sty 04 2004

2003-12-05 piątkowy ranek przywitał mnie...


Komentarze: 0

Dzień dobry Eljot!

Można powiedzieć, że dziś mam wolne. No, nie zupełnie. Na 12 muszę stawić się w pracy. Ale na krótko. Całe szczęście. Od kilku tygodni wolne mam tylko niedziele. Przez cały tydzień dzielę swój czas między szkołę a pracę. W soboty do pracy – co z tego, że tylko na kilka godzin. Nie czuję, że to wolny dzień. Pozostają mi niedziele.

Ale i wtedy nie mam spokoju. Codziennie wstaję o 6, nie opłaca mi się przestawiać budzika na ten jeden dzień. Więc dzwoni w niedzielę o 6 rano a ja niewiele rozumiejąc co się dzieje wstaje w przeświadczeniu, że muszę na uczelnię jechać.

Jednak muszę Ci powiedzieć, że ostatnio jestem sobą zdziwiona. Nigdy nie miałam problemów w porannym wstawaniem. 6 – 7 rano byłam już na nogach. A teraz? Mam ze wstaniem problemy. I zimowa pora nie ma tu nic do rzeczy.

Dzisiaj na przykład miałam ten komfort, że mogłam sobie pospać dłużej. Jednak mój biologiczny zegar zaczął dzwonić już o 7. Zerknęłam za okno.

Szaro, mglisto i deszczowo. Piątkowy poranek przywitał mnie deszczem...

Ale dzień się dopiero zaczął. Jeszcze jest szansa na słońce. Szansa na poznanie kogoś nowego. Szansa na nowe możliwości i dokonanie czegoś wielkiego.

Kurcze... Chyba zaczynam gadać od rzeczy (???).

Wszystko przez tą klasę dziennikarską. Za dużo pisaliśmy. Fakt, głównie były to newsy radiowe. Chociaż na felietony i teksty propagandowe (tak tak) też było trochę czasu.

Jestem dziś w dobrym nastroju. Mój współlokator wyjechał na weekend. Wreszcie we własnym domu poczuję się wolna.  Może to dziwne, ale czuję się osaczona psychicznie. Fakt, że on pracuje, ale mieszka tak niedaleko domu, że mógłby jeździć częściej. Agata jest z Gdyni, ale jej i tak w soboty i niedziele przeważnie nie ma. Gośka jeździ co tydzień do domciu. A ja? Ja moich rodziców nie widziałam od września. Ale jeszcze tylko 2 tygodnie. Za dwa tygodnie o tej porze będę w drodze na dworzec. Jeszcze tylko dwa tygodnie!!!

Tak więc mój współlokator wyjechał i sobie odpocznę, nareszcie! Chłopak jest w porządku ogólnie,. Zgrywa trochę księcia, szczególnie teraz, kiedy jest on jeden i my – trzy dziewczyny. Ale generalnie jest ok. nawet zaczął po sobie sprzątać i ściszać późnym wieczorem muzykę. W końcu...

A jutro będę sama. Zupełnie sama. Wrócę z pracy i zrobię sobie pyszny obiad. Wypiję lampkę wina, zapalę świeczkę i włączę Natalie Cole. Zatopię się w marzeniach. Ale to dopiero jutro...

Ucho coraz bardziej daje się we znaki. Mam obawy, że nie wytrzymam do poniedziałku i wyląduję na ostrym dyżurze. Mam jeszcze zapas kropelek, ale mam wrażenie, że są mało skuteczne. Postaram się jednak wytrwać. Do poniedziałku.

Wczoraj wieczorem skończyłam czytać „Martynę”. Ciekawa dość książka. Trochę dziwne ma zakończenie, ciężko się połapać. Ale jest ciekawa. Ja nie wiem jak ten facet to robi, że pisze TAKIE  książki. „Samotność w Sieci” to relikwia. „Zespoły napięć”... Teraz „Martyna”. Jest to dla mnie niepojęte. Tyle emocji w jednej książce... Właściwie wszystkie emocje nagle dostają skrzydeł i wylatują. Wychodzą z ukrycia. W moim przypadku wyszły i mnie oczyściły. Łzami mnie oczyściły.

Tak sobie myślę o moim blogu. Nie piszę tu tego, co mnie spotkało w ciągu dnia. Może jest jeszcze wcześnie. Może to przyjdzie z czasem... Na razie traktuję tego mojego bloga jako swoistego powiernika. Chcę, żeby moje przemyślenia uleciały, ja w ten sposób zyskam spokój duszy i ciała. Taki będzie chyba mój blog. Taki jak ja. Trochę zakręcony, trochę nostalgiczny i melancholijny. Będzie najprościej mówiąc MÓJ!

 

 

 

 

alexbluessy : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz