Archiwum wrzesień 2004


wrz 30 2004 My Man, My Homme...
Komentarze: 3

Dziś dzień mojego Mężczyzny Eljot. To znaczy niby Dzień Chłopaka, ale jak ma się tego wybranego to tak, jakby to był jego dzień prawda???

 

... wczoraj wpadłam na pomysł. Już Ci chyba o nim mówiłam, prawda??? Moje Kochanie dostało już e-kartkę, a wieczorem dostanie 0,2 kilograma zapałek. No bo on ciągle wydaje pieniążki na zapalniczki albo zapałki właśnie to pomyślałam, że taniej mu wyjdzie jak sobie będzie pudełeczko uzupełniał... Już się nie mogę doczekać aż zobaczę jego minę. Dostać tysiąc zapałek to nie byle co hahaha.

 

No co??? Wykazałam się pomysłowością i jakimś rodzajem szaleństwa, nie???

 

... ta wczorajsza sytuacja z panią dyrektor trochę mnie przybiła, ale dobrze jest. Już jestem spokojna i jutro będę miała wszystko załatwione. Taka perspektywa bardzo mi się podoba. Poza tym dziewczyny też bardzo skutecznie poprawiły mi humor. Powiedziały, że przecież nikt mnie tak sobie, z dnia na dzień z listy nie skreśli, że to przecież odpowiednia procedura musi być przeprowadzona i tak dalej. A potem obejrzałyśmy film i wypiłyśmy wino bo one już dziś się wyprowadzają. Tak na pożegnanie było, ale za jakieś dwa tygodnie robimy u nich parapetówkę.

 

... Aniele!!! Czy ja Ci mówiłam, że pójdę siedzieć za branie łapówek??? A Esio niedobry powiedział, że nie będzie mi paczek do więzienia przysyłał. A wiesz jaka to łapówka??? Takie fajne coś do postawienia. Dostałam od nowych (współ)lokatorów. Powiedzieli, że jestem czymś w rodzaju władzy(???) i chcą się „wkupić” w łaski. Miłe to bardzo, taki gest. Mam nadzieję, że dobrze nam się będzie mieszkało.

 

A Esia to zabieram do Herbacianego Świata Chin. Mimo, że to jego dzień ja dziś prowadzę. Knajpę poradził mi Wirtualny Znajomy, dzięki mu za to. Ja prowadzę, i ja stawiam. Wieprzowinę na ostro na przykład. Tylko żeby ciacha dobre tam mieli...

 

Jeszcze musze się na bóstwo zrobić, dwie godziny mi zostały do wyjścia...

 

My Man, Mon Homme, Mój Mężczyzna.

 

Kocham go...

 

 

 

alexbluessy : :
wrz 29 2004 ZNOWU!!!
Komentarze: 1

... wczoraj dla rozładowania nastroju zadzwoniłam do A. Pogadałyśmy chwilę, zaraz potem wysłałam N. smsa zapraszając ją na ryż i herbatkę. Nie odpisała od razu, nie przyszła, nie zadzwoniła mimo, ze mieszka tylko dwa piętra niżej.

Zdołowałam się. ale po chwili usłyszałam knocking on my door. To sąsiadka przyszła z pytaniem czy zaproszenie jeszcze aktualne.

 

Jasne, że było aktualne. Pokazałam jej zdjęcia z gór, pogadałyśmy chwilę, a potem pomyślałyśmy, ze skoro obie mamy „wolny” wieczór to obejrzymy jakiś film. Najlepiej lekki, ale mądry.

 

„Nigdy w życiu” wydał nam się najtrafniejszy. Oj wiem Eljot, że ja już to kilka razy widziałam. Ale oglądanie jakiegokolwiek filmu w towarzystwie to nie to samo, co w pojedynkę, nie???

Stwierdziłyśmy, że zrobimy sobie mocnego, gorącego kakao, jakieś kanapki i oglądamy. Skoro Esio nie dał znaku, że przyjedzie to pewnie nie przyjedzie.

