Archiwum marzec 2004


mar 31 2004 Anonimowość...
Komentarze: 1

Wiedziałam, że tak będzie Aniele. dzień się szybko zaczął i równie szybko minął. Nawet nic się ciekawego nie wydarzyło w ciągu tych kilku godzin, może warto je pominąć??? Są już przecież częścią historii... za następnych kilka dzień też już nią będzie. Wróciłam z zajęć i znowu się źle czuję. Ale to PMS – do jutra powinno minąć. Trochę bólu, trochę nastrojowej huśtawki i będzie lepiej. Musi być lepiej. Tylko jakiś żal mnie chwycił... Nie wiem za czym, nie wiem do czego... do ciepła??? Tak, ale takiego „innego” ciepła. Co mogę poradzić... hm, chyba tylko utopić smutki w litrze marchewkowego soku. I „Alkimji” Steczkowskiej... może muzyka zadziała, ona ma podobno cudowną moc. Wiesz, kiedy szliśmy do autobusu jakoś dziwnie się poczułam. No tak, miałam na uszach słuchawki, w nich „Elfa”, ale mimo to... Nagle zdałam sobie sprawę ze swojej Anonimowości. Że jestem tylko „piasku ziarenkiem w klepsydrze’, że dla tych ludzi nie istnieję, że jestem szara... jedna z wielu. Jestem Tłumem. Nic mnie nie różni przecież od tych ludzi.. no bo co takiego??? Bardziej kolorowe ciuchy??? W ogólnej szarzyźnie błękitny sweterek z bordowym bezrękawnikiem może się rzeczywiście wyróżniać, hm... Szłam porwana przez tłum – no wiem, że szliśmy przez jeden z najbardziej ruchliwych punktów miasta – czułam się mała... bezbarwna. W słuchawkach Anita Lipnicka śpiewała:

Przez palce zwykłych dni oglądasz świat w pośpiechu gubiąc sny Twój śmiech zawstydza cię więc wolisz nie śmiać się niż chwilę śmiesznym być Spróbuj choć raz
odsłonić twarz i spojrzeć prosto w słońce Zachwycić się po prostu tak i wzruszyć jak najmocniej Nie bój się bać gdy chcesz to płacz idź szukać wiatru w polu Pocałuj noc
w najwyższą z gwiazd zapomnij się i tańcz Zakładasz szary płaszcz łatwo wtapiasz się w upiornie trzeźwy świt Obmyślasz każdy gest na wypadek by nikt nie odkrył kim
naprawdę jesteś!
[ Various Manx – „Pocałuj noc”]

A ja miałam ochotę stanąć na środku ulicy, rozłożyć ręce jak do lotu i polecieć... Bo ja muszę wyjechać Aniele, nie ważne dokąd, muszę wyjechać. Wiem, że za tydzień jadę na święta do dziadków, ale znam tam każdy kąt, każdy metr domu, każdy zakamarek. Tam się nie da odpocząć, a już na pewno nie w czasie świąt. Odbędzie się zjazd rodziny, hm nie bardzo odpowiada mi taka perspektywa. No, ale co ja poradzę. A ja muszę pojechać Aniele gdzieś, gdzie jeszcze nie byłam. Zresztą nie ważne gdzie byle z dala od miasta, od tego brudu, kurzu, tłumów, Anonimowości... Chcę jechać gdzieś, gdzie naładuję akumulatory, gdzie odżyję, a po powrocie może świat wreszcie zamigocze... Ty już to wiesz Eljot, tylko jak zwykle nie chcesz mi powiedzieć... Nigdy nie chcesz... mam czekać, tak??? Dobrze, więc będę Czekać

alexbluessy : :
mar 31 2004 ostatni dzien marca
Komentarze: 1

Dzień dobry Eljot – Mój Aniele!!! Wstał kolejny dzień.. A Ty coś wcześnie dzisiaj... Korków nie było??? J Acha, to wszystko wyjaśnia. Nie, dziś nie idę do B. – dzisiaj tylko zajęcia. A potem zakupy... Kurcze, jak ja tego nie lubię... no, ale jakąś książeczką wynagrodzę sobie „cierpienia”. Chcesz kawy??? Dobra., już Ci robię. nie krzyw się Eljot, co Ci się znowu nie podoba, hm??? Muzyka??? Ojej Aniele Młynarski jest dobry na początek dnia, ale Ty chyba masz nieco inne zdanie na ten temat, co??? No bo np. piosenka „Nie mam jasności w temacie Marioli” – bardzo pozytywna...

Wiesz, wczoraj wieczorem jakoś lirycznie mi się zrobiło. Włączyłam A. M. Jopek, a kiedy S. namówił mnie do powiedzenia wiersza... Hm, przez Internet to nie można, trzeba szeptać... No, w każdym razie jak mówiłam (pisałam) ten wiersz to jakoś dziwnie mi się zrobiło, jakiś dreszcz mnie przeszedł... Dziwne... Hm. Kilka dni temu S. powiedział mi, że absolutnie mam się nie przejmować tym, że nie studiuję na państwowej uczelni, że jestem „tylko” w szkole prywatnej bo jestem bardzo elokwentną osobą i jemu osobiście prywatność mojej szkoły w niczym absolutnie nie przeszkadza. Miło mi się zrobiło, nie powiem. Hm, według S. mocno stąpam po ziemi... Nie, to nie do końca prawda jest Aniele – hm, Ty zresztą to sam najlepiej wiesz. Muszę sobie radzić, stawiać czoła problemom i tak dalej, ale kiedy jest mi źle, smutno i Samotnie to najchętniej ułożyłabym się w pozycji embriona, przykryła po uszy kołdrą i tak spała. Spała, aż Ktoś mnie nie obudzi i nie pokaże kolorów świata, i powie, że życie jest fajne...  „Poza tym mężczyzna powinien mieć minimalny poziom czułości. Tyle, żeby chciało się z nim popłakać w ciemnym kinie. Albo chociaż chcieć nazwać wszystkie kolory mijanych na spacerze kwiatów lub kupować czekoladowe bzdety na Wielkanoc. Albo słuchać Mozarta.” [J. L. Wiśniewski – „Martyna”]. Z drugiej strony „Słowa są największym oszustwem, na które faceci nas nabierają.” [ też „Martyna”] Może Ktoś mnie Kiedyś przekona, że to kłamstwo, że tak wcale nie musi być. Powiedz, że tak się stanie Aniele... Ech, znowu się rozmarzam i zamyślam. Ale czy to nie to samo Aniele??? Hm, chyba jednak nie. Mam czasem wrażenie, wczoraj takie miałam, że jestem małą zagubioną dziewczynką, której trzeba pokazać świat, nauczyć ją żyć.. To nie do końca tak jest, nie mniej jakąś prawdę w sobie ma, nie sądzisz??? Hm, jak zwykle tylko kiwasz ze zrozumieniem głową, powiedziałbyś coś. Ostatecznie jesteś Moim Osobistym Aniołem i miło by było gdybyś czasem coś powiedział. Dobra, nie czepiam się już. No, ale wracając do tego, co mówiłam. Jestem stuprocentową romantyczką, to czasem przeszkadza, w dzisiejszych czasach romantycy się nie sprawdzają – nie są „trendy”. Dzisiaj trzeba być kool, na luzie, podążać za clubbingową modą. A ja tak nie chcę. Może będę szła pod prąd, ale nie chcę stracić „siebie” gdzieś we wszechobecnej popkulturze. Tej małej dziewczynki jeszcze trochę zostało we mnie, nie mniej i ona coraz bardziej się oddala. Dorasta??? Pewnie w jakimś sensie tak, na pewno tak, hm. Chciałabym mieć taką moc żebym mogła ochronić to, co najlepsze, najcieplejsze... Niestety odnoszę nieodparte wrażenie, że coś tracę, coś ulatuje ze mnie... Nie wiem czy tego chcę Eljot, naprawdę nie wiem.

O, słońce wyszło. Jasno się zrobiło... Hm, a mnie czeka kolejny dzień na szybkich obrotach, maksimum działania, na nic innego nie ma czasu... Kolejny dzień, który przeleci, a ja go nawet nie zauważę. Kolejny dzień w towarzystwie Nadziei, Samotności i ich Znajomych, ech.

