cze 17 2004

Euforyczny stan!!!


Komentarze: 0
Po rozmowie z Esiem popłakałam, pomyślałam i stwierdziłam, że chyba nie byłam dla niego zbyt miła. To znaczy nie żebym coś mówiła, ale przygnębienie wzięło górę. Głupio mi się zrobiło i pomyślałam, że do niego zadzwonię. Pobiegłam czym prędzej na pocztę po specjalną kartę. Wróciłam do domu w dużo lepszym nastroju. Uśmiechnęłam się do siebie. A zaraz potem pomyślałam, ze zrobię w przyszłą sobotę urodziny. Nic wielkiego, babskie spotkanie. Kilka koleżanek, kuzynka i ja. Najpierw posiedzimy w domu, a potem może wyjdziemy gdzieś potańczyć. W sumie taki relaks przed egzaminem może być. Esio, kiedy dzwonił po południu powiedział: „wiesz, impreza super sprawa, jak wrócę to zrobimy powtórkę z rozrywki, ale będzie ci się chciało sprzątać po imprezie mając następnego dnia egzamin Misia?”. Ale wtedy to ja sama nie wiedziałam czy coś w ogóle zorganizuję. Ale zdecydowałam się jednak. I tak muszę sobie upiec tort i jakąś urodzinową świeczkę skombinować. Ale będzie super zabawa. Szkoda tylko, że Ani z USA nie będzie... Humor poprawił mi się tym bardziej, że dziewczyny w większości już bardzo chętnie na propozycję przystały. Ale będę starą już kobietą... Zaśmiałam się, że zamówię sobie w radiu „Kiedy będę starą kobietą” Martyny Jakubowicz. No, naprawdę już nie mogę się doczekać.

W końcu zadzwoniłam do Esia. Wykręciłam najpierw jakiś numer warszawski, potem podałam pin mojej karty, a na koniec numer londyński. Ponieważ ostatnio jak dzwoniłam odebrał P., Polak z którym Esio dzieli pokój, a ja zaczęłam mówić po angielsku czym chłopaka zestresowałam tym razem przedstawiłam się po polsku. I trafiłam... na Koreańczyka. Nie dał mi powtórzyć wszystkiego in English bo już wołał Esia. Imię wszystko powiedziało. A Esio się zdziwił. „Kochanie przecież rozmawialiśmy niedawno.” – „mogę się rozłączyć...” „skarbie coś ty, cieszę się, że dzwonisz. Nie spodziewałem się zupełnie” – „wiem, ze dzwoniłeś, ale mi się wydawało, ze nie byłam zbyt miła, to znaczy wiesz podły nastrój i tak dalej” „Misiulek no coś ty, bardzo się cieszyłem, że mogłem cię usłyszeć, wcale nie czułem niczego nieprzyjemnego”. Nie muszę chyba mówić, że od tego „Misiulka” się rozpłynęłam cała. Gadaliśmy prawie 15 minut, ale co tam. Za cenę 10 złotych mam 28 minut rozmów, mogę szaleć. Nie za często, ale... Esio powiedział tylko, żebym za bardzo nie zaszalała podczas urodzin, ale życzył udanej zabawy. Nie wiem tylko czemu już teraz, do przyszłego tygodnia zdążymy pogadać jeszcze kilka razy. No, a kiedy odłożyłam słuchawkę to... nie, nie płakałam. Miałam ochotę skakać. Śmiać się, mogłabym roznieść całe mieszkanie. ZAKOCHANA JESTEM!!! Poza tym mam prawo podejrzewać, że na poprawę mojego humoru lekki wpływ miało poczytanie notek z marca i kwietnia, kiedy pisałam o tym, jak mi dobrze, jaka jestem szczęśliwa. I jestem szczęśliwa. I kurcze BĘDĘ SZCZĘŚLIWA!!!

Esio... to tak ładnie brzmi, prawda???

 

alexbluessy : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz