cze 26 2005

Tłumaczenie idiotki (zakochanej).


Komentarze: 7

Słońce wyszło zza chmur, z głośników płyną spokojne ballady Martyny Jakubowicz, a z moich oczu płyną łzy.

Esio wyszedł już jakiś czas temu. Chwilę temu dostałam esemesa: „kocham Cię mocno. Nawet bardzo Cię kocham”. I moja odpowiedź: „Ja Ciebie też. Bardzo. A teraz muszę sobie popłakać”. I płaczę od chwili kiedy tylko zamknęłam za nim drzwi.

 

Budzę się i widzę go obok siebie, zasypiam i słyszę jego spokojny oddech. I wiem, tak przeraźliwie wiem, że chcę tak codziennie. Więcej, więcej, więcej. Wspólny uśmiech do wspólnych wakacji, wspólne gotowanie wspólnego obiadu, wspólne wegetowanie przed telewizorem, wspólna kolacja, wspólne żarty, wspólne przytulenie.

A teraz zostałam z litrem lodów waniliowych z bakaliami i wiśniami. Polałam obficie rumem – na łzy. Coraz bardziej chcę mieć małą Istotkę koło siebie. Do tego stopnia chcę, że czasem mam myśli, że może w jakiś sposób naturze pomóc. Ale tak nie można, źle bym się z tym czuła. Z każdym dniem mniej chce mi się wracać do pustego pokoju, do domu, w którym nikt na mnie nie czeka, a w którym to ja ciągle czekam.

 

Ukochany tez już chyba zauważył, że z chwilą jego wychodzenia mój nastrój pada. A kiedy tylko mam szansę na zobaczenie go, spędzenie choćby chwili z nim (choć chwila to tak niewiele) od razu coś się zmienia, hormony tańczyć zaczynają. On to musi widzieć, na pewno widzi. A ja nawet nie staram się już tego ukrywać, co się dzieje ze mną.

A jednocześnie nie mogę mu o swoich chceniach powiedzieć. Choć czasem mam je już na końcu języka.

 

A może ja chcę wypełnić tylko swoją samotność??? I w ogóle to przed kim ja się usprawiedliwiam i co ja usprawiedliwiam??? Chyba tłumaczę się sama przed sobą ze swojej własnej głupoty.

 

 

alexbluessy : :
*linka*
27 czerwca 2005, 11:21
Zakochana jesteś bez wątpienia... I to jeszcze jak. Ale żeby nazywać się idiotką? No co Ty!! Zapewniam Cię, że Twój smutek i z trudem skrywane przy rozstaniu łzy wcale nie są czymś dziwnym czy nienormalnym. U mnie nie objawia się to aż na taką skalę ;), ale też od razu smutnieję, kiedy nadchodzi chwila pożegnania i rozstania. Trudno byłoby Ci to ukryć... To w zasadzie niemożliwe :). Szkoda, że boisz się mówić o swoich pragnieniach. Przecież by ich nie wyśmiał. Myślisz, że by się przestraszył? A skąd wiesz, czy on nie pragnie tego samego? Ciesz się swoim szczęściem, kochana i nie pozwól, żeby cokolwiek odbierało Ci tą radość. Wiesz, ile osób chciałoby się znaleźć na Twoim miejscu?!
Pozdrawiam serdecznie. I jeszcze jedno - pamiętaj, że nie jesteś idiotką.
PS. Jadłam ostatnio dokładnie takie same lody :].
26 czerwca 2005, 22:08
kurczę,płacz wyłącznie ze szczęścia, przecież jak czytam o Twoim życiu,to mi się wierzyć nie chce,tak pięknie:) a będzie jeszcze piękniej!:)
26 czerwca 2005, 21:38
A no nie dziwne, że kurde nie jest ci dobrze jak cię opuszcza, naprawdę się nie dziwię:).
26 czerwca 2005, 21:00
Jaką samotność, kobieto? Masz wspaniałego mężczyznę, więc jaka samotność? :)
Książę
26 czerwca 2005, 19:38
hmm... kiedyś przyjdzie moment na takie rozmowy, na rozmowy o dalszym, wspólnym życiu, o dzieciach, mieszkaniu... Nie da się przecież o tym nie rozmawiać. Kobiety boją się o tym często rozmawiać w obawie przed stratą faceta, że przestraszy się poważnego stałego związku i ucieknie... Ale kiedyś trzeba zrobić pierwszy krok w tym kierunku.
salma
26 czerwca 2005, 18:43
Pamiętaj,że to bardzo ważna decyzja...Wspólny wybór.Czasem warto przecierpieć,poczekać...Rozumiem Twój kobiecy macierzyński instynkt.Mimo wszystko przemyśl to jeszcze kilka razy.Może będzie lepiej.3mam kciuki:*:*
26 czerwca 2005, 18:27
napewno zauwazyl ze przy nim jestes inna, weselsza.. radosna.. i w ogole taka ahh. wiec napewno zauwazy to ze myslisz o tej istotce.. ale ja bym nie mowila.. chyba jeszcze za wczsnie.. a on moze sie wystraszyc.. chociaz.. nie znam Go.. Ty Go znasz :) więc.. sama powinnas wiedziec co zrobic :) ale na wszystko przyjdzie pora.. narazie ciesz sie Esiem jak jest tylko przy Tobie :)

Dodaj komentarz