Wczoraj rozmawiałam z S. o kropeczkach. Nie wiem dlaczego skojarzyły mi się z wierszem Ewy Bartoszewicz „Jak pięknie kłamię”.

Zabiorę cię na wyspy

w lecie na wieś do siostry

pojedziemy razem

Pokażę ci początek najprawdziwszy

i samo sedno

to na czym zawsze najbardziej zależy

Ja jestem Ewa

otworzę świat cały

jak strączek groszku

Naprawdę

kłamię

bo we mnie jest koniec

i krew i gorączka

kaszel co zasnąć nie daje

Ja jestem słońce i księżyc

I cele

Alfa omega in statu nascendi

Beze mnie

spotka cię wiele dobrego

Znów kłamię

zabiorę cię w niebyt

................................................

Hm, no tak... trzeba brać się do roboty. Jakieś śniadanie, trochę ogarnąć pokój, powtórzenie słówek i można iść. Przeżywać kolejny dzień. Po południu przyjdę do domu i zapytam najpierw siebie, potem Ciebie gdzie się podział Czas, dlaczego znowu straciłam Szanse na Coś... dlaczego... dlaczego... kiedy...

 

alexbluessy : :
mar 30 2004 Stan nieokreślony...
Komentarze: 2

Powiedz ile jeszcze spadnie gwiazd zanim odgadniemy noc Ile serc uniesie stary świat zanim się obróci w proch Powiedz jakich trzeba użyć słów by powstrzymać ludzkie łzy Ile jeszcze trzeba odkryć prawd by prawdziwie zacząć żyć
Zamigotał świat tysiącem barw Tysiąc nowych pytań przywiał wiatr Słońce świeci nocą księżyc za dnia Coraz więcej ludzi coraz mniej nas
Powiedz jak ochronić dobre sny przed jaskrawym światłem dnia Jaką siłę trzeba w sobie mieć żeby odbić się od dna Powiedz jak pokonać w sobie gniew i lepszym się stać Dokąd iść gdy nie ma dokąd pójść i skąd nadzieję brać? [Various Manx – „Zamigotał świat”]

.....................................................................

Kolejny dzień minął Aniele. Szybko się zaczął, szybko minął, szybko się skończy. Jeszcze wieczór przede mną, potem noc, potem kolejny dzień i kolejny wieczór, i kolejna noc... I tak w kółko. Od kilku chwil pozostaję w stanie nieokreślonym. W takim stanie byłam też wczoraj. Po zajęciach umówiłam się z S. na krótki spacer. A kiedy się pożegnaliśmy jakiś smutek mnie ogarnął. Taki nagły i nawet nie wiem dlaczego... Ja wiem Eljot, ja wiem, że „żeby coś się zdarzyło, żeby mogło się zdarzyć i zjawiła się miłość (cokolwiek zresztą) trzeba marzyć”. Może coś się tlić nieśmiało zaczęło, a ja się boję... Boję bo sam dobrze wiesz, że dla mnie dotyk to Ból. Boję się, boję się, że to może być... A przecież czekałam, tak bardzo czekałam... A teraz się boję... Przecież to jest niesamowite, że S. jedzie z drugiego końca miasta żebyśmy przez godzinę mogli porozmawiać, zobaczyć się. A potem każde idzie do siebie, uczyć się... A potem są rozmowy na gg. I jest żal, że spotkanie nie trwało dłużej... Tak, byłam wczoraj w stanie nieokreślonym. I dzisiaj też jestem. A przecież zwiałam z zajęć – nie patrz już na mnie tak Aniele! raz na jakiś czas można. Poza tym dzień był taki piękny, że szkoda było go marnować na dyskusję o aborcji. Pewnie gdybym w autobusie nie spotkała E., S., i G. to do szkoły bym dotarła. A tak to wysiadłyśmy przystanek wcześniej, wysłałyśmy sms-a do tej garstki, która na zajęcia dotarła z prośbą, żeby przesunęli test na jutro. Przesunęli – wobec tego nic nie straciłyśmy poza dyskusją. Zrobiłyśmy sobie spacerek. Na górce Skarbowców było tak cudnie zielono, tak spokojnie, zupełnie jakbyśmy nie były w mieście. W końcu podjechałyśmy do Rynku na jakiś obiad. Następnie one pojechały do domu, a ja na angielski do K. do pracy u B. mam stawić się dopiero w czwartek koło południa. Odpowiada mi taki układ.

