Będzie.
Komentarze: 5
Właśnie wróciliśmy z pierwszego poważnego spaceru mojego kocięcia. Poszliśmy do sklepu Tikkurili dowiedzieć się o ceny farb. Fiodor wąchał, biegał, świat poznawał, mijający ludzie przystawali i się zachwycali moim kocięciem. Jak tak dalej pójdzie to on w piórka mi cały obrośnie.
(Jeśli ktoś chce zobaczyć moje kociątko to www.album.com.pl/album.php?id=11155
Najadłszy I napiwszy spacerowicz teraz śpi, na moim krześle oczywiście. A niech tam, należy mu się.
Zapiekanka wyszła wspaniała – nie przechwalając się. Świeczka na balkonie była, a nawet dwie. Czekoladką się zasłodziliśmy.
Ukochany zaparł się, że półkę skręci bo nie będzie mógł spać. I jak powiedział, tak zrobił. Nawet sąsiad się zainteresował bo nie dało mu zasnąć wiercenie esiowej wiertarki. Jak dobrze pójdzie to może jeszcze dziś zawiśnie...
Na weekend mamy w planach wizytę w ZOO i rejs gondolą. O dziwo, Ukochany jakoś syzbko przystał na moje hasło rzucone tak sobie.
I obiad zrobimy – zupę-krem z rzodkiewek i cukinię zapiekaną z bazylią. Na deser będą trufle z czekoladą, ale te zrobię już wcześniej. Najpierw zakupy na jakimś przyjemnym bazarku, a potem będziemy pichcić...
I sobie pomyślałam, że nie odmówię sobie przyjemności i jakiś drobiazg na „nowy” pokój kupię. Albo kubeczek z talerzykiem w liczbie dwóch (względnie filiżanki), albo książkę Soni Raduńskiej.
Pracę też jakąś znajdę prędzej czy później.
Tylko egzamin nade mną jeszcze wisi, a najgorsze jest to, że informacji na 5 pytań nigdzie nie ma. W bibliotekach nie ma książek, na internetowych aukcjach też, antykwariaty też nie mogą pomóc.
Jakoś to będzie. Jakoś musi.
Kurde chciałabym mieć takiego Esia.. :)
Dodaj komentarz