Felieton.
Komentarze: 0
Felieton Andrzeja Poniedzielskiego – „Zwierciadło” maj 2004
Miłość... niejedno ma imię. Mawia się. a kłopot cały nie w słowie „miłość”. I nie w słowie „imię”. Ani też w słowach „niejedno” i „ma”. W trzech kropkach – łączących i dzielących jednocześnie dwie części tego zdania – drzemie cała jego dramaturgia. Tam śpią nasze wyśnienia, naczytania się, zapatrzenia, zaufania. Tam logistyka naszych przedmiłośnianych działań zaczepnych. Nasza fosa, palisada, most zwodzony i tajna droga ucieczki. Tam drzemią nasze „śpiące królewny” i „książęta zbajkowi”. Tam cały nasz „zestaw wypoczynkowy”. – naszych marzeń, wyobrażeń. Naszych MNIEmań i doMNIEmań – na JEJ/JEGO – temat...
...Bo ON to powinien Wymawiać Jej imię przesadnie wyraźnie A jakby we śnie I jeszcze powinien Po wódce czy winie Ją kochać Tak samo jak przed I winien być winien Jak szczebel w drabinie – Co miał tutaj być A nie ma go, bo pękł
... A ONA powinna być smukła jak rynna Acz dudnić powinna ciut mniej W miłości nagminna Być winna I czynna Jak stacja benzynowa Czy sklep I zimna i ciepła Jak wiosna przedwczesna A czasem tak tęskna Jak step
...Tak... Oni powinni... Powinni być winni
PS(S) Nie zdążysz zrobić tabelki – Powinien, Powinna/Ma Bo miłość Gdy Choćby muśnie To za jeden uśmiech Pokochasz Od zaraz Do ostatniego dnia
.................................
Piękne... A Esiątko ma piękny uśmiech... Odpływam... I we łzach tonę.
Dodaj komentarz