Afraid to sleep
Komentarze: 0
Cześć Aniele!!!
Miałam straszną noc, wiesz??? Nie mogłam zasnąć i już sama nie wiem dlaczego. Przewracałam się z boku na bok, wypiłam ciepłe mleko, włączyłam spokojną muzykę i nic. Męczyłam się jednym słowem. Poza tym wczoraj rozmawiałam on-line z moją Koleżanką. I wiesz co się stało??? Zaniepokoiłam się, bo ona mówiła coś, co jest prawdziwe, co może się zdarzyć, ale czego ja nie chcę do siebie dopuścić. I wiesz co sobie pomyślałam??? Że ja za dużo myślę, za bardzo wdaję się w szczegóły (choć może to już jest przypadłość typowo kobieca...), a za mało odczuwam. Za mało dopuszczam do głosu uczuć. I przez to wpędzam sama siebie w paranoję. Zreszt ą kiedyś nawet N. mi powiedziała, że jak tak będę się zamartwiać, tworzyc jakieś swoje filozofie dziwne to mogę zrobić coś głupiego, a tak to mogę mieć fajnego faceta. Pisałam Ci wczoraj, że S. wysłał mi smsa, prawda??? I ja mu odpisałam, tyle, że jak potem o tym myślałam (o i widzisz??? Moje słowa same się potwierdzają - szczegóły) to doszłam do wniosku, że niezbyt mile go „potraktowałam”. Napisałam więc około 22 kolejnego smsa, z wierszykiem: „kolejny dzień dobiega już końca, księżyc się wkrada na miejsce słońca, a za nim ciemność nocy się snuje, melodią swej ciszy świat opanuje, i znowu gwiazdy zaświecą na niebie, a ja je zapytam... o coś...” A potem jeszcze dodałam, że nienajlepiej się czuję, i że to chyba po tabletkach. Tyle, że zapomniałam napisać jakich. I wiesz co??? Nie liczyłam, że on odpisze czy coś. Po prostu miałam potrzebę wysłania czegoś takiego. Ale dostałam odpowiedź. „Kochanie co się dzieje??? Jakie tabletki??? Proszę, uśmiechnij się- Twój tęskniący i zakochany po uszy w Tobie K*****” (wiesz Eljot jak ja go nazywam, prawda???). I najpierw się uśmiechnęłam całą gębą do telefonu, chyba z 10 razy przeczytałam wiadomość, a potem znowu zaczęłam ,myśleć. Czy aby on naprawdę, czy tylko tak pisze żeby mi humor poprawić. Z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że gdyby on nie naprawdę to nie traciłby 35 pensów ta smsa, prawda??? Chociaż kto zrozumie facetów??? W każdym razie dla mnie to on nie kłamie i z takim nastawieniem postanowiłam zasnąć. Nie udało się. Tak bardzo chciałam, żeby on był blisko, żeby było ciepło, żeby poczuć ciepło, żeby... I odtąd moje myśli kręciły się wokół... no, nie będę ukrywać, przyjemne to były myśli. W końcu zaczęłam nucić piosenkę Dido: „(...)and I’m afraid to sleep cause if I do I’ll dream of you And the dreams are always deep on the pillow where I’ll weep(…)”. I rzeczywiście trochę pochlipałam sobie. I chyba usnęłam około 2 nad ranem. Wstałam o 7 i piłam kawę za kawą. Aniele ja Cię proszę Ty zrób coś z tą pogodą bo ona zwariowała przecież. Połowa czerwca, a tu wieje jak we wrześniu, nawet słońce nie pomaga. I WANT TO SEE THE SUN!!!
Ty nawet nie wiesz.. no, chociaż może i wiesz w końcu Aniołem jesteś, nie???... jak ja się dziś zdenerwowałam. Na babsztyla w sklepie ze spodniami. Jak ona mogła powiedzieć, że ja „jakaś niewymiarowa” jestem, co??? To moja wina, że teraz robią takie spodnie co to ciężko wpasować się w rozmiar bo albo za wąskie, albo za szerokie??? Oddałam jej te spodnie, odwróciłam się i poszłam w swoją stronę. Wiem, że idealnej figury nie mam, że przydałoby się zgubić tu i ówdzie kilka centymetrów, ale żeby jakieś babsko mi mówiło, że jestem niewymiarowa przy rozmiarze 38 i wzroście 170??? Szok!!! Na szczęście w następnym sklepie obsłużyli mnie jak należy. Wyszłam z niego z super spodenkami i „małą” bluzeczką w różowo-czarne paseczki. Wiesz, właśnie do mnie dotarło, że wczoraj to zjadłam tylko dwie kanapki z miodem ok. 9, potem ok. 14 bułkę z makiem, ok. 18 wypiłam pół litra coca coli light, a wieczorem trochę kaszki ryżowej. Dziś jadłospis urozmaiciłam o coś bardziej obiadopodobnego, to znaczy o ryż z truskawkami. Bez coli. Zresztą musiałam jakoś zrekompensować sobie otwarcie rachunku za prąd. Denerwowałam się, bo nie wiedziałam co tam znajdę, ale nie jest źle. Jeszcze tylko Dialog zapłacić... chyba za dużo do brata dzwoniłam. Nawet przy połowie abonamentu i tańszych rozmowach suma wyszła spora. Już chyba bardziej opłacało mi się dzwonić do Londynu niż do P.... A tak w temacie dzwonienia to przypomniał mi się wiersz Ewy Bartoszewicz pt. „Telefon”.
Szykuję się do ciebie Jak na ślub na wesele Ręce myję Drżące Staram się być dobra i ładna I młodsza Serce całe ułomne wkładam W zwykłe mycie rąk O tobie myślę i lgnę Gdy robię przesadny makijaż Ciebie by dotknąć czule się chciało Gdy wygładzam krótką sukienkę Szykuję się cała dopinam Spięta Niepomna na rytuały codzienne Myję ręce dokładnie Bo wiem że dzisiaj zadzwonisz
Wiesz Eljot, dzisiaj obudziłam się z przerażeniem z jednej strony, bo 28 egzaminy coraz bliżej, a z drugiej pomyślałam: „to już będzie koniec czerwca, zacznie się lipiec, a wakacyjne miesiące lecą strasznie szybko i już niedługo go znowu zobaczę.”
AND I’LL SEE THE SUN AGAIN...
Wczoraj dzwoniłam do A. Pogadałyśmy trochę, ma dziś egzamin i jeśli będzie miała chwilę czasu to wpadnie do mnie. Ale już raczej nie ma na to szans. Inna rzecz, że w przyszłym tygodniu są moje urodziny i na pewno się zobaczymy bo ona już wczoraj pytała czy jakąś imprezę robię. Chyba nie robię. A to z tego powodu, że za kilka dni od moich urodzin mam egzaminy i pewnie będę się uczyć tego i owego.
Kończę na razie. Musze się trochę pouczyć. Trzymaj się ciepło...
Dodaj komentarz