wrz 01 2005

Za karę???


Komentarze: 5

Dzień w zasadzie na plus. Wróciłam zmęczona, ale nawet zadowolona. W bibliotece dorwałam potrzebną książkę, jutro jadę na pierwszą imprezę z cateringiem, kiedy otwierałam drzwi moje kociątko stało za nimi i poamiałkiwało. A teraz podgryza moją rękę.

 

Z pracy, gdzie miałam rozmowę nic nie wyszło. Zrezygnowałam przed końcem rekrutacji. Potem okazało się, że  A., która mnie do cateringu wciągnęła też tam była jakiś miesiąc temu i też wyszła. Bo nie umiemy wciskać ludziom jakiś maszyn służących do tego, żeby po kąpieli nie parowały lustra w łazience. Ciekawe, że takie coś w ogóle istnieje. Facet zajmujący się działem telemarketingu to japiszonowaty picuś glancuś szukający chyba żony wśród kandydatek. A. wrażenie jest podobne. Blech!!!

 

Wypolerowałyśmy po trzy skrzynki szklanek i kieliszków, trochę sztućców i jutro jedziemy. W tym miesiącu prawdopodobnie będą jeszcze dwie spore imprezy, na które mamy rezerwować czas. Czyli, że może jakoś to będzie nawet, jeśli wiąże się to ze wstaniem jutro o 4:30. Czyli w środku nocy. Ale co tam.

 

Wkurzona na Ukochanego, że nie będzie go a ja tak bardzo chcę żeby ktoś mi nóżki pomasował i herbatkę zaparzył. Żeby przytulił i po głowie pogłaskał. Jutro...

Wstałam w podłym nastroju, potem się jeszcze pogorszył i wyładowałam się na Bogu ducha winnym kocięciu i Eśku, który nieświadomy zadzwonił i pytał o jakieś głupstwo. Potem nabuzowana szłam przez miasto, a w myślach kołatało mi się jedno: że Ukochany nie wpadnie na pomysł, żeby do mnie wpaść tak po prostu, żeby mnie przytulić kiedy mi smutno, kiedy mi źle. I tylko wysyła te swoje esemesy. A ja bym chciała, żeby on przyjechał kiedy mu piszę, że mam chlipiący nastrój i mi smutaśno. A on tylko beczeć zabrania, buziaki mocne przesyła i pisze, że przyjedzie kiedyś tam.

A mi jest jeszcze bardziej smutno, jeszcze bardziej się buzuję i beczeć też chce mi się bardziej.

 

Biegłam, zmęczona do domu. Jeszcze po drodze do sklepu wstąpiłam bo kocięciu się mleko skończyło. A on się na mnie wypiął. Szaleje po domu, chce bawić się w polowanie na mnie, na spacer iść nie chce bo dziki opór stawia przed założeniem szeleczek. A mi się oczy szklą.

Czy to za karę, że go zostawiłam???

 

alexbluessy : :
salma
02 września 2005, 23:24
dobrze znam to uczucie \'niedosytu\'
02 września 2005, 12:17
skąd ja to znam...jak sie psuje humorek to jest masa powodow...a dodatkowo humorek psuja rzeczy, ktore w innych okolicznosciach by Go nie popsuly..yyhh...pozostaje czekac az to minie...a miejmy nadzieje szybko to nastapi:)Wez goraca kapiel...odprez sie...relaksujaca muza...a jak przyjdzie Esio to zobaczysz ze juz bedzie wszystko ok:) pozdrowiona...
*linka*
02 września 2005, 10:41
Widzę, że chwilowo humor także Tobie nie dopisuje. Ale na pewno poprawi się szybciej, niż mogłabyś przypuszczać. Niestety, mężczyzną wiele prostych rzeczy, które mogłyby nas uszczęśliwić, nigdy nie przyjdzie do głowy. Ja też miewam czasami do Sebastiana żal o to, że nie zrobił czegoś, czego od niego oczekiwałam... Ale on chyba nie grzeszy wyobraźnią i pomysłowością :P. I niestety przeważnie muszę się zadowolić swoimi wyobrażeniami i marzeniami.
Wczoraj wydawało Ci się, że wszystko sprzysięgło się przeciwko Tobie, ale dzisiaj jest już dobrze, prawda :)? W końcu dzisiaj spotykasz się z Esiem (o ile dobrze zrozumiałam).
01 września 2005, 21:35
to powiedz mu to jak przyjdzie,powiedz czego oczekujesz,na pewno zrozumie,faceci są niedomyślni,naprawdę..
01 września 2005, 20:30
do zdania \"gdy jest źle\" należy dodać \"gdy jest źle to już wszystko naraz\". a potem znowu wychodzi to naiwne i oklepane słońce w życiu, by za chwilę zasnąć i narobić bałaganu w życiu...

Dodaj komentarz