lis 03 2005

Zmiany.


Komentarze: 2

Czuję się niewyspana. Z zaśnięciem mam problem, za to budzę się wcześnie rano. W dodatku listopad przywitał mnie samymi niespodziankami.

 

Wczoraj oficjalnie zrezygnowałam z pracy. Zrobiłam to świadomie, z premedytacją i satysfakcją. Choć wcześniej zarzekałam, że jest inaczej, stwierdziłam, że nie będę harować po 40 godzin tygodniowo za 450 złotych, bo to się nie opłaca. Szukam więc dalej. Przynajmniej pochodzę przez czas jakiś na wykłady i zajęcia, na które dotąd dotrzeć nie mogłam.

 

...czekało na mnie też wezwanie z policji na przesłuchanie. W jakiej sprawie??? W tej, w której rok temu walczyłyśmy z sis. W sprawie Agencji. Okazało się, że naciągnęli tyle osób, że sprawa ma już charakter ogólnokrajowy. Nie liczę, że cztery stówki uda się odzyskać, ale jakaś satysfakcja jest. Choć najpierw było zaskoczenie, nie powiem.

Ukochany ciągle nic nie wie, ale ponieważ sprawa przybrała już taki obrót chyba w końcu mu powiem. Milczałam ze wstydu – najbardziej przed sobą samą, za własną głupotę i naiwność. Kariery mi się zachciało... Ale, jak widać, nie mnie jednej. W samym Wrocławiu dało się nabrać prawie 1600 osób.

 

Wizyta u Rodziców minęła szybko i bardzo bezboleśnie. Popłakałyśmy się z Mamą obie, ucałowałyśmy się i stwierdziłyśmy, że nie chcemy Przyjaciółek Gul zaciskających gardła, kiedy dzieje się źle.

Wróciłam zaopatrzona w płaszcz, rękawiczki i buty, 81 pierogów ruskich, 8 kotletów schabowych, trochę podlaskiego pasztetu, kaszanki i bindygi. Mniam.

Kociątko czekało na mnie u Ukochanego, wróciło do domu i dostało szału radości. Ja też, bo bardzo brakowało mi jego wieczorno-porannego mruczenia do ucha. Następnym razem jedzie ze mną i już. Nawet Mama była trochę zawiedziona, że Kociątko w domu zostało.

 

Z innych atrakcji to wczoraj zalałam sobie telefon. Żeby było zabawniej zieloną herbatą o smaku opuncji figowej. Nie mam pojęcia jak to zrobiłam, ale fakt się dokonał. Suszyłam części przy wentylatorze pożyczonym od chłopaków, zauważyłam zniknięcie sima. Znalazłam go w swoim bucie, widocznie Kociątko lubi zielony kolor. Pochlipałam trochę nad tą Nokią, bo przecież to jest Eśka telefon, a ja go zniszczyłam. Wieczorem dowiedziałam się, że jest przecież mój i mam się nie przejmować. A poza tym to powinnam zalane części pomoczyć w spirytusie.

Tylko, ze ja mam tylko anyżówkę na stanie...

 

Kupiłam sobie do pokoju pachnidło o zapachu czerwonych owoców. Jutro idę z Ukochanym na koncert. A potem porywam go na kawę i ciacho.

W sobotę dzwonimy z zapytaniem, jakie są szanse na Sylwestra w czeskim Machowie. Najbardziej kusząca jest cena hotelowego balu – 600 koron, czyli jakieś 90-100 złotych. No i góry, i narty...

Szuuu...

 

...Na razie do kuchni robić obiad.

 

alexbluessy : :
pure_sincerity vel. ambi
03 listopada 2005, 17:17
no juz za pasem sesja a ja równiez o sylwestrze mysle :P
poza tym pierwsze slysze ze nalezy pomoczyc w spirytusie pomoczone czesci zalanego telefonu :D.. heh przyda sie na przyszlosc..
03 listopada 2005, 13:47
Jak mi sie dobrze czytalo:) ,az szkoda,ze juz koniec...
Ogolnie dobrze,ze wszystko dobrze.

Dodaj komentarz