lip 09 2004

Zwątpiłam.


Komentarze: 0

Zwątpiłam. Tak po prostu, w ciągu kilku godzin. Zwątpiłam. Czy to ma sens??? Czy ja mam siłę??? Że chcę to wiem na pewno. Ale czy mam jeszcze siłę, tego nie wiem. Dostałam smsa. Esio pisze, że jest trochę chory, że po pracy pada z nóg, że tęskni, że przesyła buziaki, że ma nadzieję, ze u mnie wszystko w porządku.

No a u mnie nie jest w porządku. O czym lojalnie go poinformowałam. Napisałam, że jest mi smutno, że zwątpienie mnie ogarnęło i że psychika mi siada generalnie. Niedługo potem dostałam odpowiedź: „Nie martw się kochanie będzie wszystko ok. wystarczy uwierzyć. Tęsknię za tobą, pamiętaj o tym. Potrzebuję cię, o tym też pamiętaj. Buziaki. I uśmiechnij się.” To ja odpisałam: „A Ty wierzysz??? Bo to łatwo jest powiedzieć „wystarczy uwierzyć”. Jest tyle cieni i chmur i mgieł w pejzażach ziemi wokoło mnie. Jest mi źle, jest mi smutno. I wątpiąco też mi jest. Idę spać. Trzymaj się ciepło” Mogłam jeszcze dopisać to, co w sercu noszę. Czyli „wracaj bo już nie mogę tak dłużej”, albo „jeśli nie wrócisz to koniec będzie. Bo ja już nie mam siły dłużej czekać chociaż chcę”. Ale ostatecznie nie napisałam tak. Teraz myślę, że chyba dobrze zrobiłam.

I znowu łzy. I znowu to uczucie się we mnie pojawia. Ciepło dla Tego Chłopaka, którego już tak długo nie ma, a który powinien być przy mnie. Łzy... Ciepło... Łzy... Ciepło... Można by wróżyć jak z gałązek akacji, co spadnie ostatnie wygrywa. Zadzwoniłam do A. Trochę po rozmowie z nią mi się polepszyło, ale nie do końca. moja przyjaciółka powiedzmy sobie szczerze umiejętnie zasiała we mnie ziarenko niepewności.  Jej chłopak też kiedyś wyjechał na kilka miesięcy, a potem wszystko się między nimi popsuło. Fakt, że ten chłopak to według mnie jakiś mało dojrzały był, nie bardzo wiedział czego chce, powiedział A., że się zmienił i że nie mogą już być razem. To było ze 3 lata temu. A. mówi, że ja mam to szczęście, że mam dorosłego chłopaka (raptem rok starszy ode mnie) i że ze mną nie musi być tak, jak z nią. Zwątpiłam.

Wobec tego dlaczego wciąż potrafię uśmiechać się do Wspomnień z Tamtych Dni??? Dlaczego na przemian płaczę i się śmieję ??? Dlaczego wątpię, a zaraz zaczyna okropnie mocno wierzyć??? Ktoś znowu powie, że zadaję pytania na które nikt nie zna odpowiedzi. Umówmy się wobec tego, że są to pytania rzucone ot tak w przestrzeń, nie potrzeba na nie odpowiadać.

Dostałam też list. Rozwiał złudzenia na to, że mogę być studentką etnologii. Może to dobrze??? W zasadzie co można po czymś takim robić, chyba tylko naukowo pracować. Choć nie powiem, ze studia na pewno nie są ciekawe i że naukowo nie chciałabym pracować, ale na etnologii to niekoniecznie. Tak, jakbym przeczuwała, że coś się stanie. Hm, mam tylko nadzieję, że jutrzejsza sesja uda się bez żadnych przygód. E. niestety nie może ze mną pójść bo wyskoczył jej jutro pogrzeb sąsiada. Esio też jeszcze nic nie wie. I na razie nic mu nie powiem.

Esio... Moja Opowieść... Jakie plany na wieczór??? Zaległe numery „Zwierciadła”, melisa z pomarańczą na uspokojenie i dobry sen. A potem mam nadzieję kolorowe sny. Jeszcze posłucham moich piosenek „do kołysania”. Pochlipię pewnie, tylko proszę, nie mówcie, że sama wpędzam się w przygnębiająco-wątpiący nastrój. Nie robię tego celowo, to samo jakoś wychodzi... Zresztą ostatnio niewiele mi potrzeba, żeby z samej góry spaść na sam dół. Nastrojów oczywiście.

Boję się. Boję się, że pójdę za kilka tygodni na dworzec, a z autobusu wysiądzie obcy człowiek. Że stanę przed nim i zapytam „kim jesteś???”. Że to, co było, że to co jest teraz to tylko złudzenie. Że to się nie działo i nie dzieje. Że mam początki schizofrenii...  Nie mam już siły...

....................................

(jakiś czas później) Dostałam wiadomość: „Wiara w lepsze i w nas to jedyne co mnie cieszy. Bez tego nie wytrzymałbym tutaj. Jesteś moją nadzieją na lepsze Kochanie. Buziaki. Ja Wierzę!!!”

Wiem, że mówi to szczerze. Na tyle go znam. To może wobec tego ja też powinnam zrobić jeszcze jeden wysiłek i nie tracić sił. Zrobić do dla niego (żeby go nie zawieść), zrobić do dla siebie (żeby nie stracić szczęścia, a przynajmniej szansy na nie) i w końcu zrobić to dla nas (dla mnie i dla niego). Może... Jak ktoś, kiedyś powiedział: jest tyle może i nic na pewno. Idę płakać.

 

alexbluessy : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz