wrz 21 2004

I tylko ramion brak.


Komentarze: 1

... i wygląda na to, że jesień mamy Eljot. Cudowny deszczyk stuka w szyby, kołysząca muzyczka w głośnikach, herbatka z miodem w kubku (esiowym of course).. I tylko ciepłych ramion Esia brak.

 

I już się rozmarzam Aniele Mój. Widzę siebie w cieplusim różowym golfiku, z kubkiem grzanego wina, słyszę krople deszczu na szybkie, a koło siebie czuje Esia. Jego zapach i jego bliskość. I ciepło mi... I jak dobrze...

 

... na okoliczność w końcu jesiennej pogody włączyłam sobie płytkę, której już dawno (albo jeszcze dawniej) nie słuchałam. Dobrze, że kiedyś tam wpadłam na pomysł, żeby ją przegrać. Teraz A. (wiesz, mieszkała ze mną w zeszłym roku) się wyprowadziła, kontaktu też z nią nie mam więc nie miałabym dostępu to płytek. A tak... Mmmm... Moim zdaniem nadają się na imprezę w większym gronie, na dwuosobowe spotkanie ze świecami przy dobrym jedzonku i winku, albo na samotne słuchanie ze wspominaniem.

 

Widzisz Eljot, nawet wygląd tablicy korkowej zmieniłam na bardziej jesienny. I great. Tak fajnie pasuje do tej włoskiej muzyczki. Bo ja mogę słuchać la musica italiana pod warunkiem, że nie jest to z gatunku italo disco.

Moja to bardziej się nadaje do samochodu. Wieczór, oświetlone ulice, muzyka w odtwarzaczu i jazda. Nie ważne gdzie, ważne z kim. Hm, ja to bym do Sopotu pojechała. Tak mi się zachciało jak przeglądałam zdjęcia i pocztówki. Gdyby nie wyjazd Esia pewnie wylądowałabym tam w maju... Eh... No w każdym razie miałabym ochotę przejść się molem, powdychać świeżego powietrza...

 

... no tak i już kosmatki się przyplątały. I słońce jak na złość wychodzi. I cały mój jesienny nastrój szlag trafił.

I znowu jak pomyślę tylko to mam ochotę krzyczeć (standardowo napisać też) „kocham, kocham, kocham” i śmieję się sama do siebie, motylki trzepoczą się jak oszalałe, a mnie coś od środka rozrywa. I w ogóle gdybym mogła to bym wyszła na spotkanie autokaru. A Ty mnie Anioł lepiej powstrzymaj bo jeszcze to zrobię. Swoją drogą ciekawe dokąd bym doszła...

 

(do granicy miasta pewnie...)

 

....................................................

 

Iiiiiii... ale ślicznego smska dostałam!!! No zupełnie się dziś wiadomości ze Złotych Piasków nie spodziewałam, a tu taka surprise Eljot. Zresztą czekaj, przeczytam Ci...

„Kochanie, już po opalaniu jestem i zaraz idę do miasta po winko dla mojej Ukochanej (czyli mnie, dopisek mój co by wątpliwości nie było hehehe). Mam nadzieję, że będzie Ci smakować. Buziaki gorące i namiętne...”. Hm, nie wiem co się kryło pod kropeczkami tylko. Co prawda ostatnio schowała się tam Miłość, więc mam prawo przypuszczać, że tym razem także.

 

... rany, ale speeda dostałam. Od razu odpisałam, że na pewno winko będzie pyszne. I niech on się zatroszczy o winko, a ja coś upichcę bo mi na pichcenie się zebrało. Kokieteryjnie pominęłam fakt, że to specjalnie dla niego ma być. Dodatek w postaci Michała Bajora i innych (z płyty oczywiście) pominęłam.

Kurcze, nawet firanki z tej radości powiesiłam, jak widzisz. Jakoś tak inaczej się w pokoju zrobiło, nie sądzisz??? I ten „Walc na tysiąc pas” jak brzmi...

 

...ojej!!! Ale mi się kręci w głowie...!!!

 

[W pierwszym takcie walca jesteś sama lecz uśmiechasz się już W pierwszym takcie walca jestem sam lecz wiem, że ty jesteś tuż Paryż sam rytm walca odmierza I uczucia moje i twe Paryż sam równiutko odmierza I cichutko powiada mi że To jest walc na trzy pas Co tę zaletę ma Ma tę zaletę że nie śpieszy się ma czas i nie ponagla nas To jest walc na cztery pas tańczony znacznie mniej Tańczony znacznie mniej lecz równy w gracji swej walcowi na trzy pas A już po chwili to jest walc na dwadzieścia pas To walc naprawdę pyszny Znacznie bardziej niż, daleko bardziej niż ten biedny walc na trzy A już po chwili to jest walc na sto pas I na ulicznym skrzyżowaniu białe brzozy nucą go w paryskiej nocy dni A już po chwili to walc na tysiąc pas Walc, który dopadł czas i tysiąc pytań zgadł co trzeba zrobić by znów mieć dwadzieścia lat To walc na tysiąc pas to walc, który dopadł czas i śpiewa naszym dniom, że już budować czas miłości jasny dom No a w drugim takcie walca płyniesz już w ramionach mych i W drugim takcie tego walca ze mną liczysz w głos raz, dwa, trzy (...) No a w trzecim takcie walca przybył ktoś – tym kimś miłość jest W trzecim takcie tego walca troje nas tańczy po balu kres Paryż sam równiutko odmierza i w tym rytmie serca nam drżą Paryż sam rytm walca odmierza Z nami radość wyśpiewać chce swą...]

 

... wiem, wiem, wiem. Inne piosenki Bajora bardziej oddają miłość, ale ta jest taka porywająca. I tak optymistycznie mnie naładowała. Wiem, ze mogę wszystko. I już nawet nie chodzi o to wino, ale o sam fakt istnienia Esia w moim życiu.

 

... bo to ważne jest, taka świadomość, że masz koło siebie Ukochaną osobę. Zastanawiam się tylko dlaczego jak to powiedziałam mojej kuzynce to zaprzeczyła. Przecież jest z tym swoim chłopakiem od kilku lat, mieszkają razem (z babcią pod jednym dachem!!!), to jak ona może mówić, że nie jest ważne poczucie, że ktoś bliski jest. Bez sensu, ja tego nie rozumiem Aniele. No chyba, że oni są razem tylko dla rodziny, a tak naprawdę każde ma już inną ścieżkę. Zresztą co mnie to obchodzi, mi sama świadomość, że jest Esio dodaje energii, sprawia, że chce mi się chcieć. I to jest GREAT, absolutnie GREAT!!!

I jeszcze ten walc tak porywa do tańca...

 

I nie ważne, że A. mnie trochę zdołowała bo zaczęła mówić o politologii, że jakie to ja mam problemy z tym dostaniem się na studia i w ogóle, że mogłam już zaraz po maturze i nie dostaniu się na anglistykę iść na wieczorowe albo zaoczne. Na to jej powiedziałam, że nie mam ochoty o tym gadać bo jestem tematem najzwyczajniej zmęczona, a poza tym to żadnej decyzji nie żałuję. Tak miało być po prostu.

 

...  gdyby potoczyło się inaczej to z tamtym to nie poznałabym takich i innych osób, nie znalazłabym nowych ścieżek i rozwiązań, byłabym innym człowiekiem. Niczego nie żałuję... Wiadomo, trochę przykro jest, że rówieśnicy już kończą studia, a ja dopiero je zaczynam i to jeszcze nie takie, o jakich marzę.

Ale, Aniele Mój, jestem pewna, rozumiesz, PEWNA JESTEM, że kiedyś los mi to wynagrodzi – i tak na moje wyjdzie. Trzeba szukać pozytywnych stron życia bo inaczej idzie się załamać.

 

ALWAYS LOOK ON THE BRIGHT SIDE OF LIFE... Możesz być ze mnie dumny Eljot, w końcu zaczynam traktować tą “prawdę” jako coś swojego. I dobrze mi ztym, kurcze bardzo dobrze!!! 

 

Dlatego niech moja kuzynka twierdzi, że „życie jest brutalne” – pewnie, że jest, ale trzeba właśnie dać mu kopa w tyłek i pokazać, ze jest się sprytniejszym. Słońce wstaje każdego dnia...

 

... ufff, ale się naprodukowałam. Aż mi w gardle zaschło.

 

... ale żeby skończyć. To chyba naprawdę jest tak, że Twój Szef gra z ludźmi w szachy. Robi ruch a potem patrzy jak my na to zareagujemy. On nie chce źle, jak kiedyś ktoś słusznie powiedział,: nawet jak zrobimy jakąś strasznie głupią i niewygodną dla nas rzecz to On tak to odwróci, ze będzie dla nas jak najlepiej. Oj, aż mi się łezka w oku zakręciła.

 

(... ale świeżość zalatuje od tych firanek, niech przez jesień i zimę wiszą. Przytulniej i cieplej będzie...)

 

A w ogóle to nie rozumiem A. Niby ma tego swojego chłopaka, niby jest zakochana i w ogóle, ale jakaś taka bez czucia mi się wydaje. O! Ty wiesz o co się pokłócili??? No wtedy, kiedy mówiłam Ci, ze smsa od niej dostałam. Bo mojej drogiej koleżance nie spodobało się to, że A. przyszedł do niej bez zapowiedzi i został „tylko” (???!!!) dwie godziny. Ja cię kręcę, bez sensu zupełnie. Jakby mi Esio wpadł bez zapowiedzi choćby na dwie godzinki to bym go uściskała jak nigdy chyba. No może masz rację, są ludzie i są ludzie. Może ja „przeżywam Esia” bardziej. Może mam potrzebę mówienia o nim, o tym co i jak między nami, A. może wręcz przeciwnie. Hm... Ale ani zdjęcia u niej nie widziałam, ani specjalnie o nim nie mówi, a O Esiu za bardzo słuchać nie chce.

Ty, a może ona w jakiś sposób zazdrosna jest, jak myślisz??? Dobra, głupia jestem, to znaczy głupio myślę...

 

... aj, tylko nie potrzebnie o tych studiach moich nieszczęsnych zaczęła. Ale cóż, cała A. Nie będę się przejmować póki co bo jutro czy pojutrze może się okazać, że mnie jednak na tą rosyjską przyjęli.  Ale byłyby jaja...

Hm, tylko ci moi nowi bracia-współlokatorzy coś się nie odzywają, a chcieli we wrześniu część rzeczy przywozić. No wiem, że jeszcze trochę czasu do października jest, ale troszeczkę się niepokoję.

 

(Spokojnie Ola, spokojnie. Będzie dobrze, dobrze będzie i już. )

 

... przepraszam, że się tak wydzieram imitując śpiew, ale jakoś mnie wzięło. Pamiętasz jak kiedyś Dziadek R. chciał ze mnie kościelną chórzystkę zrobić??? Ale ja wtedy byłam przerażona. No jak to czym??? Tym, że miałabym stanąć obok Dziadka na chórze kościółka i śpiewać do jego gry. Brrr... Słuch to mam, ale głosu już mi Bozia poskąpiła. No, Dziadek mówi, że jest dobrze. Ostatecznie kończył Konserwatorium to chyba wie, co mówi. Moja Mama owszem, soprano – alt czy jakoś tak, a ja i Mój Kochany Brat tylko słuch dostaliśmy w spadku. Hm, chociaż kto wie, może jakby ktoś nad moim głosem popracował... (Dziadek R. mówił, że byłoby dobrze)

Ale dziś mam ochotę sobie pośpiewać czy Ci się to podoba czy nie. Bajor, Młynarski czy Ozzy to już nie ważne. Miłość we mnie śpiewa i ja razem z nią radość wyśpiewać chcę swą.

 

... a póki co, zobacz Eljot, wiatr tak cudownie wyje za oknem, zaraz będzie padał kojący deszczyk, włączę sobie relaksującą muzyczkę, I tylko ciepłych ramion brak...

 

 

 

 

alexbluessy : :
21 września 2004, 21:02
Jak się jest zakochanym, to śpiewa się najpiękniej. :)

Dodaj komentarz