby się spędzić cały dzień na czytaniu tego, co ja tam napisałam przez te prawie 3 miesiące. Podziwiam, naprawdę podziwiam. I widzisz Aniele, Ciebie też polubił. Czyli może warto pisać, warto tworzyć komputerowy zapis moich z Tobą rozmów. Właśnie dla takich ludzi.

„Wiedziała, że oni tam gdzieś przed ekranami swoich pecetów zrozumieją. Zawsze rozumieli. Byli tak daleko, a ona czuła, jakby byli obok i głaskali ją po głowie w najtrudniejszych chwilach. Cokolwiek napisała już kilka godzin później znajdowała skomentowane. Mądre rady, zabawne komentarze, albo po prostu ciepłe słowo zastępujące uścisk”. [J. L. Wiśniewski „Martyna”].

Chyba warto...  I znowu sobie pomyślałam, że los, czy jak to „coś” się nazywa, postawił na mojej drodze kolejną pozytywną osobę. Od której dostałam jakąś wskazówkę, siłę, zapewnienie, że w tym jest sens. W czym??? W „TYM”.

Oczy mnie już bolą Aniele Mój. Zaraz zamykamy komputer. Dobrze, obejrzyj jeszcze sobie tą stronę. [ www.HAPPYTREEFRIENDS.com ]. Ale potem koniec. Co mówisz??? Że chcesz na zapas sobie poserfować w Sieci??? Że niby jutro nie będziesz. Bo tak może być. Rano do B, potem szybki obiad i na koncert. Już się nie mogę doczekać... Powiedz mi, jak Ci się podoba Anita Lipnicka i John Porter??? Jeśli chodzi o mnie to piosenka „Then & Now” dodaje mi pozytywnej energii. Mogłabym jej cały czas słuchać. Jeszcze i jeszcze i jeszcze. A czy nie wydaje Ci się, Eljot, że Porter śpiewa podobnie do Nicka Cave’a??? jakieś podobieństwo w barwie da się na pewno wyczuć. Poza tym wizyta w Centrum Wolontariatu też dodała mi sił. W poniedziałek idziemy Aniele na spotkanie informacyjne. Rezerwuj więc czas, żebyś jakiegoś turnieju w bierki nie wymyślił czasem. Zapomnij o tym. Musisz iść ze mną bo mimo, że to kilka kroków od domu to okolica nie za bardzo przyjemna, a spotkanie wieczorem.

Czy zagramy w statki??? Zagramy, ale ja wygrywam. Plizzzzzzz. Ten jeden raz!!!

Czyli co Aniele? Dzień odchaczamy na TAK, prawda??? Pozytywnie naładowani i uśmiechnięci idziemy spać. A przepraszam, wcześniej zagramy w bierki... Tfu! Wróć. W statki., oczywiście, że w statki.

I weź tu człowieku wygraj z Aniołem...

 

