lip 02 2005

Chill out.


Komentarze: 10

Pojechaliśmy z Ukochanym do Rynku. Dawno już nigdzie nie byliśmy. Najpierw kolacja w McDonaldsie, potem piwo pod parasolami pubu „U Beatki”. Tak romantycznie. I palce złączone, i oczy wpatrzone, i radość, że już za 14 dni jedziemy.

 

A potem wracaliśmy do domu. I jeszcze bukiecik czerwonych maków dostałam – ależ mam romantycznego chłopaka :] Aż on sam był w szoku :> A potem było czerwone wino i muzyka i:

 

E: kiedy mi się oświadczysz???

Ja: ???

E: no kiedy poprosisz mnie o rękę???

Ja: ja się nie oświadczam :]

E: a chcesz się zaręczyć???

Ja: eee... ???

E: daj buzi...

 

A potem to było dużo, dużo ciepła. No i odpłynęłam. I choć to bardzo dziwna była wymiana zdań, i nic z niej nie wyniknęło to gdzieś tam, w tyle głowy i podświadomości myślę o tym. I się uśmiecham. Bo jestem pewna.

 

 

A z rzeczy przyziemnych to z przyczyn od nas niezależnych musieliśmy zmienić kierunek wyjazdu i jedziemy do Bułgarii. Zresztą nie ważne gdzie, byle razem. Tak myślę.

Egzaminu z historii literatury rosyjskiej nie zdałam bo babka po mojej odpowiedzi na ¾ pytania pierwszego stwierdziła, że na drugie mam nie odpowiadać bo mogłaby mnie zapytać o coś, czego bym nie wiedziała i po co mi to. Bez sensu, no ale kłócić się z nią nie będę. Idę 6 i 13 lipca.

 

I tak kołysana rytmami chilloutowymi, nakarmiona smakiem melona i ogrzana esiowym ciepłem zaczęłam dzień. Ukochany w pracy, jak wróci idziemy na zakupy.

Chilloutowo mi.  

 

alexbluessy : :
Dotyk_Anioła
04 lipca 2005, 12:06
13 lipca... Cudowny dzień... Więc moge zapewnić i zagwarantować, że zdasz na 5 :D
leszek
03 lipca 2005, 01:00
Może to jest to...? Ale zgrzyta mi ten egzamin.
Czy aby potrafisz właściwie ocenić rzeczywistość
Wiem co mówię... Jestem szczęśliwy... Ale szczęściem innych ludzi... Bo szczęście to rozumieć innych... Ty zaś przebierasz i dzielisz na tych co są po tej ... i na tych co są po tamtej stronie... Szczęście jest albo go nie ma... Może jestem za stary ... może nie z tej epoki... ale jak tak żyję i tak czynię to widzę akceptację. Tyle słów poświęciłaś czemuś co stało się nagle niemal przypadkowo... ale tak nie wiele temu czemu poświęciłaś tak wiele czasu
Daj znać ca pół roku na temat tej sprawy. Pamiętaj kto szybko daje dwa razy daje... .
*linka*
02 lipca 2005, 23:34
Jak pięknie... Aż jakiegoś takiego ukłucia zazdrości (?) doświadczyłam... Bo ja dzisiaj spotkałam się z chłopakiem i miało być tak pięknie, a tymczasem wyszłam trzaskając drzwiami... I o mało co nie rozbiłam szyby w drzwiach prowadzących na klatkę schodową w jego bloku :(. Poniosło mnie... Znowu dały o sobie znać moje humorki i wszystko spieprzyłam. Znowu :/. Ale dobrze tak sobie poczytać, jak innym się cudownie układa :). Jutro też jest dzień... Mam nadzieję, że jutro uda mi się wszystko naprawić.
Widzisz? Nawet mu już myśl o zaręczynach po głowie chodzi. A Ty nie byłaś pewna, czy kocha :)?
02 lipca 2005, 12:18
Zaręczyny :>
02 lipca 2005, 12:13
ostatnio lubię to słowo chill out;] trzymam kciuki za ten 6 i 13 lipca;]
Dziadek
02 lipca 2005, 11:45
Ale McDonalds ? A zaręczyny... no no :D
02 lipca 2005, 11:25
Ja się dziwiłam, że przeżyłam sesję, ale jakoś się udało...Tobie też się uda z tym egzaminem...Zresztą ważne jest co innego...Pozdrawiam...3maj się...:)
02 lipca 2005, 11:24
az sie rozmazylem ymmmm
02 lipca 2005, 11:13
:)))))))
zaręczyny zaręczyny... uhuhuuu... mioodziooo :)
Romantyk z tego Esia :D :) zazdroszczem :)
02 lipca 2005, 11:04
No cóż, niezawsze wszystko się udaje...
Powodzenia następnym razem:)

Dodaj komentarz