sty 04 2004

2003-12-15 W poniedziałkowy wieczór piszę...


Komentarze: 0

Witaj w poniedziałkowy wieczór Eljot!!!

Już mi tak pisanie do Ciebie weszło w krew, że czuję się chora jeśli nie mogę do Ciebie napisać. A dziś, zanim napiszę jak minął dzień to coś Ci powiem. Powiem Ci o czymś, na powiedzenie czego natchnęła mnie rozmowa z kolegą P. W pewnym momencie rozmowa zeszła na to, jak ja widzę związek dwojga ludzi. I ja Ci powiem tak, Eljot. Chciałabym być w pełni akceptowana, żeby nikt nie próbował mnie zmieniać. Chciałabym, żeby ta druga osoba mnie słuchała. Żeby nie ziewała, kiedy opowiadam o miejscach, które chciałabym odwiedzić albo o książkach, które bądź przeczytałam, bądź chciałabym przeczytać, albo kiedy mówię o pracy. Nie chciałabym aby tej osobie przeszkadzało to, że uczę się (jak na razie) prywatnie – wiem, że to się zmieni, że w końcu zdam na swoją wymarzoną niderlandystykę lub etnologię. Chciałabym, żeby ta osoba mnie wspierała, żeby była przy mnie kiedy tego potrzebuję, żeby mnie dopingowała w moich przedsięwzięciach. Chciałabym kiedyś odebrać od tej osoby telefon: „Wstawiaj wodę na kawę. Jadę do ciebie. Będę za chwilę”.  Tak bym chciała. I  żeby czasem jakiś spontan się pojawił, żeby nie było nudno. I jeszcze chciałabym, żeby ta osoba chociaż jeden, jedyny raz wyrecytowała mi wiersz... Jak ta osoba się pojawi to na pewno będzie wiedziała jaki wiersz. Ale tą osobą jesteś Ty, Eljot. To dla Ciebie to wszystko piszę. Żebyś wiedział. I żebyś nie był ani jak Darek, ani jak pan K.  Bo Darek prawie wcale nie mówił. Tylko patrzył w jakiś bliżej nieokreślony punkt przed sobą. A pan K co tu dużo mówić. Pan K patrzył na mnie, fakt. Nawet fajnie patrzył, ale kiedy np. mówiłam, że chciałabym gdzieś pojechać (np., że do Sopotu chciałabym wrócić) mówił tylko: „pojedziesz aniołku”. Pana K niezbyt interesowała moja praca (która, może to wydawać się dziwne, daje mi satysfakcję), nie interesowało go to, co ja przeżywam słuchając m.in. ballad Ozzy’ego. (Na ironię to on mi pokazał, że ktoś taki jak Ozzy istnieje) Nie wiem, może nie mam racji, ale czasem odnosiłam wrażenie, że on tylko moją ładną buzią się interesuje. Że jego nie bardzo obchodzi moje wnętrze. Ja wiem, że faceci to wzrokowcy, ale przecież nie liczy się tylko kształtny tyłek i odpowiedni rozmiar biustu. Chciałabym, żeby ktoś (Ty, Eljot) zauważył to, co ja mam wewnątrz. To, jaka jestem w środku. Żeby widział nie tylko ładną, odziedziczoną po litewskich przodkach, urodę. Ja tak nie chcę.  Co więcej, powiem Ci, Eljot. Ja czasem przy panu K czułam się jak silly billy. W przełożeniu na polski znaczy tyle, co głuptasek. Kiedy mu coś opowiadałam tak się czułam. Nie wiem, ja jakaś głupia chyba byłam. Totalnie zaślepiona. Naiwna itd.

A ja jestem jaka jestem. Nie lubię nosić spódnic. (Będąc szczerą to myślę, że w spodniach mi lepiej). Jeżdżę konno, na rowerze i pływam (a właśnie. Od nowego roku zaczynam chodzić na basen bo podobno z moim kręgosłupem nie najlepiej). Marzy mi się, żeby kiedyś wsiąść do pociągu byle jakiego... (ale samej to trochę smutno). Chciałabym też wrócić na sopockie molo.... Najlepiej już nie sama.. J I chciałabym przetańczyć z Tobą, Eljot, całą noc.... 

Dzięki P! Uświadomiłam sobie to wszystko i jest mi dużo, dużo lżej. Dzięki!