 

... włożyłyśmy płytę do napędu, wypiłyśmy po kilka łyków kakao, przeleciały początkowe napisy i odezwał się domofon. Wiedziałam!!!

 

Nie powiem, że się nie ucieszyłam, ale już się nastawiłam na wieczór w towarzystwie N. i Danuty Stenki. Cóż...

 

Ma Moje Kochanie szansę na pracę, w czwartek ma drugą rozmowę – fajnie. Ja w piątek zaczynam zajęcia, a jeszcze nie zapłaciłam czesnego. Ciekawe kiedy rodzice zamierzają mi kasę na konto przesłać...??? Dobrze, że Esio powiedział, że mając kartę Euro>26 nie muszę wykupywać ubezpieczenia na uniwerku, tyle dobrego, że zaoszczędzę trochę grosza.

 

Zmyłeś się Aniele to nie wiesz jak minął mi wieczór. Nie chciałeś przeszkadzać??? A, no to wszystko wyjaśnia. Było słodkie nic nierobienie. Leżeliśmy i rozmawialiśmy. Na szczęście  Esio powiedział, że nie chce adresu mojego Bloga, a mówił o nim żeby się podroczyć. Hm... Powiedział, że nie chce wiedzieć co tam jest. I bardzo dobrze. Podał mi hasło na swoje konta pocztowe, ale na cholerę mi one??? Jeszcze nie zwariowałam żeby włazić na e-mailową skrzynkę swojego faceta. Bez przesady, choć wiem, że są takie co podobne rzeczy praktykują. Trochę wiary i zaufania trzeba mieć.

 

E.: kochasz mnie? Zakochałaś się we mnie?

Ja: Zadajesz trudne pytania, wiesz?

E.: Wiem. Ale odpowiedz.

Ja.: Co mam ci powiedzieć?

E. Czy coś do mnie czujesz.

Ja. Tak, czuję coś do ciebie...

E. To bardzo się cieszę. Moje kochanie... Jutro postaram się „machnąć” „Samotność...”

Ja. A w czwartek mi ją zrelacjonujesz. Jestem ciekawa twojej opinii. No, oczywiście jeśli do tego czasu mnie nie rzucisz...

E.: No coś ty misia, nawet nie żartuj w ten sposób. Na mnie takie rzeczy nie działają. A poza tym jak mógłbym cię zostawić, co?

Ja: ...

A potem to rozmowa toczyła się bez słów. Dzisiaj od siebie  odpoczywamy Aniele. Zresztą jak zacznie się szkoła i praca to nie będziemy się tak często widywać. To będzie straszne!!!

.................................

... strasznie tak bardzo nie było bo moja sytuacja życiowa zmusiła nas do spotkania.

Ale od początku Eljot.

 

Wyszłam z domu wcześnie rano bo chciałam załatwić to i tamto...

 

... (Posłuchaj jak deszcz cudownie stuka o szyby...)

 

No, chciałam lekarzy odwiedzić. A przy okazji wstąpić do byłej pracy mojej mamy, żeby laryngolog zobaczył co i dlaczego szumi mi w uszach. W takim dobrym nastroju rano przecież byłam. Zjadłam pyszne grzanki, popiłam pyszną herbatą, wzięłam śliczną nową torbę i poszłam.

Kupiłam super jeansową spódniczkę, pomyślałam, że Esiowi powinna się podobać jak jutro go namówię na wyjście do Coffee Heaven. Może w końcu da się naciągnąć, tym razem ja stawiam.

Potem Esio mi powiedział, ze mam kupić jeszcze tą „zajebiście krótką” w kratkę. Nagła zmiana frontu??? Nie wnikam w każdym razie. W końcu kobieta ma być ozdobą  mężczyzny, ma przy nim błyszczeć. Jak będę miała kasę to ją kupię, pewnie, tylko niech potem Mój Mężczyzna nie mówi, że jest zazdrosny czy cuś.

 

... dowiedziałam się o kurs pilotów, wiesz??? Przez PTTK załatwię sobie kurs w Logos Tour. Mają dobrych prowadzących i cena też przystępna – 620 złotych. Z czego 60 to zapisowe, a resztę można na dwie raty rozłożyć. Taka opcja bardzo mi odpowiada, tylko żeby wszystko w końcu się ułożyło. Znowu chodzę wygięta w znak zapytania, znowu mi się zakręty na drodze pojawiły, znowu się denerwuję i krzyczę pytaniami typu „kiedy to się w końcu skończy???!!!”.

W każdym razie jak zapłacę wpisowe to zaczynam naukę 23 października, kończę ją 31 stycznia. W tym czasie mam 120 godzin zajęć, wycieczkę pieszą po mieście i jedną weekendową do Czech albo Niemiec. Nauczą mnie psychologii grupy i pracy z mikrofonem. A potem czeka mnie egzamin przed wojewódzką komisją, ale jest do przejścia więc się tym nie martwię akurat. Oby...

 

Potem poszłam do Rossmanna na Ruskiej. Wybrałam farbę do włosów, maszynkę do golenia i żurawinową świeczkę. Kiedy płaciłam zadzwonił tata. Powiedział, że rozmawiał z dyrektorką instytutu i mam napisać podanie, zawieść jej 200 złotych i ona mi rozłoży czesne na raty. To znaczy podpisze się na podaniu, a w dziekanacie wydadzą mi wszystko, co trzeba. Tylko skąd ja miałam tak nagle dwie stówy wytrzasnąć, co??? Pomyślałam o Esiu. W domu napisałam podanie, zadzwoniłam do Esia, powiedział, że za tyle i tyle czasu mam być pod Galerią Centrum. Byłam. Trochę musiałam poczekać bo Mój Mężczyzna był z tatą w kantorze wymieniać funty. Jak Esia zobaczyłam to coś mnie w środku ścisnęło... rany, ale on przystojny... Tata Eśka się uśmiechnął: „Cześć Ola, a co ty taka smutna jesteś??? Masz 20 lat dziewczyno, życiem trzeba się cieszyć...” Łatwo powiedzieć, ciężej zrobić żeby  tak się rzeczywiście układało. No, ale przyznać trzeba ojca Moje Kochanie to ma bajecznie przystojnego. Niższy jest co prawda od swojego syna, szpakowaty i ma w sobie coś... Tylko ty sobie nie myśl Anioł, ze ja kręcę z synem żeby za tatusia się potem zabrać. Już ja wiem, że Tobie to różne rzeczy po głowie chodzą.

Esio pożyczył mi pieniążki, odprowadził na przystanek i powiedział tak, jak lubię najbardziej „do jutra”. A mi się nogi ugięły...

 

... a kilkanaście minut później chciałam usiąść na krawężniku i płakać. Okazało się, że pani dyrektor w Instytucie już nie było i że będzie dopiero w piątek. A ja do jutra mam termin zapłaty. Totalnie nie wiedziałam co mam robić. Przyjechałam do domu i zadzwoniłam do Mamy. Usłyszałam, że mam się nie martwić bo nikt mnie nie skreśli z listy studentów, że jeśli chodzi o jakieś przeciw pożarowe szkolenie i kurs BHP to mam wydrukować sobie jakieś pisemko i dać do podpisu prowadzącemu. Zresztą ja nawet nie wiem czy takie coś obejmuje też studentów wieczorowych. Nigdzie nie ma takiej informacji więc różnie to może być, prawda???

 

Ustaliłyśmy, że jak przyjdzie Tata to do mnie zadzwonią i powiedzą co uradzili. Może być i tak, tylko jak ja wytrzymam do 22 godziny??? Może obejrzę „Między słowami”. Fajny, ciepły film – powinien pomóc.

Znowu dałam sobie opis na gg „nie no kurwa, ja pierdolę”. Traf chciał, że siostra Esia była dostępna. Musiała mu o tym powiedzieć bo zaraz w prawym dolnym rogu monitora zamigotał komunikat, że „S. przesyła wiadomość”.  Mój Mężczyzna zaczął mnie przedrzeźniać „nie no kurwa ja pierdolę – nieźle hahaha.” Dowcipniś się znalazł, wcale nie było mi do u(śmiechu). Potem spytał się na jaki kolor farbuje włosy, ja mu na to, że na blond bo skoro życie mi dopieprza na każdym kroku to czemu ja nie miałabym chociaż raz spieprzyć sobie włosów. Nie uwierzył, zapytał jaki tym razem odcień czerwieni wybrałam. Nie powiedziałam mu, że wiśniowy. Jak jutro się spotkamy to sam zobaczy. Póki co twierdzi, że na pewno jest ładny i mi do twarzy. Wczoraj powiedział, że bardzo ładnie mi w ciemnych włosach. No tak, chuda buzia i ciemne włosięta – efekt wspaniały.

[Mama na koniec naszej rozmowy kazała mi się nie martwić i iść jeść żebym taka chuda nie była. W sumie racja, od rana zjadłam tylko dwie grzanki i Grześka w czekoladzie, wypiłam herbatę i sok jabłkowo-miętowy. Chyba trochę mało, popatrz która jest godzina Eljot. Zaraz coś sobie zrobię...]

 

... Moje Kochanie też kazało przestać mi się martwić. Powiedziało, że na pewno wszystko będzie okej. Inaczej być nie może. Pewnie, jeszcze jedna przeszkoda, czemu nie??? Tak dla rozrywki, żebym z wprawy czasem nie wyszła, right???

 

Dobra Aniele, zbieramy się. Wyłączamy Ozzy’ego, idziemy zrobić jakieś jedzonko i oglądamy film. A potem zadzwonią Rodzice i pocieszą mnie mam nadzieję. Bo wyrzucam sobie, że to moja wina, że mogłam szybciej to załatwić, może bym zdążyła...

 

alexbluessy : :
wrz 28 2004 Bez niego...
Komentarze: 4

Ja tak nie umiem Aniele Mój. Nie wiedziałam, że może mi kogoś tak bardzo brakować, że mogę za kimś tak bardzo tęsknić.

 

Nie wierzyłam...

 

Teraz już wiem i wierzę. Doświadczam tego każdego dnia. Każdego dnia bardziej.

A bez niego, bez niego to:

 

Wszyscy są głupi

drzewo jest głupie

słońce jest głupie

motyl jest głupi

żuczek jest głupi

kwiatek jest głupi

i ja też.

 

... i ja chcę żeby on zadzwonił i powiedział, że przyjeżdża. Chcę mieć pewność/świadomość, ze dziś go zobaczę i przytulę się do niego. Potrzebuję tego bardzo, ale sama nie zadzwonię, nie powiem mu o tym.

 

W zamian za to postaram się jakoś naprawić mój bordowy golf co by się do noszenia nadawał. Zobaczymy co wyjdzie z tego mojego improwizowania. Bo nie będę ukrywać, że to będzie wielka improwizacja.

 

... zresztą zrobię dużo żeby czas szybciej biegł...

 

 

 

alexbluessy : :
wrz 28 2004 (nie)Błogo.
Komentarze: 1

... takie wieczory i takie poranki to mogłabym mieć codziennie Eljot. To znaczy wieczór może być co drugi bo jednak spać też czasem trzeba, nie??? Ale za to poranki w życie wprowadzę jak już zostanę translatorem i moja praca będzie polegała na siedzeniu przed komputerem.

 

Bo póki co musi mi wystarczyć kawa (Prima Rumba z dodatkiem czekoladowego cappuccino z łyżeczką cukru i mleczkiem), trochę ryżu z jabłkiem i Simple Minds w odtwarzaczu. I jest „ o, jak błogo...” – jak mawia Esio.

Szkoda, że Esio już musiał iść. Ale cóż, jak chce się mieć prace trzeba się poświęcać, prawda??? No, tylko niekoniecznie trzeba ustawiać orkiestrę symfoniczną jako budzik. Wrrr...

 

... teraz cicho Aniele Mój, „See the lights” to moja ulubiona piosenka. Pytasz jak wczorajszy wieczór??? Powinieneś to wiedzieć, ale przeżyjmy go raz jeszcze. Wyszłam wcześniej bo chciałam jeszcze wstąpić do Galerii D. Widziałam ładną sukienkę, jak potem mówiłam o niej Esiowi to najpierw powiedział, ze jemu by się taka nie podobała, a chwilę zmienił „zeznania” mówiąc, że jeśli będę się tak ubierać (np. tak, jak wczoraj albo w „zajebiście krótką” spódniczkę w kratkę, która tez moją uwagę zwróciła, to jak on normalnie nie jest zazdrosny tak teraz będzie. To niech będzie. :D :D :D... Żadnej z tych rzeczy nie kupiłam. Po pierwsze brak kasy, a po drugie i tak miałabym dylemat czy nie zdecydować się na perfumy. Jednak „Light Blue” Dolce & Gabbany to jest coś... Ale wydać dwie stówy na buteleczkę pachnidła to lekka przesada chyba jednak.

 

... no w każdym razie skończyło się na pomadce i mgiełce do układania włosów. A potem żartowałam, że teraz czekam na kredyt studencki żeby sobie kupić perfumy. A Esio na to, że ma rozrzutną „żonę” bo skoro on nie ma pracy to ja powinnam go „utrzymywać” (z kredytu rzecz jasna), i kupić mu nowe spodnie. Hehehe...

a w ogóle to przez większość wieczoru chodziła mi po głowie piosenka „Blue velvet”. Nie wiem czemu mnie tak „opętała”.

 

... Byliśmy w takiej nowej knajpie na Rynku. „Jazda” się nazywa i jest bardzo przyjemna – z klimatem i świetną muzyką. Tylko piwo diabelsko drogie bo aż osiem zeta kosztuje. Eljot, przecież za taką kasę to jakiegoś drinka można kupić. Posiedzieliśmy ze dwie godzinki i wróciliśmy do domu. W międzyczasie Esio wszedł na temat mojego Bloga, ale jak zwykle został bez adresu w rączkach. Za dużo chciałby wiedzieć. Nie ma lekko, niestety. Zapytał na jakim portalu mam Bloga to będzie mu łatwiej szukać. Wiesz co mu odpowiedziałam??? Że jak tylko się dowiem, że choćby szukać go zaczął to nie mamy o czym rozmawiać i nie chcę go znać. Drastyczne??? Nie ma innej rady.

Na koniec zjedliśmy po pajdzie z warzywami, befsztykiem i czosnkowym sosem. Ale była jakaś oszukana bo warzyw to tam było tyle, że prawie wcale.

 

... po drodze do domu Esio mnie nastraszył opowieścią o jakiejś ręce na zdjęciu, której tam być nie powinno. I w ogóle o horrorach mówiliśmy i w końcu jak zwykle wraz z wejściem na klatkę moją schodową pojawiają się kosmatki, tak teraz najbardziej chciałam znaleźć się w bezpiecznym mieszkanku. No, ale Moje Kochanie winę za przestraszenie wzięło na siebie.

 

... zanim jeszcze położyliśmy się spać dowiedziałam się, że on bardzo cieszy się, że z nim jestem. Że bardzo się cieszy. Położył się za mną, przytulił mocno i cicho to powiedział. A w jego ustach takie słowa to już bardzo dużo.

Kenny G. grał, lampka była zgaszona, i byłam ja i był Esio. I jego zapach, dotyk i delikatność. Tym razem nie było Preludium nawet, ale to nie ważne bo przecież był blisko, right??? Powiedziałam mu, że chciałabym się upić w wannie z gorącą wodą i pachnącą pianą, ze świecami i muzyką (najlepiej Natalie Cole), a potem żeby było ciepło i blisko. No a Esio stwierdził, że to niezły pomysł i trzeba o tym pomyśleć. Tylko może nie upijać się do końca, żeby nie stracić Czucia. Kochanie Moje...

I jeszcze można by jakieś erotyki czytać...

 

(... dobra nie rozmarzam się już bo zaraz musze wychodzić na inaugurację, a chcę jeszcze przejść się po sklepach żeby torby pooglądać).

 

... No, a na koniec to Esio ułożył się na brzuszku i poprosił o nasmarowanie balsamem. Dałam mu do wyboru balsam ze złotymi drobinkami, balsam z masłem kakaowym poprawiający koloryt skóry (ale to odpadło bo jemu póki co kolorytu nie trzeba poprawiać, to raczej ja powinnam co by za bardzo się nie odróżniać) i płynny talk (AVON). Esio wybrał talk. Zachwycił się zapachem i chłodzeniem jakie ten kosmetyk funduje skórze. W połowie moich „działań” stwierdził, że nie o to mu chodziło bo on raczej myślał o czymś na schodzącą skórę. Rany ale maruda z wymaganiami, nie??? Skoro kakao odpadło zostały drobinki. Znowu zachwyt był zapachem i w ogóle ogólny wrażeniem. Tylko jednego Moje Kochanie nie przewidziało. Że te drobinki złote są naprawdę widoczne. Zapalił lampkę i się przeraził, że jak on pójdzie na job interview taki świecący. Po oględzinach doszliśmy do obopólnego wniosku, że koszulę zapnie pod samą szyję (moja wina, zapomniałam, że on ma tą rozmowę i na szyję mu trochę rozsmarowałam), poza tym weźmie prysznic i powinno się zmyć.

A potem zasnęliśmy. Kurcze, tylko to łóżko jest jakby trochę za wąskie. Esio to ja razy dwa, szczególnie teraz, kiedy te wszystkie ostatnie stresy mnie wychudziły jeszcze. No, ale w końcu jakoś się ułożyliśmy i zasnęliśmy. Tylko rano ta orkiestrowa pobudka. Wrrr...

 

A wiesz Eljot, że Esio to chyba naprawdę trochę się „obawia” tego, że będę sama z trzema chłopakami. Nie mówi tego, raczej też nie pokazuje, ale czasem coś napomknie czy zapyta. Wczoraj też chciał wiedzieć czy kręciłyśmy coś z A. (byłą współlokatorką) ze współlokatorami-amerykanami. Hm...

 

... jakieś zniechęcenie mnie dopadło. Na płacz też mi się zebrało, nie wiem dlaczego. A przecież kupiłam nową torebkę, jest śliczna. Z płócienka, pojemna, w sam raz na słowniki i notatnik. Przecież jak ją zobaczyłam, wiedziałam  że musi być moja. To czemu jakoś tak mi niewyraźnie, co???

A może to PMS...??? Może jest tak, jak w/o książce J. L. Wiśniewskiego???

 

„Przychodzą, odchodzą, znikają i pojawiają się znowu. Najczęściej jednak po prostu są. Jak wschody słońca, tylko że przez kilka dni w miesiącu. Są epicentrum kobiecości, misternym tworem ewolucji(...)”.

 

... smutno mi i zimno. Niech mnie ktoś przytuli... Idę ryczeć.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

alexbluessy : :
wrz 27 2004 Senses.
Komentarze: 6

... jak ja lubię takie popołudnia... Saksofon Kenny’ego G. nastraja jak mało co, kadzidełko wprowadza relaksującą aurę, kąpiel wprawiła mnie w rozmemłany nastrój.

Dziś chcę być „laską”.

 

Co Cię tak dziwi Aniele Mój, hm??? W sobotę rozmawialiśmy z Esiem, to znaczy on się mnie zapytał jak chcę żeby mnie nazywał. Ja na to, że nie wiem, że niech się wykaże. Ma tylko nie mówić „mała”, „młoda”, „panna”, „panienka” i „laska”. Szczególnie te trzy ostatnie wydają mi się mało kulturalne. Esiulek na to, że „mała” nie jestem (przecież mam aż/tylko 168 cm), „młoda” jakoś mu nie pasuje choć „stara” też nie jestem, „laska” nigdy by nie powiedział, a dwa pozostałe to używa w innych kontekstach. I chwała mu za to.

