Czarno.
Komentarze: 3
„czarno wszystko widzę bo czarne mam myśli, że czarną nocą czarny kot się przyśni...”
... poszłam TAM dzisiaj Eljot, wiesz??? Dziwnie się czułam, jakoś obco, jakbym tam nie pasowała. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam, czy naprawdę chciałam, czy potrzebowałam. Nie chciałabym żeby to był przejaw bojaźni czy rodzaj ucieczki. Że niby jak trwoga to do Boga.
Boję się... czuję ten niepokój w drżeniu nóg i guli w gardle. Chyba muszę wypić uspokajającą herbatkę.
Nie wiem czy to przez to, że we wtorek zaczynam nowe życie, że nie wiem co mam zrobić z kursem pilotów bo przecież jak mi rodzice nie pomogą to będzie mogiła. Kredyt owszem, mogę dostać, ale decyzja będzie w grudniu wtedy wypłacą mi wyrównanie za te wszystkie miesiące od października. A jak byłam wczoraj u dziewczyn to K. mi powiedziała, że ona wyrównanie dostała w marcu. A na cholerę mi kilka tysięcy w marcu jak ja potrzebuję kilkuset złotych w grudniu dajmy na to. No tak, ale tych z banku to nie obchodzi. To mi przecież zależy.
Jak rodzice nie pomogą, ja pracy nie znajdę to będzie mogiła, która zmusi mnie do zrezygnowania z kursu. A przecież to takie ważne dla mnie jest. Nie wiem co robić.
Na przemian zalewają mnie fale gorąca, zaraz potem robi mi się zimno. I jeszcze ta gula w gardle.
... wczoraj u dziewczyn było bardzo fajnie. Pogadałyśmy, pożartowałyśmy, pograłyśmy w szwajcarsko-francuską wersję makao. Na chwilę zapomniałam o problemach. Szkoda, że tylko na chwilę.
Nawet blisko mieszkają, ale sama stamtąd po ciemku wracać to nie będę. Nie lubię iść z duszą na ramieniu przez ciemne ulice, na których kręcą się klienci otwartych jeszcze sklepów monopolowych. Zdecydowanie tego nie lubię, nawet jeśli mam do przejścia tylko kilkaset metrów.
Mamy już z Esiem zaproszenie na imprezę. Chętnie skorzystamy. Jeszcze u mnie coś miało być, taka imprezka na początek roku akademickiego. Ale chyba nie będzie bo Esio z siostrą w niedzielę jadą chyba do babci. A myślałam, że może do Sobótki pojedziemy jakby była ładna pogoda. No tak, ale nie mogę mieć go na wyłączność. Przecież to, że mieszkam sama, że nie mam rodziny to nie znaczy, że mam mu zabierać cały jego wolny czas. Trzeba tez od siebie odpoczywać. A my będziemy mieli czasu na to aż nadto. No bo zobacz Aniele Mój, ja zajęcia zaczynam o godzinie, kiedy Esio będzie z pracy wychodził. Zostają nam weekendy, ewentualnie jakieś wykradzione dni w tygodniu. Poniedziałki, piątki – ale to też prawie jak weekendy, prawda???
Czarno widzę Eljot, czarno widzę. Wiem, ze już tyle przeszliśmy, ze jakoś chyba nie zaszkodziły nam te rozstania, a powiedziałabym że jest wręcz odwrotnie, ale...
No tak, czas szybko leci. A szczególnie jak się pracuje czy uczy. W tym się z Tobą zgodzę Anioł, ale jakoś tak mi niewyraźnie jest.
... dziś Esio przyszedł. Zaraz po zajęciach. Wpadł zmachany, razem przygotowaliśmy sobie pyszne grzanki na obiad. Czytaliśmy gazetę, przeglądaliśmy zdjęcia, byliśmy razem po prostu. I jasna cholera tak mi jest najlepiej w takich chwilach, wiesz??? wtedy zapominam o problemach, odprężam się, jak chcę to chlipię, jak chcę to milczę, jak coś mi nie odpowiada to mówię.
A dziś zaczęliśmy się z Esiem nawzajem wkurzać. To było przekomarzanie, takie badanie co druga osoba naprawdę myśli, czuje. Lubimy coś takiego i jedno drugiemu dogaduje od czasu do czasu. Ale wszystko w granicach normy oczywiście. Czasem jest zabawnie, ale gorzej jak mniej zabawnie się robi. Wtedy kończymy i już nie ma sprawy.
... i te tosty, wspólne krojenie chleba, rozmrażanie sera żółtego (mądra Olcia nie wpadła na pomysł, że głodny mąż przyjdzie i będzie miał na grzanki ochotę), wybieranie przypraw, potem czekania aż się upieką. Muzyczka grała, w kuchni pachniało czosnkiem i przyprawą do pizzy. Ze nie pominę esiowej kawy.
Na swojej szyi od czasu do czasu czułam ciepły oddech Mojego Mężczyzny, jego całusek albo zwykły, obejmujący mnie gest świadczący, ze jest obok.
