lis 06 2005

Popołudnie.


Komentarze: 4

... zauważyłam, że ostatnio nie lubię ciszy. Ma na mnie coś jakby-destrukcyjny wpływ. Nawet czytanie lepiej mi wychodzi przy TVN24, stukaniu klawiszy, albo innych codziennych odgłosach.

Nie lubię też pustki. Poczucia, że jestem sama. Rozczulam się, kiedy Kociątko zasypia mi na brzuchu. Kiedy jestem sama, jak teraz, wczytuję się intensywnie w program telewizyjny, planując co po czym, żeby tylko nie słyszeć ciszy.

Dzisiaj też zostałam sama, z Gonczarowem, Dostojewskim i historią literatury pod redakcją Jakóbca. Z gadającym telewizorem i szalejącym Kocięciem. Z tęsknotą i z PMSem.

 

... koncert był świetny. Wzruszyłam się, z Teatru wyszłam z zaciśniętym gardłem. Kiedyś koleżanka dziwiła się, że można wzruszać się na koncercie Bajora – można. Zwłaszcza, jeśli słucha się go z KIMŚ.

Widziałam tam kobietę w ciąży, oczu oderwać nie mogłam... Kilka dni temu się źle czułam. Nawet się nie zmartwiłam, gdyby okazało się, że... Już wyliczenia zrobiłam kiedy Maleństwo by się pojawiło... Ale się nie pojawi.

 

... dobrze, że Mama dała mi kilka obiadów, nie będę musiała się zastanawiać co zjeść. Dla mnie samej, nie mam ochoty. Co za przyjemność, jeść w samotności, z myślami, ze kilkanaście ulic dalej..., że na drugim końcu kraju bliscy są razem, cieszą się sobą... Największa przyjemność jest, kiedy można zrobić coś, doprawić Miłością i patrzeć...

 

Przyszła żona, przyszły mąż – ostatnio często się te słowa przewijają. To dlaczego, nie pojechałam wczoraj na obiad do przyszłych teściów??? Bo wolałam przygotować coś dla Ukochanego, który akurat był na zajęciach. Bo czułam się jakoś lekko pilnując buraczków, zaglądając do piekarnika gdzie piekły się ziemniaki, nakrywać do stołu, zapalić żurawinową świecę.

 

Rano patrzyłam jak śpi. Znowu pojawiło się to pragnienie, żeby już został. Żebyśmy urządzili sobie pokoik, żebyśmy już byli razem.

Od jutra znowu zabawa w manufakturkę, poszukiwania pracy. Przy porannej kawie analizowanie ogłoszeń w GW i stron www.

 

...beznamiętne odliczanie godzin – o, już 11, zaraz w telewizji będzie... A za chwilę: o, już 15 obejrzę sobie... Moja telewizyjna niedziela. Chciałabym żeby Ukochany zabrał mnie do parku, potem na ciastko z kawą. A wieczorem wypilibyśmy wino przy ciepłym świetle lampki, zjedli paczkę Jeżyków. Jesień w końcu sprzyja...

 

Fiodor śpi na kanapie, biegał od rana i w końcu padł. I dobrze...

A może zrobić sobie dzisiaj piżamowy dzień??? Zaszyć się w pokoju, pod kocem, z książką i pilotem. Od czasu do czasu tylko wstawać po nowy kubek jaśminowej herbaty. Odliczać czas...

 

... w głowie, w sektorze odpowiedzialnym za marzenia pojawiają się wizje Gniazdka. Dodatkowe półki pod sufitem, na dawno przeczytane książki, kartony (by IKEA) na nie wypalone świece, nie oglądane zdjęcia, nie słuchane płyty, obejrzane filmy. Jakaś nowa komoda z większą ilością szuflad i półek. Poza tym tak samo, tylko że w szafie przybędzie kilka męskich koszul, spodni... Do komputera wprowadzą się nowe pliki, foldery i pozostające tajemnicą dla mnie programy.

... wszystko pięknie, tylko życie już mnie nauczyło, że nie warto planować, nie warto się nastawiać...

 

alexbluessy : :
psycholozka
06 listopada 2005, 16:14
znam te mysli o wspolnym kiedysiejszym gniazdku...ja nawet ostatnio ogladam w telewizji programy typu dekoratornia, zeby zobaczyc jak powiesic polke czy zagospodarowac kawalerke(na poczatek)... a samotne ciche dni kiedys sie skoncza skoro ukochany juz mieszka w Twoim serduchu...
pure_sincerity
06 listopada 2005, 16:04
Sama w domu? to smutno tak :(
Przynajmniej jesli to sie powtrza z dnia na dzien..
06 listopada 2005, 15:47
A ja lubie gdy się uśmiechasz :)
06 listopada 2005, 15:26
Prędzej czy później te plany się spełnią.

Dodaj komentarz