Archiwum luty 2006


lut 28 2006 W zasadzie.
Komentarze: 1

...W zasadzie to nie mam na co narzekać. Realizuję się prywatnie i zawodowo. No, powiedzmy, że szkolenia w Akademii Żaka i udział w programie "Praca w kulturze" jest realizowaniem się na polu zawodowym. Za tydzień będziemy z B. pisać biznes plan, a potem musimy iść do Biura Karier dowiedzieć się w jaki sposób można z UE dostać dotację na rozkręcenie firmy. Bo mamy wizję, wiemy jak i co będzie wyglądać tylko funduszy nam brakuje. Ale ostatecznie kasę zawsze da się jakoś skombinować. Tylko jeśli tak jest w istocie to czemu pewne sprawy spędzają mi sen z powiek...

Z Ukochanym porozmawiałam, a raczej on mówił do mnie, a ja mu przytakiwałam, trochę sobie pochlipałam nad serkiem wiejskim i tartą marchewką, ale po wczorajszym nocnym smsie od niego nie mam już wątpliwości... I czekam na ten Paryż, spacer, jakiś kwiatek też mi obiecał. Póki co jednak, czekam na swoje dwa wina, które wygrałam. Muszę trochę poczekać, aż najwyższy z najwyższych wypłaci mu pensję - niedługo już. Tymczasem jutro jedziemy na zakupy, na razie jeszcze comiesięczne moje, a od września już wspólne, do naszej wspólnej półki lodówkowej. Jeszcze może Najlepsiejszy Brat będzie się z nami zabierał. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę moim chłopcom gotować zupę w sobotę ;), a trzeciemu, najmniejszemu, naleję mleka do miski, choć on woli jogurty - najchętniej z płatkami kukurydzianymi. :]

Odezwała się do mnie wczoraj koleżanka z liceum, po prostu wieczorem na gadu znalazłam wiadomość od nieznajomego. No i okazało się, kim ów nieznajomy jest. Odezwała się i z miejsca wkurzyła, że w pewnym momencie zaczęłam co nie co koloryzować. Bo co ją po pięciu latach bez kontaktu, obchodzi co za facet się kręci koło mnie, ile razem jesteśmy, co robi itd. I jak jej mówię, że nie mam ochoty się spowiadać ze swojego życia przed osobą, której tak dawno nie widziałam, że czuję się jak na przesłuchaniu to się obrażona poczuła. Hak jej w smak, nie uważam, ze zrobiłam coś złego. Nie lubię tylko, jak mi ktoś z nienacka z butami wchodzi do mojego świata. A tym bardziej ona... Ech.

Słońce piękne świeci, Kociątko wariuje. Spacer na filfaka z B. dobrze zrobi,  a wieczór zapowiada się z Ukochanym. I tylko dlaczego Tołstoj, złośliwie, pisał po rosyjsku??? ;)

 

alexbluessy : :
lut 24 2006 Poetycko.
Komentarze: 5

Powiedziałam o swoich marzeniach - sprowadził mnie na ziemię. Wiem, że ma rację, ale gdzieś w środku nie chcę mu jej przyznac. Wolę się karmić czekaniem. Może kiedyś mi się spełni. Napisałam, że chcę meic ciepły, wspólny pokoik, że zazdroszczę kobietom w ciąży, że marzy mi się srebrny pierścionek. Odpowiedź??? Że trzeba czekać na ustabilizowane życie. Niby tak... Ale żal jakiś jest. Więcej nadziei nie będę sobie robić. Tak, tak, tak - easy to say but hard to do. Ale przynajmniej powiedziałam i mi w jakiś sposób ulżyło.

I tylko nie wiem czemu nasuwa mi się na myśl wiersz Ewy Bartoszewicz:

Mówisz że kochasz nad życie

chcę byś to wytłumaczył

Mówisz że trzeba poczekać

nie wiem co to znaczy

Mówisz że człowiek że wiara

obowiązki kontakty i plany

Mówisz że zarabiasz pieniądze

a ja płaczę

ja płaczę

płaczę

Wysłać mu to??? Przeczytać??? Nauczyć się na pamięć...

Młode małżeństwo naszych znajomych pyta kiedy ich odwiedzimy i zobaczymy półroczną córeczkę. Odpowiedziałam, że jak tylko powiedzą kiedy możemy wpaść to lecimy. Super są oboje, ale wiem, że zazdrostkę poczuję niejedną.

Za trzy tygodnie nasza druga rocznica. Nie będzie tym razem puszki Żywca przewiązanej wstążeczką. Ukochany zabiera mnie na obiad do Paryża, pod WieżeęEiffela.  

A wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że wygrałam zakład o dwa czerwone, półwytrawne wina. W końcu, raz mi się udało. Ha!!!

alexbluessy : :
lut 19 2006 Tralalala.
Komentarze: 1

Błoga, słoneczna niedziela... Ukochany leży i słucha "Siódmego dnia tygodnia", Kociątko śpi w koszyku na szafie.