 

No, ale dziś mam nastrój na bycie „laską”. Może to PMS, może Miłość, może coś jeszcze, czego nie umiem nazwać... Dlatego właśnie mimo, że tego nigdy nie robię przygotowania do wyjścia zaczęłam dwie godziny wcześniej. Zmysłom też zafundowałam przyjemność. W postaci muzyki Kenny’ego G. i kadzidełka właśnie. I ten balsam z masłem kakaowym...

 

Dziś nie będę pić. Dziś jestem na soczkach i coca coli, wiesz??? Dziś nie potrzebuję używek, dziś chcę czuć... No, ja wiem, że i tak długo nie posiedzimy bo Esio ma jutro wcześnie rano job interview. Ale przynajmniej przy nim zasnę i w jego zapachu i cieple się obudzę.

 

A poza tym to Moje Kochanie jest jakimś jasnowidzem chyba. Nie do końca mu się udało, ale zawsze. Bo widzisz Eljot, wczoraj jak mnie odprowadzał na przystanek to mówił, ze dziś nie będzie pił jeśli od wtorku zacznie pracę (dziś był jej szukać). No i chyba wykrakał bo jutro ma właśnie ta rozmowę. Pozwolę sobie mieć w tym udział bo ja mu ogłoszenie wyszukałam. :D... oczywiście taka rozmowa jeszcze o niczym nie świadczy, ale kto wie co z tego wyniknie, nie??? Niech się Esiowi uda.

Ja już nie mam szans na robienie licencjatu w Instytucie Turystyki Krajów Biblijnych. Swoją drogą kto by przypuszczał, że do takiej szkoły będę się wybierać. Ale wiesz Anioł, jak nie ma możliwości skończenia trzeciego roku w jakiejś innej wyższej to trzeba wybrac między przekonaniami a wykształceniem.

 

... oj już mi się kosmaci pod czaszką. I to całkiem nieźle mi się kosmaci. Za bardzo sobie dogadzam. I sowim zmysłom też. Ale to mnie w taki lekki nastrój wprowadza!!! I jeszcze pyszny ryż zapiekany z jabłkami (dużo cynamonu obowiązkowo) Śnieżką coś dla duszy i ciała jednym słowem.

No, a Ty wiesz co ja dostałam??? List zapraszający mnie na rozpoczęcie roku w WSZiF. W tej samej, z której zrezygnowałam. Niech się bujają, jutro idę na inaugurację na Uniwersytet. To jeszcze na dwie przesyłki czekam: kartkę z Bułgarii (zebrali się do wysłania na dwa dni przed wyjazdem) i list z firmy modelingowej. Ciekawe co będzie pierwsze...

 

... ach ten sax... zaraz się rozkołyszę, rozmemłam, zrelaksuję... zatonę w tym nastroju... Ciekawe skąd ja go mam i dlaczego dziś jest tak intensywny jak nigdy. Nie wiem też dlaczego dziś chcę bardziej się podobać niż zazwyczaj. Może Ty wiesz Eljot, co??? Ciekawe co Esio powie jak mnie zobaczy...

 

... jak dotąd dał mi bardzo do zrozumienia, że mu zależy, ze mu się podobam fizycznie i psychicznie, że...

I mam nie wspominać, że od piątku będę mieszkać z trzeba chłopakami („Weź mnie misia nawet nie denerwuj, nie mów mi o tym, proszę. Jak normalnie nie jestem zazdrosny to teraz jestem bardzo.”). To nie będę wspominać, ale faktu ukryć się nie da. Bo niby jak???

 

... „Havana” mnie rozbraja maksymalnie. Powoduje, że chciałabym uciec, zapomnieć się, zatracić, być w innym czasie w innym miejscu. No może w czasie tym samym, ale miejscu innym.

 

Za godzinę wychodzę. Czuję kosmatki i motylki. Już się nie mogę doczekać... Wstąpię tylko jeszcze do Galerii D. po cienie do oczu. Te to dla „zdrowia psychicznego”.

 

He makes me believe in love...

 

alexbluessy : :