To było jedno z tych leniwych, wspólnych popołudni. Tych, które zbliżają, które są tak bardzo ciepłe. Było mi tak dobrze, a jednak znowu nie zebrałam się na odwagę i nic nie powiedziałam. Jak zwykle odwaga przyszła, kiedy zamknęły się za nim drzwi. Dlaczego??? Może jutro się zbiorę... przynajmniej zacznę, jakoś nawiążę... Spróbuję przynajmniej. Bo jak nie jutro to dopiero w weekend. A ja już nie chcę czekać.
Ani na to, ani na Ten Wieczór. On też nie może, powiedział mi to dzisiaj. Ale zaznaczył, że ode mnie zależy kiedy się To stanie.
... wiesz Aniele Mój, wyrzucałam sobie, że kupiłam „Zwierciadło” z jakimś badziewnym filmem, którego pewnie i tak nie obejrzę bo nie lubię kostiumowo-historycznych produkcji jak wiesz. tylko, że kiedy wczoraj było mi tak bardzo źle i tak smutno to w „Zwierciadle” znalazłam odpowiedź co zrobić żeby było lepiej, żeby tak się nie martwić. Na tą gazetę naprawdę nie warto skąpić pieniędzy.
Zaraz będę ją kończyć. Przeczytam kim jest mężczyzna jesienny i dlaczego mężczyźni boją się bliskości. I o ojcostwie jest też cos, może znajdę tam lekarstwo na mój syndrom.
... Moje Kochanie znowu mówiło o jesiennej depresji. Że dziś ładna pogoda i przynajmniej nie chce mu się podłamywać. Będę musiała coś wykombinować żeby go z tej depresji wyciągnąć. Nawet więcej, niech on w nią w ogóle nie wpadnie.
... A jakby ktoś się mnie zapytał co w Esiu kręci mnie najbardziej odpowiedziałabym, że włosy, seksowna bródka i sposób w w jakim się do mnie przytula, kiedy koło siebie leżymy. I ta jego nieśmiałość, niepewność... Hm, no chyba, że to element gry. Znowu głupoty gadam.
Jutro napomknę... coś... Nie wiem jeszcze jak, ale na pewno to zrobię. Już dłużej nie mogę.
Jutro mamy z E. ambitny plan załatwienia kilku istotnych spraw. Jakich to powiem Ci jutro żebym dziś nie zapeszyła. Chce mieć to wszystko już za sobą. Hm, powiem Ci Aniele Mój, że czasem mam olbrzymia ochotę na przekór wszystkiemu i nie bacząc na konsekwencje wydać całą kasę jaką mam na koncie. W takich chwilach nie ważne za co będę żyć przez miesiąc, taki bunt się we mnie rodzi. Ale go pokonuję bo co mam zrobić...
Jutro idę kupić słownik. A może wstrzymam się do wtorku??? Może powiedzą nam jaki najlepszy byłby dla nas??? Hm, chociaż z drugiej strony i tak uczymy się od podstaw, więc może na początek odpowiedni będzie jakikolwiek. Oprócz normalnego chcę sobie kupić jeszcze słownik ortograficzny. Języka rosyjskiego oczywiście, żeby błędów w cyrlicy nie narobić.
To byłby wstyd. Nie dość, ze studentka filologii rosyjskiej, tata odsyła studentów proszących go o promowanie pracy magisterskiej jeśli nie znają rosyjskiego (bo on literaturę to głównie po rosyjsku ma) a Ola błędy ortograficzne robi. Nie mogę na to pozwolić, oj nie.
... swój czas, Eljot, zaczęłam liczyć w tygodniach. Tak mi łatwiej. W przyszłym tygodniu już połowa miesiąca, przyjedzie Mój Brat Kochany z dziewczyną na osiemnastkę przyjaciela P. Zabawią kilka dni i już zapowiedziałam im, a dziś Esiowi, że idziemy na imprezę. A Mój Braciszek ma mi przywieźć pyszne cynamonowe bułeczki, które nadają się na śniadanko. Jak Moje Kochanie to usłyszało to od razu zapowiedziało, że zostanie na kawkę z cynamonką. Proszę bardzo, cała przyjemność po mojej stronie.
I wiesz co Eljot??? Ja nie wiem skąd mi się to bierze, nie umiem zlokalizować miejsca skąd to uczucie wypływa, ale ono jest silne i czasem mnie wręcz zadziwia swoją siłą. Bo wiem, ze te opóźnienia kredytu i (tymczasowy mam nadzieję) brak pracy to tylko kolejne zakręty, kolejne przeszkody, które muszę ominąć. I które, o dziwo, wiem, że ominę i że znowu na moje wyjdzie. I wtedy czuję takie dziwne kosmatki i chce mi się śpiewać o tym, że mogę wszystko.
Nie rozumiem siebie czasem.
... plany na wieczór??? Pozmywać, posprzątać w pokoju, poczytać gazety do końca. Przede wszystkim „Zwierciadło”. Potem zasnę, a jutro wstanie nowy dzień. Dobry dzień mam nadzieję...
Dodaj komentarz