2003-12-04 "(...) Szukam cię zawsze choć...
Komentarze: 0
Witaj Eljot!!
Czekam na Ciebie Eljot. Nie wiem, czy już Cię znam, czy dopiero poznam. Wiem, że czekam. Nie wiem jak masz na imię. Ale to nie jest istotne.
Zaczęłam moim ulubionym z „Zamyśleń” Tetmajera. Nic tak na mnie nie działa jak jego „Zamyślenia”, a szczególnie XXIV. No może jeszcze tylko Natalie Cole to potrafi...
Moje dni ostatnio wyglądają wszystkie tak samo. Rano na uczelnię, potem do pracy. Wieczorem padnięta wracam do domu. Nauka nowych słówek i formułek... Czasem, jeśli oczy mi się nie zamykają czytam książki.
Ostatnio zauważyłam u siebie zupełnie niezdrową prawidłowość. Zaraz po powrocie do domu, nawet butów nie zdejmuję, włączam komputer. To znaczy monitor. Bo komputerek chodzi cały czas – jako że jest zdefiniowany jako jednostka centralna, serwerek po prostu.
Z drugiej strony, że po męczącym dniu chcę zrobić coś, co myślenia nie wymaga, to chyba normalne. Oczywiście mogłabym poczytać. Ty wiesz przecież Eljot jak ja lubię czytać (nawet jeśli jeszcze się nie spotkaliśmy to wiem, ze mnie znasz). Wiesz, że uwielbiam biografie. Wiesz, że najbardziej, z dotychczas przeczytanych, zachwyciła mnie „Pasja życia” Irvinga Stone’a – biografia Vincenta van Gogha (wiesz też, że van Gogh to mój ulubiony malarz). Tylko z tym relaksem nad książką jest problem. Ja ostatnio wybrałam sobie same ciężkie dość pozycje. Na mojej nocnej szafce znalazły się: „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta i „15 minut sławy – moja lata z Andy Warholem (Ultra Violet)”.
A czytałeś Eljot „Sinobrodego” Kurta Vonneguta jr.? Dla mnie to majstersztyk literatury współczesnej! Zaraz za nim jest „Samotność w Sieci” Janusza Wiśniewskiego – książka o emocjach.
Swoją drogą zastanawiam się i pojąć nie mogę. Jak to jest.. Jak ten Internet działa? Kto tym steruje? Człowiek? Nie mieści mi się to w głowie. Istnienie Internetu jest dla mnie rzeczą tak oczywistą, jak to, że oddycham. Zauważam jednak jego zgubny wpływ na mnie. Złapałam się na tym, że pisząc recenzję filmu „Notting Hill” na zajęcia z listening & reading mam ochotę w niektórych miejscach wstawić emotikon. Brrr straszne!
Dziś na zajęciach mieliśmy tylko listening & reading. Było niesamowicie nudno, jak zawsze zresztą. Pani nauczająca nas tego przedmiotu powinna prowadzić gabinet psychoterapii. Bo właśnie tak się czujemy, jak na terapii grupowej. Brrr...
W pracy był spokój względny. Kuba jak zwykle pytał gdzie mama poszła. Ale szybko mu przeszło jak zaczęłam opowiadać o języku japońskim. Tomaszek natomiast wciąż pyta kiedy wezmę go do siebie do domu. Kochane chłopaki! Oczywiście babysitterką nie będę całe życie! To jest dobre żeby sobie dorobić. Ja mam satysfakcję i dodatkowy grosz, a matka dzieci pewność, że chłopakom nie dzieje się krzywda. Dość satysfakcjonujące zajęcie jeśli rzecz jasna trafi się na fajnych ludzi, ja miałam to szczęście. Jednak na dłuższą metę można zwariować.
Dodaj komentarz