A co do mojego dnia. Najpierw byłam na zajęciach. W poniedziałki mamy słownictwo, konwersacje i gramatykę. Pani N od słownictwa się spóźniła i snuliśmy różne, możliwe scenariusze. Pani N ma bardzo długi i gruby warkocz, a oprócz tego, że ma bardzo długi i gruby warkocz to przygotowuje nam bardzo fajne rzeczy na zajęcia. Rysuje rysuneczki, schemaciki i tym podobne. Pani N wygląda w tym warkoczu jak jakaś Maryna albo góralka. Więc jak dziś pani N się spóźniała, klucza nie było na portierni, a sala była zamknięta. I jak tak na panią N czekaliśmy to różne rzeczy nam do głów przychodziły. Którymi mogła nas zaskoczyć oczywiście. Wymyśliliśmy m.in., że może pani N za renifera się przebierze, albo przyjdzie z prawdziwą choinką (dziś mieliśmy mieć słówka z zakresu świątecznego cokolwiek to znaczy) i każe ją ubierać, a potem nazywać kształty bombek.  Takie dziwne rzeczy nam przychodziły do głów. No, ale pani N w końcu przyszła i graliśmy w fajne gry, śpiewaliśmy „Driving home for Christmas” i było bardzo wesoło. Oprócz wiadomości, że zaraz po świętach piszemy sprawdzian. Potem były konwersacje. Nasz native speaker B poddał nam temat o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Ciężki i nudny temat. Przez pierwszą część zajęć dyskutowaliśmy między sobą, a następnie zeszliśmy do sali video. Żeby film obejrzeć. Ale jaki film! O narodzinach feminizmu. To jeden, drugi traktował o tym, jak traktowane są kobiety w krajach arabskich. Strasznie są traktowane. Ale z drugiej strony, taka religia. Ogólnie dzisiejszy temat zajęć był dość przygnębiający i nudny, nie bójmy się tego powiedzieć. Ostatnia była gramatyka. Pani Cz jest bardzo lubiana przez większą część grupy. Nic dziwnego, to bardzo sympatyczna osoba. Co prawda kiedy otwiera drzwi sali robi minę jakby dziwiła się, że my jesteśmy w środku, ale jest w porządku. Bardzo w porządku jest. Dzisiaj mieliśmy powtórkę przed zarazpoświątecznym sprawdzianem. Całe zajęcia robiliśmy różne testy. Ale wysiłek się opłaca. Zarówno native speaker B, jak i pani Cz. obiecali, że w środę zajęcia będą w świątecznym absolutnie nastroju. Z B będziemy słuchać i czytać ciekawe rzeczy, a z panią Cz. oglądać „Goło i wesoło” (w wersji oryginalnej oczywiście).

Zapomniałam wspomnieć, że dzisiaj spadł pierwszy śnieg. Pierwszy w tym roku i od razu dużo napadało. Wyglądaliśmy przez okno i przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Mała zamieć była. A  to, jak powiedział native speaker B, nazywa się swirling. Bo ten śnieg wirował. W każdym razie, jak to zwykle bywa w mieście, długo nie poleżał. Albo stopniał, albo go samochody rozjeździły. A na pewno jedno z drugim. Mam nadzieję, że Białystok przywita mnie delikatnym dywanem białego puchu. J

Zaraz po zajęciach pojechałam do babci. Nie wypadało nie jechać i nie złożyć jej życzeń. Tym bardziej, że dopiero w nowym roku się zobaczymy. Pojechałam i wsiąkłam na kilka godzin. Bo: „opowiadaj co tam u ciebie, co u rodziców. Kiedy jedziesz, a może jesteś głodna”. I tak dalej, i tym podobne. Ale w końcu to moja babcia. A po wyprowadzce rodziców to ja jestem łącznikiem między matką a synem. Tak więc wypiłam, zjadłam, powiedziałam nowinki z mojego i mojej rodziny w Białymstoku życia i poszłam. Jeszcze zanim wróciłam do domku to pojechałam do centrum zobaczyć co w sklepach. A w sklepach nic, co by moje oko przykuło. Postanowiłam sprawę prezentów ostatecznie rozwiązać w Białymstoku. (Kurcze, nawet nie wiesz, Eljot, jak ja już się nie mogę tego wyjazdu doczekać. Jak się na niego cieszę. Dlatego cały czas o tym Białymstoku mówię.).

A jak wróciłam do domciu to marzyłam tylko o gorącej herbatce. Nawet nie miałam siły jeść. Wmusiłam w siebie suchą bułkę z jogurtem. Jak na razie nie odczuwam, że za mało tego było. Wypiłam poziomkową herbatkę i zasiadłam przed komputerkiem. I od razu ludziki zaczęły przysyłać swoje wiadomości, że czekają, czekają,  a mnie nie ma. Ale ja okropna jestem. Tak kazać na siebie czekać. Koleżanka P ma rację jędza i wredota jestem. ;-))

I P! tak dla Twojej wiadomości, mój komputer chodzi od rana do wieczora. Jest bowiem zdefiniowany jako centralna jednostka żeby „kolega zza ściany” mógł korzystać z zasobów Internetu. Jak wracam do domu to tylko monitor włączam. J

A teraz coś na zakończenie. Specjalnie dla Ciebie, Eljot. Wiersz Bogusława Adamowicza pt. ***[Noc taka piękna...]

Noc taka piękna!... Z błękitów patrzy gwiazd plejada,
Fala gwarzy i błyska ponad tonią ciemną,
Las śpi we mgle i przez sen cichą baśń powiada...
Noc taka piękna!... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?...
Tam, w ogrodzie dwie lilie zakochane rosną,
Woń rozkoszna z kielichów pochylonych płynie..**
Tam, za rzeką, dwa głosy nucą pieśń miłosną,
Tęskne echo po wodnej ściele się równinie...
Pieśń zamilkła... Cyt... Słyszę plusk płynącej łodzi...
Łódź przemknęła i znikła, w łódce - ludzi dwoje...
Od szpaleru woń lilij rzewna mię dochodzi...
Milczą brzegi, drżą gwiazdy, lśnią przejrzyste zdroje.
Fala błyska i gaśnie... Lekki wietrzyk wzdycha,
Las się budzi, szmer bieży w jego głąb tajemną...
Wietrzyk ustał, szum zamilkł... Noc tak jasna, cicha,
Noc tak błoga... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?!...

Ojej...... ale dziś dużo napisałam. Dobranoc Eljot! Śpij dobrze. Miej kolorowe sny i spokojną noc....

 

 

alexbluessy : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz