sty 21 2005

Z lubczykiem.


Komentarze: 7

...coraz bardziej zakochuję się w języku Puszkina, Okudżawy, Dostojewskiego i Achmatowej. Szczególnie jej języku. Jej poezja jest przepiękna, zwłaszcza w oryginalnym wydaniu. Właśnie „Toast pożegnalny” (choć ten akurat lepiej brzmi w tłumaczeniu) Achmatowej zamierzam przeczytać na zaliczeniu z fonetyki.

Tymczasem słucham Leonarda Cohena i zastanawiam się co jutro ugotować na kolację żeby też Esio skorzystał wymęczony po kolokwium z prawa budowlanego. Mam kilka pomysłów i na pewno jakaś pycha wyjdzie. Może nawet z odrobiną lubczyku... ;o).

 

„...Żebyś tylko nad północną chmurą Przesłał mi przez gwiazdy pozdrowienie.”  (A. A. – „We śnie”)

 

alexbluessy : :
Pocahontas
21 stycznia 2005, 21:59
Lubczyku? Nie wygląda na to, żeby był potrzebny ... a co do mnie ... no cóż, wstyd mi, ale ciągle go kocham, jednak mam nadzieję, że znalazłam drogę do otrząśnięcia się z tej miłości, pozdrówka ...
Sabine
21 stycznia 2005, 21:56
dziekuje za pomoc ;]
Sabine
21 stycznia 2005, 21:56
aha, czytam wisniewskiego- nie \"Martyne\", ale \"Samotnosc...\" ;]marci.
Sabine
21 stycznia 2005, 21:56
tzn. merci ;]
www.janemo.prv.pl
21 stycznia 2005, 21:36
we śnie piekne słowa
21 stycznia 2005, 21:23
fajnie tak ugotować coś dla kogoś kogo sie kocha..
nobody_important
21 stycznia 2005, 21:13
dlaczego nad północną? ja wolę zachodnią...

Dodaj komentarz