alexbluessy : :
lut 25 2004 I will survive!!!
Komentarze: 4

Eljot odpowiedz mi na jedno proste pytanie. Nie rób takiej miny. Jesteś Aniołem, tak??? Moim Aniołem, right??? Dlatego pytam Ciebie. Słuchaj Eljot powiedz mi taką rzecz – wyjaśnij może raczej. Dlaczego na tym pokopanym świecie jest tak, dzieje się tak... Nie, wróć. Dlaczego na tym świecie nic się nie dzieje bez przyczyny. Dlaczego wszystko działa na zasadzie naczyń połączonych??? Myślałam, że mnie to nie dotyczy. A jednak. Eljot, no bo zobacz Aniele. Gdyby nie to, że poprzestawiały mi się godziny, spóźniłam się na zajęcia, w wyniku czego wcale na nie poszłam. W zamian za to postanowiłam odwiedzić babcię. I tak miałam tam iść bo musiałam oddać mojej kuzynce A. płyty. Ledwie weszłam babcia zaczęła podniesionym głosem mówić, że jestem nieodpowiedzialna, że ona zaraz zadzwoni do moich rodziców, że może grozić mi niebezpieczeństwo itd. Wściekłam się, zostawiłam płyty i wybiegłam. Bo nie pozwolę się traktować tak, jakbym nie umiała samodzielnie i rozsądnie myśleć. Wkurza mnie, kiedy ludzie myślą, że lepiej wiedzą co jest dla mnie dobre. A babci chodziło o Z. i naszą Internetową Znajomość. Drogą nie ważne jaką dowiedziała się o kwiatkach i chciała mnie przestrzec. Że mogę być wykorzystana itd. Ja nie mogłam tego gadania słuchać i wybiegłam. Bez pożegnania nawet. W przypływie nagłych emocji napisałam do Z. sms-a, czego zaraz pożałowałam. Wysłałam więc następnego i e-maila na dokładkę. Tylko czy coś wyjaśnię... o to jest pytanie. Poczekamy, zobaczymy. W związku ze sprzeczką (raczej kłótnią) z babcią wyszłam od niej wcześniej. Wsiadłam do autobusu, usiadłam, a tam zaraz jakiś facet się do mnie przyczepił. Całą drogę gadał. Ja ani słowa do niego. Najpierw chciał się dowiedzieć jak osiągnęłam tak absolutnie niespotykany i niesamowity kolor włosów. Potem stwierdził, że jestem z Kosmosu, a on z Afryki (Południowej, z RPA). Następnie żałował, że nie ma ze sobą swoich książek bo mogłabym je zawieźć, tym latającym obiektem, którym przyleciałam, na swoją planetę. W końcu powrócił do tematu włosów. Bardzo żałował, że nie czuję sympatii dla poetów i poezji (ja???) i powiedział, ze pojawiłam się w tym autobusie jak anioł. I jeśli w księgarni zobaczę książkę pt.: „Błękitny anioł” to tam będzie wiersz o mnie. Powiedział też, że swoim „dostojnym i jakże pięknym milczeniem” natchnęłam go do napisania wiersza życia. Wychodząc z autobusu – wysiadał przystanek przede mną – jeszcze mi dziękował za to szczęście, które go spotkało. Znaczy chodziło mu, że ja akurat tym autobusem jechałam. Gdyby facet był młodszy o jakieś 30 lat i nie gadał tyle o Kosmosie to może bym z nim porozmawiała. Wieczorkiem odwiedziła mnie N. I słyszałeś Eljot co ona powiedziała, prawda??? Powiedziała: „Oluś, a może to był twój anioł?” Spojrzałam na nią, Ty zresztą też. Widziałam Twoje spojrzenie Aniele. Nie było miłe. W każdym razie N. rzuciła okiem nad łóżko. A tam przecież, nad wezgłowiem wisi niebieski aniołek. Spojrzała i powiedziała tylko: „błękitny anioł, co?”. Uśmiechnęła się, oddała mi moje „Requiem dla snu”, które trzyma od września. Stwierdziłyśmy, że film nas wzburzył i wstrząsnął nami. Pogadałyśmy chwilkę i N. poszła do domu.

A teraz Eljot widzisz co się porobiło. A. mi się na gg włączyła i mówi, ze babcia cały czas od mojego wyjścia się martwi. Wrrrrrr........ Ja nie wiem co mam zrobić żeby ją uspokoić. Pomóż mi Aniele proszę Cię.

A w ogóle to jutro Eljot mamy napięty plan dnia. Od razu Ci to mówię, żeby było bez marudzenia i niespodzianek. I bez narzekania. Jutro mamy dzień wolny od B., wobec czego idziemy do Centrum Wolontariatu. Postanowiłam zrobić coś dla ludzi, pomóc im, może sama się bardziej otworzę. Przynajmniej nie będę siedzieć w domu. Ostatnio zauważyłam, że mój świat, moja codzienność ograniczyła się do uczestnictwa w zajęciach, udzielania korepetycji, siedzenia przed komputerem. Trzeba coś zmienić. Tak dalej być nie może...

Cóż Eljot idziemy grać w statki....

alexbluessy : :
lut 22 2004 Powrót Anioła
Komentarze: 4

W końcu zdecydowałeś się wrócić Eljot – Mój Osobisty Aniele od Oczyszczenia Duszy. Dzień sobie wybrałeś na powrót odpowiedni. Miejsce też. Tak właśnie myślałam, że spotkam Cię gdzieś w okolicach Hali Ludowej. Przecież odbywają się tam teraz X Wrocławskie Spotkania Zdrowia i Niezwykłości. A czy może być lepsze towarzystwo dla Anioła niż radiesceci, różdżkarze, wróżki i bioenergoterapeuci??? Jesteście z podobnych bajek. Dobry moment sobie wybrałeś. Myślałam, ze się przywidziałam kiedy zobaczyłam Cię opartego o kolumnę. Myślała, że mam zwidy, że to nie Ty. Na szczęście się nie myliłam. A więc WRÓCIŁEŚ!!!  Wspaniale. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę...

Nie udawaj, że nie wiesz co się ze mną działo podczas kiedy byłeś na urlopie. Na pewno wiesz. Tulipany, które dostałam od Z., przedwczoraj wyrzuciłam. Uschły. Wiesz, że kiedy wyjmowałam je z koszyka i wrzucałam do foliowego worka autentyczny smutek czułam??? Wiem, że wszystko ma swój początek i swój koniec, ale mimo to żal. Cóż, one pierwsze... Zaraz może też nie być „chłopaka od tulipanów”. Przykro. Bardzo nawet. Ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Tylko wiesz Eljot nie bardzo umiem sobie to wyobrazić. On zawsze był. Kiedy chciałam i kiedy nie chciałam. Kiedy go potrzebowałam i kiedy się wręcz modliłam, żeby go nie było. Zawsze był. W jakiś sposób zaczął zmieniać mój świat, mnie też, a teraz może go nie być. Nie umiem sobie tego wyobrazić.

„Ludzie poruszają się po wytyczonych przez los albo przeznaczenie – obojętnie jak to nazwać – trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają się też tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Ale oni idą dalej.” Chyba ten cytat tutaj pasuje, jak myślisz???

Wiesz, zanim Cię spotkałam poszłam na spacer. Długi spacer. I trochę myślałam. O mojej wczorajszej, a w zasadzie dzisiejszej nadrannej rozmowy z Z. Zastanawiam się jak ludzie potrafią być podli. Oceniają innych chociaż nic o nich nie wiedzą. Uważają się za kogoś lepszego, a tak naprawdę to są  puści, zblazowani, zakochani w sobie. Myślą, że są kimś, mówią o sobie „inteligencja”. Człowiek prawdziwie „inteligentny” nie mówiłby o innych w ten sposób, prawda Aniele??? A niby dlaczego ktoś, kto nie urodził/wychował się tam, tylko gdzieś indziej ma czuć się gorszy??? Kto dał tym pseudointeligentom prawo oceny??? Dlaczego oceniają i powodują, że pojawia się „wstyd bycia człowiekiem”. Albo coś w tym rodzaju. Nie pojmuję takiego toku myślenia. Zwyczajnie tego nie rozumiem. A potem taki człowiek czuje się mały, gorszy. Boli mnie to. Bardzo. A w ogóle ta rozmowa to była jak pożegnanie – pakowanie. Tak to mi się skojarzyło. Z pakowaniem.

Oj Eljot chyba się nie wybawiłeś na urlopie widzę. Pytasz co to za fajna muzyka??? Joss Stone. Według recenzji jej płyty we „Wprost” jest to: „pannica biała jak Zbigniew Ziobro, a soulująca jak najczarniejsze diwy(...)”. Coś w tym jest z prawdy. Tylko, że ja i tak jestem rozmemłana i rozbita. A taka muzyka wpływa na pogłębienie się takich stanów. Ale Ty jesteś i mi pomożesz, Eljot. Tylko proszę, nie odchodź już.

Wiesz co mi Z. wczoraj powiedział? Że ten bukiet naprawdę był za to, że „byłam, jestem i będę”. A ja myślę, że ja jestem trochę jak sen. On zaprzecza, ale chyba tak jest. Taki dłuższy sen. Kiedyś trzeba będzie się obudzić. A snów się nie pamięta, ulatują wraz z nadejściem dnia. Boję się tego, że taki dzień też w końcu nadejdzie. A teraz On może wyjechać, a ja nawet nie zobaczę Jego uśmiechu, nie poznam Go tak naprawdę. To jest strange. Bezsensu trochę też. Widzisz teraz dobrze Aniele, jak jedna noc (tylko bez podtekstów Eljot) może zaważyć na losach/życiu/emocjach człowieka. A teraz to może tak nagle się rozmyć. Ja nie chcę. Ale ja nic nie mogę. Nic. Wiadomo, że są obawy, lęki. Ja też się boję, ale z tym, że są Dwa Światy, z tym się nie zgodzę. Ale to tylko moja prywatna opinia.

  „(...)musimy sobie zadawać pytanie o sens życia, dlaczego jest tak, dlaczego nie inaczej, dlaczego nie rozumiem. I nie dziw się, jeśli nigdy nie będziesz spokojna i nie znajdziesz odpowiedzi. Nie możesz jej znać. Nikt jej nie zna. Ale możesz wierzyć. Każdego dnia wstaje słońce.” [J. L. Wiśniewski „Martyna”]

Czy Ty też myślisz Eljot, że nie można się zamykać przed światem, bać się zaufać w obawie przed skrzywdzeniem, uciekać... Chyba nie powinno się. Bo ja myślę, że mimo swojej całej brzydoty i zła to ten świat nie jest taki do końca straszny. Tylko trzeba popatrzeć na niego pod odpowiednim kątem. Wtedy wszystko wyda się prostsze. A poza tym są Anioły. Wy nam pomagacie, jesteście, pilnujecie. Dzięki Wam za to.

Z. się zapytał czy zawiesiłam bloga. Już prawie tydzień nic nie napisałam. Nawet nie zaglądałam na tą stronę. I nadal nie wiem czy będę. Po co??? A może będę tylko nie codziennie. Ja tam napisałam Eljot, że powiedziałam o sobie za dużo. Nie planowałam tego. Pewne rzeczy powinny zostać wyłącznie między Tobą i mną. Ale niczego się już nie cofnie, nie wymaże... Za późno już.

Moja dusza mi nie wierzy

moje serce ma co do mnie wątpliwości

mój rozum mnie nie słucha

moje zdrowie ucieka

moja miłość umarła

moje fotografie rodzinne nie żyją

mój dom jest już inny

nawet piekło zmyliło bo zimne

nakryłem się cały żeby mnie nie było widać

ale łza wybiegła

i rozebrała się do naga [ks. J. Twardowski „Nie tak nie tak”]

 

 

 

 

 

alexbluessy : :