Wiesz, do momentu wyjścia od B. było w porządku. A kiedy już jechałam autobusem do domu to coś dziwnego mnie ogarnęło. Słuchałam „Elfa” i nagle miałam ochotę i śmiać się i płakać jednocześnie. Zupełnie nie wiem dlaczego. Dzień był, no jeszcze jest – bo jeszcze trwa, taki ładny, słoneczko świeciło, ubrałam się wiosennie – na Błękitną Panienkę. Założyłam granatowe jeansy, błękitną koszulę i dwa tony ciemniejszy, niebieski sweter. Włosy uczesałam w warkoczyk i fajnie się czułam... Dopiero w tym autobusie coś się stało... nawet nie wiem co to za uczucie, emocja... nie umiem jej/jego nazwać. A teraz siedzę w domku, słucham Młynarskiego i nawet nie jestem w stanie myśleć. Może to te nagłe zmiany pogody, może zmęczenie, nie wiem. Czuję się wyzuta z energii, jakbym sił zupełnie nie miała. W takich chwilach to najbardziej ze wszystkiego chciałabym stanąć na sopockim molo. Rozłożyć ręce i poczuć orzeźwiający, morski wiatr...

Za chwilę znowu TAM idę. Gdzie??? Porozmawiać z Twoim Szefem. Może będzie on-line. Chociaż idę do Niego w czasie mszy... ale może mnie usłyszy...

................................................

Byłam. Wróciłam. Nadal pozostaję w nieokreślonym stanie Aniele. raz za razem przesłuchuję tą samą płytę... Hm, chyba w końcu ją zmienię. Na Michała Urbaniaka, zapalę świeczkę, zapalę kadzidło i muzyka może mnie ukołysze. A wiesz, to chyba nie jest zły pomysł. Do tego truskawkowo-waniliowa herbatka, tomik Przerwy-Tetmajera... No, ewentualnie mogę obejrzeć „Uprowadzenie Agaty” albo spróbować znaleźć nagrane „Trzy elementy” – na podstawie piosenek Młynarskiego. Coś pan Wojtek mnie „prześladuje” ostatnio... Hm...

„Wieczorami, w blasku świec, przy muzyce, w absolutnej ciszy przychodziło do mnie Zrozumienie. Zatem było nas siedmioro... Ciało, Serce, Rozum, Tęsknota, Czekanie, Smutek, Zrozumienie. „ [J. L. Wiśniewski – „Martyna”]. No, nie do końca to jest tak Aniele. Bo ze smutkiem nie umiem się zaprzyjaźnić. Nie mogę też go zrozumieć... Ani się z nim pogodzić... Tak jak z Samotnością, z nią też nie mogę się ani zaprzyjaźnić, ani nawet polubić. Nie wiem czy chcę ją zrozumieć... Nie, nie chcę. Ja chcę, żeby ona sobie POSZŁA, odeszła i nigdy więcej nie wróciła... Myślisz, że to możliwe???

Niech już zamigocze świat tysiącem barw...

 

alexbluessy : :
mar 28 2004 Wieczór...
Komentarze: 0
Wieczory, które przyjdą, te, co pierzchły. Są jednym tylko, w sposób niepojęty. To kryształ czysty, samotny, bolesny, nietknięty przez czas i pamięci zmierzchy. To są zwierciadła wieczoru wiecznego, co się pomnaża w niebie potajemnym. To niebo skarbcem dla ryby, jutrzenki, wagi i miecza, pojemnej cysterny. Szczególność i archetyp. Plotyn bowiem tak nas poucza w swych dziewięciu księgach: życie nasze, ta ulotna mitręga, jest, być może, w istocie śladem boskim. Wieczór pradawny cały dom spowija. Ten wczoraj, z dzisiaj i ten, co nie mija. [Jorge Luis Borges – „Wieczór”]

Jak Ci się to podoba Eljot??? Hm, tak, znowu się zamyślam... wieczory... szczególnie miłe są te, które nie mijają, ale Ty tego nie możesz wiedzieć Eljot.

Zamyślam się też słuchając piosenek Wojciecha Młynarskiego., które przywiózł S. Tak ten sam, o którego wcześniej się martwiłam. Siedziała przed komputerem, gapiłam się bez sensu w ekran, aż tu nagle: „hej, co słychać” – od słowa do słowa okazało się, że obojgu nam nauka nie idzie, że czegoś brakuje. To co, kawka??? Czemu nie??? No to, umówiliśmy się za godzinę u mnie. I było miło. Bardzo. Powiem Ci, że jeszcze nie poznałam chłopaka z którym mogłabym rozmawiać kilka godzin bez przerwy i nie zauważyć upływu czasu. Śmiać się, rozmawiać... no na tym koniec. Na razie. Mam nadzieję, hm.  

Hm, porywająca muzyka. Aż mam ochotę zatańczyć...Kilka minut temu też chciałam... Może następnym razem...

Nie licz już dzisiaj na rozmowę. Teraz napiszę horoskop dla pani N., na jutro, a potem poczytam. Może Anselma Grna „Książkę o tęsknocie”???  A wiesz, że pójście do kościoła mi pomogło??? Nawet się tego nie spodziewałam. Trafiłam na kazanie, jakby specjalnie dla mnie powiedziane. Słuchałam i nawet trochę popłakałam sobie. Uspokoiłam się, dotarło do mnie, że TAM można znaleźć ukojenie. Uspokojenie... Oby jak najdłużej Eljot, oby jak najdłużej. I coś jeszcze się wydarzyło... zaistniało... zapachniało... zatańczyło... za... Eh!!!!!!! 

 

alexbluessy : :
mar 28 2004 Brak mi słów...
Komentarze: 0

Słów mi brak Aniele. A mówiłam Ci wczoraj, że coś się stanie. Czułam to... Tylko nie myślałam, że może stać się coś takiego. Wczoraj do wieczora mi przeszło, dzisiaj wstałam z nadzieją na słońce. Hm, na ironię ono się nawet pokazało. Pomyślałam sobie, że może będzie nareszcie dobry dzień – nawet z jakimś fajnym uczuciem słówka wypisywałam na wtorek. Do pewnej chwili. W pewnym momencie po głowie zaczęły plątać się dziwne, niesympatyczne i nie pozytywne myśli. Włączyłam „Alkimję” Justyny Steczkowskiej, na chwilę pomogło, na chwilę porwała mnie muzyka. Na krótko. Jeden telefon, jedna rozmowa i wszystko się zawaliło. Opadłam z sił. I teraz siedzę przed Tobą wzburzona, bezsilna, wściekła, nie wiedząc co powiedzieć. Zadzwoniła mama z wiadomością, że pobili mojego brata. Wracał wczoraj z W. z urodzin koleżanki. Nie chciało im się czekać na nocny autobus to postanowili wrócić pieszo.  Gdzieś przy Hetmańskiej ich dopadli. Hm, ja nawet nie bardzo wiem, gdzie ta Hetmańska jest. W. nic się nie stało, ale P. oberwał – popchnęli go, on się przewrócił, jeszcze go skopali. Zabrali telefon, chcieli zabrać zegarek, ale nie dał. Właściwie nie mieli szans – tamtych było czterech, a ich dwóch. Jak tamci poszli to zadzwonili na policję, nie znaleźli tych **********. Tata musiał jechać po P. na komisariat, czeka go jeszcze obdukcja – bo to już jest napad z pobiciem. Kurcze, Eljot ja nie myślałam, że coś takiego może zdarzyć się w mojej rodzinie. A tu nagle boom i już. Poza tym mam jakieś dziwne, niedobre przeczucie dotyczące S. jeśli jemu też coś się stało to już będzie za dużo. Ok., ja wiem, za bardzo się przejmuję, ale czasem przeczucia mnie nie mylą. Mam za bardzo wybujałą wyobraźnię??? Nie sądzę. Eljot – ja bardzo potrzebuję usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Powiedz, że tak będzie. Proszę Cię...

