Archiwum sierpień 2005, strona 2


sie 18 2005 :o(
Komentarze: 6

Zachowuję się jak głupia. Siedzę i ryczę. Mój kot chce się bawić. Jak chcę się do niego przytulić, popłakać w jego mięciutkie futerko, a on chce się bawić. Podrapał mnie i bezczelnie zajął moje krzesło, moje ulubione krzesło, i muszę siedzieć na kuchennym. Kot z charakterkiem mi się trafił, nie ma co.

 

Esio przed chwilą wyszedł. Oboje z Mamą przypadli sobie do gustu. Dostałyśmy po pięknej róży – ona białą, ja czerwoną. Był pyszny obiadek i deser.

Esio mówi, że mam miłą mamę, Mama mówi, że mam strasznie sympatycznego Faceta.

 

To czemu teraz ryczę???

Odpowiedź jest prosta: nie umiem się cieszyć tym, co mam. Zawsze coś mi nie pasuje, zawsze coś jest nie po mojej myśli. Teraz też.

 

To idę ryczeć.

 

alexbluessy : :
sie 17 2005 Zbzikował.
Komentarze: 8

Mój kot wydaje się być nadpobudliwy. Skacze, chce drapać i podgryzać. Może on ma syndrom ADHD czy coś...

 

Powinnam chyba zasięgnąć porady specjalisty bo na dłuższą metę jego kocięca aktywność, czy jak to się nazywa jest męcząca. Szczególnie rano i wieczorami.

 

A może on się tylko tak bawi. Może zęby mu się wyrzynają...

 

Trochę się niepokoję, że mam zbzikowanego kocurka.

 

alexbluessy : :
sie 15 2005 Money, money, money.
Komentarze: 8

Ech, znowu ta kasa.

Bo wszystko o kasę się rozbija.

Teraz mam lekkie wyrzuty, ze pojechałam do tej Sławy i straciłam pieniądze. A przecież muszę zapłacić za wizytę u Pana Doktora i kolejne opakowanie Witaminek. Dobrze, że Mama przyjechała...

 

A Ukochanego lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Powiedział, że kupi Fiodorowi klatkę na wyjazd, już taką profesjonalną do przewożenia go. I że jak nie mam pieniędzy to mam się nie martwić bo przecież on ma. I że za gaz też mam mu nie zwracać bo mój udział w kosztach transportu wliczył sobie w koszty. A ja się popłakałam. Bo trochę się czuję nie fair. Za klatkę mu mam zwrócić jak już będę miała z czego i że mam się nie martwić bo to nie powód do łez.

 

Wyjazd udał się genialnie. Kotek się wyszalał, my pogrillowaliśmy, odpoczęliśmy, zdjęć nacykaliśmy. Wczoraj nawet trafiliśmy na dancing pod chmurką – na piosenkę Anny Jantar „Moje największe marzenie”.

 

„Przetańczyć z tobą chcę całą noc, i nie opuszczę cię już na krok...” – i się kołysałam przy ciepłym policzku Eśka. Zaraz po tej piosence wróciliśmy do namiotu bo senność nas ogarnęła. Zasnęliśmy przytuleni z kotkiem w dole śpiwora.

 

I przecież nawet jak trochę na siebie poburkaliśmy to ja tym bardziej zrozumiałam, że Kocham. A on się spytał gdzie ja się tak długo podziewałam, mając na myśli to, że spotkaliśmy się półtora roku temu.

 

...ale i tak money, money sen z mi z powiek spędzać będzie aż do października przynajmniej.

Może zacznę Miłością się karmić...

 

Ech...

 

alexbluessy : :
sie 12 2005 Kaskader.
Komentarze: 8

Mam kota kaskadera. Dosłownie. Dzisiaj, parę minut po ósmej skoczył z okna. Z wysokości trzeciego piętra. Na szczęście był na tyle rozsądny i wybrał okno w pokoju Ł. Bluszcz i dzikie wino na tarasie sąsiadów zamortyzowało upadek i tylko się przestraszył.

Zaczęłam płakać, byłam przerażona, że już nie będę miała kotka – najwyżej kotka inwalidę. Na szczęście chłopaki nie stracili zimnej krwi i szybko go znaleźli wśród zielonych liści. Serduszko mu pikało, ale kiedy wzięłam go całego na ręce od razu pociekły mi łzy.

Ł. i Eśkowi też ulżyło. Jak Moje Kochanie tylko się dowiedział, że wszystko z Fiodorem w porządku kazał go ucałować. Z moim Ukochanym to jest już miłość wzajemna zresztą. Mam czuć się zazdrosna??? Zapytałam czy ja nie dostanę buziaka, przecież też się strachu najadłam. I co??? Dziś jednego, jutro 100. Zapamiętam i będę liczyć. A co. :]

 

Przed chwilą wróciliśmy od lekarza. Nic się Fiodorowi nie stało. Teraz się najadł, napił i stara się bardzo coś napisać na klawiaturze. Bo Fiodor, jak przystało na kota urodzonego w XXI wieku, rwie się do komputera i bardzo lubi odgłos komórki. :]

Zwinął się w kłębek na moich kolanach i ogląda W11.

 

Pod namioty nie jedziemy bo prognozy pogody nie są optymistyczne. Juro powegetujemy, porozpieszczamy kitkę. W niedzielę ewentualnie wybierzemy się do Sobótki na piknik.

Szwy mam już zdjęte, wszystko się ładnie zagoiło. 7 września idę jeszcze usunąć znamię na szyi.

 

Dobra idę poczytać i zjeść chipsy, które przywiózł Ukochany. Muszę odreagować stresy dnia.

 

alexbluessy : :
sie 10 2005 Smutki, smuteczki.
Komentarze: 9

Dobrze, że jest Fiodor. Śpi teraz na moich kolanach, taka czarna kuleczka. Jest taki cieplutki, mięciutki, i płakać można mu w futerko. I można się przytulić do niego. A on ogrzeje, uspokoi.

 

Rozmowa jakoś poszła, trwała około pół godziny. Jeśli przeszłam ją pomyślnie, zadzwonią do końca tygodnia, a potem czeka mnie szkolenie i egzamin, który ostatecznie zadecyduje.

 

Esio jutro miał przyjechać, ale chyba nie przyjedzie. Jedzie po namiot do babci za Wrocław. Trochę zamilkałam kiedy dzwonił przed chwilą. I to nie to, że nie przyjedzie, nie dlatego zrobiło mi się smutno.

Bo on jak przyjeżdża to albo włącza telewizor, albo komputer. A czasem i jedno, i drugie. Zaczęłam się dziś zastanawiać czy on przyjeżdża do mnie, czy do mojego sprzętu RTV-komputerowego. Bo jest mi przykro. :o(

I mu to powiem, nie jutro to w piątek.

 

Kupiłam sobie dziś prostownicę, mam już swoją własną. Ejst identyczna jak ta, której używają domowe dziewczyny Eśka. Udany zakup. Pożyczoną mogę oddać.

Jutro pojadę do biblioteki i nawypożyczam sobie romansideł. :] Choć nie wiem czy to nie zbyt odmużdżający pomysł. Nawet, jeśli, nie mam na myśli harlekinów.

Razem z prostownicą kupiłam sześć pysznych saszetek dla Fiodora i szarpnęłam się też na antyinsektową obrożę. Nawet jej nie ma ochoty gryźć, przed czym ostrzegali na opakowaniu i czego się obawiałam.

Fiodor jest cudowny.

 

Esio, mimo wszystko, też. ;o)

 

A chciałam powiedzieć, ze jest mi przykro. I że trochę boję się spotkania z Mamą. Bo ona jest kochana, ale mam wrażenie, że trochę podcina mi skrzydła, że jak robię coś innego, coś o czym ona nie myślała to od razu mi burzy radość czy energię. I spokój zabiera moim myślom. A przecież to ode mnie zalezy czy będę w życiu robić to czy tamto, jedno, drugie czy trzecie. To ja zdecyduję czy życie przebimbam, poświęcę się rodzinie (???!!! hahaha hihihi :]), czy może będę dążyć za swoimi marzeniami. Ale mam wrażenie, że gdybym jej to powiedziała to by było jej i przykro i byśmy się rozstały w mało przyjaznej atmosferze. A po co tak, nie???

I dlatego potrzebuję Esia, potrzebuję się przytulić.

 

Chodź, Fiodor na kolację...

 

alexbluessy : :