23-12-2003 dzień przed Wigilią
Komentarze: 0
Dobry wieczór Eljot!!!!!!!!
Jest wtorek. Jutro Wigilia. Cały czas cos się dzieje. Cały czas trzeba coś przygotowywać. Teraz każdy zrobił sobie chwilę przerwy i zaszył się w innym kącie. Tata przed telewizorem, brat komponuje na swoim keyboardzie, mama czyta w kuchni, a ja korzystam z chwili i piszę do Ciebie. Hmmmm... Najprawdopodobniej w przyszły weekend będziesz mógł te wszystkie opóźnione świąteczne listy przeczytać. Bo w przyszły weekend (chyba dokładnie w sobotę) będę już we Wrocławiu.
W Białymstoku czas mija mi bardzo szybko. Zresztą kiedy on się nie śpieszy??? Zawsze gdzieś gna. Może ma to jakiś swój cel. Nie wiem. ja w każdym razie czuję niedosyt. Bo dopiero był piątek. Dopiero przekroczyłam próg mieszkania rodziców... A jutro Wigilia. Znowu siądziemy wszyscy w czwórkę... Nie. Nie znowu. Zazwyczaj spędzamy święta u dziadków pod Warszawą. Zwykle jest tam 12 osób... A jutro... Jutro będzie nas tylko czworo. Mama, tata, ja i mój brat. Zmówimy modlitwę, podzielimy się opłatkiem, zjemy to, co z mamą przygotowałyśmy, w końcu rozpakujemy kolorowe papierki. Będziemy. Będzie cała nasza rodzina. Ale cichutko będzie. bez wielogłosowego śmiechu, bez ciągłego krzątania bo będzie nas tylko czworo. Ale przecież niektórzy i tego nie mają. Oni są sami... Około północy pójdziemy na Pasterkę. Zawsze chodzimy. Ale to jutro. Dziś mam jakiś dziwny smutek w serduchu. Nie wiem skąd się tam wziął. Nie powinno go tam być.
Jutro będzie u nas cichutko. Kolędy popłyną z płyty. Z płyty, bo nie ma u nas tradycji wspólnego śpiewania kolęd. Mama czasem coś zanuci swoim sopranem, brat cos zagra na pianinie ale generalnie kolędy płyną z płyty. Tak sobie myślę, że te święta w Białymstoku to po to żeby mama choć w małej części poczuła się jak w domu. Bo przecież święta spędza się w domu, prawda? A ja bardzo się cieszę, że nigdzie nie jedziemy. Że zostajemy i będziemy wszyscy: mama, tata, ja i mój brat.
Bo to jest tak Eljot. Ja bardzo kocham moich dziadków, ale kocham i moich rodziców. A tych drugich widuję rzadko. A kiedy jedziemy pod Warszawę to wypada pomóc babci w przygotowaniach i tak dalej. Potem przyjeżdża reszta rodziny i jakoś czas się dziwnie rozpływa, że nawet nie mam kiedy z moimi rodzicami porozmawiać. Dlatego w tym roku padła decyzja: zostajemy.
Jest mi smutno Eljot, wiesz? Mam wokół siebie rodzinę. Nie, nie wróć. Ja teraz mam wokół siebie rodzinę. Osoby najbliższe. Ale przecież wrócę do Wrocławia i znowu zostanę sama. Bo tam mam wokół siebie znajomych, ale nie mam przyjaciół. (A według mnie przyjaciele w pewnym stopniu zastępują rodzinę). Przyjaciele dają poczucie, że nie jest się samym, dają poczucie jakiegoś bezpieczeństwa. Ja tego nie czuję. Ale czuję za to coś innego. Czuję i widzę, że jeśli ktoś ma problem to biegnie do Oli. Bo Ola zawsze pomoże, wysłucha. A może Ola chce żeby jej też czasem ktoś wysłuchał, pomógł kiedy jest taka potrzeba....
Ludziom trzeba pomagać – tak mnie uczyli rodzice. Wychowali wpajając pewne zasady i wartości według których staram się postępować. Staram się być fair wobec innych. Nie lubię kłamstwa, dwulicowości i obłudy. Tak mnie wychowali. Ale ostatnio zastanawiam się czy nie zmienić się w w wyrachowaną i bezwzględną egoistkę. Może takim osobom żyje się lepiej...???
Tylko, że ja nie chcę się zmieniać. Chcę być sobą!!!!!! Chcę być romantyczną, trochę rozmemłaną realistką....
Dodaj komentarz