A zobacz jak to w zastraszającym tempie się wszystko zmienia. Już miałam nadzieję, nawet dobry humor, a tu poziom energii spadł mi poniżej zera. Rano postanowiłam, że pójdę dziś do kościoła. Wczoraj kiedy wracaliśmy z kina on tak ładnie wyglądał, miałam ochotę wejść – w zasadzie to nie wiem dlaczego tego nie zrobiłam. A dzisiaj pomyślałam, że jestem gotowa, że pójdę, że chcę tam pójść. A teraz... teraz tym bardziej. Nie Eljot, to nie jest tak, że jak trwoga to do Boga. Chcę z Nim porozmawiać. Nie wiem czy On mi odpowie, ale chociaż ja powiem to, co chcę. Zapadam się w sobie. I chcę to zatrzymać, nie chcę stać się zgorzkniałą dziewczyną – przecież ja mam dopiero 22 lata!!! Eljot, całe życie przede mną, tyle do zrobienia, poznania. Ale nadzieja, wiara gaśnie. Jakieś iskierki zaczynają się nieśmiało tlić a zaraz potem gasną. A może... może to ja nie pozwalam im się rozpalić??? Może kiedy zauważam, ze coś, że... to zasypuję te tlące się iskierki. Może właśnie tego nie powinnam robić???

Czeka mnie na jutro sporo roboty, ale nie mogę zebrać myśli. Jakby znowu miało coś się stać. Aniele, nie pozwól na to. Nie pozwól. Nie pozwól żebym ostatecznie straciła wiarę w świat. Możesz mi powiedzieć dlaczego kiedy już zaczynam wierzyć, że coś się zmieni, kiedy coś zaczyna drgać, ruszać, zmieniać się w moim świecie, w moim życiu za niedługo dostaję jak obuchem w głowę, zimny prysznic. I wszystko wraca do dawnego stanu... „Przestał wierzyć w Boga. Nie mogło być Boga. Bo jeśli był, to znaczy, że był bądź zły, bądź bezsilny, bądź zły i bezsilny jednocześnie. W to nie mógł nawet teraz uwierzyć, więc wykluczył jego istnienie.” [J. L. Wiśniewski – „Samotność w Sieci...”]. Ja wiem, że to odnosiło się do znacznie gorszej sytuacji niż moja, ale nie chcę już żyć jak na huśtawce – góra – dół, góra – dół. Bo w końcu uwierzę, że ja nie zasługuję na radość, szczęście (tylko czym ono jest???), sukces. Uwierzę i zapadnę się w sobie, ucieknę, schowam się...

Znowu czuję się jakbym była bohaterką jakiejś powieści. Może drugiej części „Samotności...”??? A jeszcze wracając to tego cytatu. Ja nie przestałam wierzyć, moja wiara się schowała, „poszła na urlop”. Ale jest, zawsze była. A ostatnio łapałam się na tym, że coraz częściej o sobie przypomina. Tylko chyba ja nie dopuszczałam jej do głosu. A dzisiaj popołudniu pójdę do Niego. Porozmawiać. Może pomoże. Pójdziesz ze mną??? Hm, no jasne, przecież Ty na tą chwilę czekałeś bardzo długo. Wreszcie się doczekałeś, pewnie się cieszysz, co??? przepraszam – niemiła jestem. Ale to przez tą historię z moim bratem, no i S. Wiesz, że  się martwię i o jednego i o drugiego, powinieneś mnie zrozumieć. Tyle tylko, że o ile wiem, że P. jest cały, tak S. nie daje znaku życia. I to mnie martwi, pozostaje tylko wierzyć, że wszystko jest w porządku. Bardzo chcę w to wierzyć Eljot, nie wiesz nawet jak bardzo...

 

alexbluessy : :