Jesteśmy na diecie - to już piąty dzień. Strasznie restyrykcyjna, męczymy się czasem chociaż efekty są, a razem zawsze raźniej, prawda??? Jeszcze tylko osiem dni :)

Wczorajszy dzień spędziliśmy na naprawianiu usterki w łazience, trochę nam się łazienka zalała, ale dobrze jest. Wieczór w teatrze na czymś, co miało być komedią, ale coś aktorom nie wyszło. Na stoliku przy łóżku stoi w doniczce śliczny, czerwony tulipan. Od Ukochanego. :)

Sesja się skończyła, nowy semestr się zaczął, ciągle szukam pracy, chodzę z B. na przeróżne warsztaty i szkolenia. Ostatnio zapisałyśmy się do programu finansowanego przez EFS "Praca w kulturze". Świetnie się zapowiada, jesteśmy pełne zapału i pomysłów. A gdyby jeszcze udało nam się wyjechać z tegoż programu na zagraniczny staż to już w ogóle niebo by było. ]

Tymczasem jestem Szczęśliwa, Zakochana. Kocham i jestem Kochana. No, i tak ma już być. Buziaki. :)

alexbluessy : :
lut 02 2006 Do kąta.
Komentarze: 6

Niby sesja jeszcze trwa, niby dwa najgorsze egzaminy przede mną, ale ja się czuję jakbym już free była. Mam ochotę na bułeczkę z nutellą, kubek mleka, „Muzykę miejsc” w słuchawkach i jakąś badziewną babską gazetę.

 

W nutellę się wczoraj zaopatrzyłam, w bułeczki też. Nawet gazeta jakaś by się znalazła i muzyka też gra, ale na biurku okręgi federalne leżą, a najchętniej bym je rzuciła w najciemniejszy kąt. Nie mam na nie ochoty, nic się nie chce.

 Żeby zająć myśli i pozwolić im uciec od podziału administracyjnego Federacji z pięć razy przejrzałam katalog AVONU, choć znam go już niemalże na pamięć. Zaczęłam też pisać jakiś bzdurny pamiętnik, bo wczoraj znalazłam dołączony do ELLE notes w czerwonej okładce, i wobec tego pomyślałam, że obok zapisanych w nim wydatków będą moje bieżące myśli i wyznania . A może Ukochany tak „przypadkiem” zajrzy... Fajnie by było.

 

Sobotni wieczór spędzimy w Operetce. Podobno idziemy na jakąś komedię, Ukochany tylko tyle był w stanie powiedzieć :]. Według moich informacji grają jedynie „My fair lady”. Już się nie mogę doczekać. Potem może wyciągnę go na krótki spacerek po Wrocławiu by night.

 

A w Walentynki... On bierze mnie do kina, na „Ja wam pokażę”, a ja mu robię kolację – tylko prosił żeby mu nie mówić, co będzie, ale myślę, że tu mogę. Na przystawkę: sałatka z selera i panierowany camembert, na danie główne spaghetti po bolońsku, a na deser kokosowy przysmak. Wybór win zostawiam Mężczyźnie.

Już się doczekać nie mogę. Mmmm....

 

... po czekoladowej kąpieli, wysłaniu e-kartki do Ukochanego pora wracać na ziemię. Rany, żeby mi się chciało, jak mi się nie chce!!! Żegnajcie słodkie myśli, witaj Federacjo!!!

 

 

alexbluessy : :
lut 01 2006 Muzyka.
Komentarze: 5

Dzisiaj uwierzyłam, że do szczęścia mi wystarczy,
bym przy tobie była, byś codziennie na mnie patrzył.
Niby tak zwyczajnie, ale oczy mówią wiele.

Uwierzyłam znów

Ten blask, który inni we mnie dostrzegają.
Niech trwa, bo dotąd miałam go za mało.
Ten blask, by zaistnieć potrzebuje Ciebie

Tylko mnie kochaj
Ten blask niech trwa...
Kogo mam obwiniać, za to, że tak długo spałam,
snem niespokojnym, choć otwarte oczy miałam.
Wszystko się zmieniło odkąd jesteś mi tak bliski,
Niech zaiskrzy w nas
Ten blask, który inne nie dostrzegają.
Niech trwa, bo dotąd miałam go za mało.
Ten blask, by zaistnieć potrzebuje Ciebie

Ta piosenka od jakiegoś czasu gra mi w środku. Wstaję – nucę, uczę się – nucę, leżę pod kołdrą – nucę...

 

Zaliczenia ćwiczeń mam wszystkie, dwa egzaminy za mną, dwa najgorsze przede mną. Po wczorajszym egzaminie u doktora K., którego bardzo cenię, szanuję i za coś, w rodzaju autorytetu, uważam ma moralnego kaca. Bo się nie popisałam i wydukałam jedynie na 3. Gdybym tą cholerną opisową morfologię miała zaliczać u kogoś innego, pewnie bym się nie przejęła i wyszła zadowolona, że już jeden egzamin za mną. Ale to właśnie przez ten szacunek dla doktora K. nie mogłam się cieszyć tak do końca. B. zresztą też nie, bo czuła się podobnie. Że w jakiś sposób doktora zawiodłyśmy...

No, ale w maju zdamy przed terminem na piątki.

 

A teraz pora na chwilę relaksu przy literakach, po południu zakupy z Ukochanym i czekoladowy wieczór. Mniam.

 

alexbluessy : :