mar 28 2004

Brak mi słów...


Komentarze: 0

Słów mi brak Aniele. A mówiłam Ci wczoraj, że coś się stanie. Czułam to... Tylko nie myślałam, że może stać się coś takiego. Wczoraj do wieczora mi przeszło, dzisiaj wstałam z nadzieją na słońce. Hm, na ironię ono się nawet pokazało. Pomyślałam sobie, że może będzie nareszcie dobry dzień – nawet z jakimś fajnym uczuciem słówka wypisywałam na wtorek. Do pewnej chwili. W pewnym momencie po głowie zaczęły plątać się dziwne, niesympatyczne i nie pozytywne myśli. Włączyłam „Alkimję” Justyny Steczkowskiej, na chwilę pomogło, na chwilę porwała mnie muzyka. Na krótko. Jeden telefon, jedna rozmowa i wszystko się zawaliło. Opadłam z sił. I teraz siedzę przed Tobą wzburzona, bezsilna, wściekła, nie wiedząc co powiedzieć. Zadzwoniła mama z wiadomością, że pobili mojego brata. Wracał wczoraj z W. z urodzin koleżanki. Nie chciało im się czekać na nocny autobus to postanowili wrócić pieszo.  Gdzieś przy Hetmańskiej ich dopadli. Hm, ja nawet nie bardzo wiem, gdzie ta Hetmańska jest. W. nic się nie stało, ale P. oberwał – popchnęli go, on się przewrócił, jeszcze go skopali. Zabrali telefon, chcieli zabrać zegarek, ale nie dał. Właściwie nie mieli szans – tamtych było czterech, a ich dwóch. Jak tamci poszli to zadzwonili na policję, nie znaleźli tych **********. Tata musiał jechać po P. na komisariat, czeka go jeszcze obdukcja – bo to już jest napad z pobiciem. Kurcze, Eljot ja nie myślałam, że coś takiego może zdarzyć się w mojej rodzinie. A tu nagle boom i już. Poza tym mam jakieś dziwne, niedobre przeczucie dotyczące S. jeśli jemu też coś się stało to już będzie za dużo. Ok., ja wiem, za bardzo się przejmuję, ale czasem przeczucia mnie nie mylą. Mam za bardzo wybujałą wyobraźnię??? Nie sądzę. Eljot – ja bardzo potrzebuję usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Powiedz, że tak będzie. Proszę Cię...

A zobacz jak to w zastraszającym tempie się wszystko zmienia. Już miałam nadzieję, nawet dobry humor, a tu poziom energii spadł mi poniżej zera. Rano postanowiłam, że pójdę dziś do kościoła. Wczoraj kiedy wracaliśmy z kina on tak ładnie wyglądał, miałam ochotę wejść – w zasadzie to nie wiem dlaczego tego nie zrobiłam. A dzisiaj pomyślałam, że jestem gotowa, że pójdę, że chcę tam pójść. A teraz... teraz tym bardziej. Nie Eljot, to nie jest tak, że jak trwoga to do Boga. Chcę z Nim porozmawiać. Nie wiem czy On mi odpowie, ale chociaż ja powiem to, co chcę. Zapadam się w sobie. I chcę to zatrzymać, nie chcę stać się zgorzkniałą dziewczyną – przecież ja mam dopiero 22 lata!!! Eljot, całe życie przede mną, tyle do zrobienia, poznania. Ale nadzieja, wiara gaśnie. Jakieś iskierki zaczynają się nieśmiało tlić a zaraz potem gasną. A może... może to ja nie pozwalam im się rozpalić??? Może kiedy zauważam, ze coś, że... to zasypuję te tlące się iskierki. Może właśnie tego nie powinnam robić???

Czeka mnie na jutro sporo roboty, ale nie mogę zebrać myśli. Jakby znowu miało coś się stać. Aniele, nie pozwól na to. Nie pozwól. Nie pozwól żebym ostatecznie straciła wiarę w świat. Możesz mi powiedzieć dlaczego kiedy już zaczynam wierzyć, że coś się zmieni, kiedy coś zaczyna drgać, ruszać, zmieniać się w moim świecie, w moim życiu za niedługo dostaję jak obuchem w głowę, zimny prysznic. I wszystko wraca do dawnego stanu... „Przestał wierzyć w Boga. Nie mogło być Boga. Bo jeśli był, to znaczy, że był bądź zły, bądź bezsilny, bądź zły i bezsilny jednocześnie. W to nie mógł nawet teraz uwierzyć, więc wykluczył jego istnienie.” [J. L. Wiśniewski – „Samotność w Sieci...”]. Ja wiem, że to odnosiło się do znacznie gorszej sytuacji niż moja, ale nie chcę już żyć jak na huśtawce – góra – dół, góra – dół. Bo w końcu uwierzę, że ja nie zasługuję na radość, szczęście (tylko czym ono jest???), sukces. Uwierzę i zapadnę się w sobie, ucieknę, schowam się...

Znowu czuję się jakbym była bohaterką jakiejś powieści. Może drugiej części „Samotności...”??? A jeszcze wracając to tego cytatu. Ja nie przestałam wierzyć, moja wiara się schowała, „poszła na urlop”. Ale jest, zawsze była. A ostatnio łapałam się na tym, że coraz częściej o sobie przypomina. Tylko chyba ja nie dopuszczałam jej do głosu. A dzisiaj popołudniu pójdę do Niego. Porozmawiać. Może pomoże. Pójdziesz ze mną??? Hm, no jasne, przecież Ty na tą chwilę czekałeś bardzo długo. Wreszcie się doczekałeś, pewnie się cieszysz, co??? przepraszam – niemiła jestem. Ale to przez tą historię z moim bratem, no i S. Wiesz, że  się martwię i o jednego i o drugiego, powinieneś mnie zrozumieć. Tyle tylko, że o ile wiem, że P. jest cały, tak S. nie daje znaku życia. I to mnie martwi, pozostaje tylko wierzyć, że wszystko jest w porządku. Bardzo chcę w to wierzyć Eljot, nie wiesz nawet jak bardzo...

 

alexbluessy : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz