Kłótnia.
Komentarze: 3
... muzyka Kenny’ego G i nutella to wynalazki absolutnie genialne. Zwłaszcza, jeśli korzysta się z nich podczas PMS-u. Uspokajają, wyciszają ból i pomagają. Ten mój PMS dał się też we znaki Eśkowi. Biedaczysko musiał wczoraj znosić moje humory, a to niezbyt przyjemne było. No, ale trzymał się dzielnie i pomagał jak mógł. Najpierw czekał na mnie pod Instytutem, potem pojechaliśmy zostawić u mnie plecaki, a potem wyruszyliśmy na podbój miasta.
Miałam olbrzymią ochotę na wielkie ciastko czekoladowe. Z dużą ilością czekolady i posypane orzeszkami. Ale, rzecz jasna, najpierw wypadało zjeść kolację. Wymyśliłam, ze pójdziemy do KFC, a potem na ciastko. Esio przystał i ruszyliśmy.
Zaczęło się już w tramwaju. Kobieta w PMS-ie jest dziwna, wiadomo nie od dziś. Po ostrzejszej, ale zachowanej w formie żartu rozmowy Esio doszedł do wniosku, ze naprawdę mamy się szanse dziś pokłócić. Bo jak wracaliśmy z mojej uczelni to napomknęłam, ze chętnie bym się z kimś pokłóciła bo już dawno tego nie robiłam, a z nim (Esiem) się nie da. On tylko popatrzył, uśmiechnął się i odparł, że on się ze mną kłócić nie zamierza i że w moich oczach nie ma ani wredności ani złości tylko czysta dobroć. (???). Jak już w okolicach Rynku się znaleźliśmy to poszło o drogę do KFC. Ja chciałam iść wzdłuż Kazimierza Wielkiego, Esio przez Plac Solny i Rynek bo tak niby krócej. W końcu opłotkami dotarliśmy. Ja prowadziłam. A Esiowi powiedziałam, ze mógł powiedzieć „głupia babo, idź jak chcesz dłuższą drogą, a ja idę po swojemu”. On tylko się zaśmiał i powiedział, że go przeceniam (albo nie doceniam). Spojrzałam zdziwiona bo myślałam, ze on ma na myśli użycie gorszego przymiotnika niż „głupia”, ale nie – Esio chciał powiedzieć coś w stylu ”kochanie, ta droga jest dłuższa, ale jak chcesz to nią pójdziemy”. Hm... Następnie poszło o papierosy. Jako córka palacza, palenie fajek nie robi na mnie wrażenia i potrafię przejść nad tym do porządku dziennego. Ale wczoraj wkurzyło mnie to, że Esio zarzekał się, ze ograniczy palenie, a nic na to nie wskazuje. Sam powiedział, że chyba się na to nie zanosi. Coś tam pod nosem burczeć zaczęłam, Esio chyba nie słyszał tego... Kolacja upłynęła we względnie spokojnej atmosferze, na ciastko już mi miejsca by nie starczyło, zresztą i tak wszystkie kawiarnio-ciastkarnie było zamknięte. W całym Rynku żadnego ciastka (że nie wspomnę już o tym, że miałoby być czekoladowe), nieprawdopodobne!!!
Potem na chwilkę jeszcze wpadliśmy do znajomych Eśka. Nie najlepiej tam się czułam. Nie mam nic wspólnego z przedmiotem ich studiów, czarna magia ot dla mnie. Może ja odstaję, może nie umiem się przystosować, nie wiem. W każdym razie ludzie byli już po kilku głębszych i co drugie słowo to było k****. Nie wiem, może ja jestem zacofana, ale nie odpowiada mi takie coś, a wręcz na nerwy działa. Dobrze, ze zaraz stamtąd wyszliśmy i pojechaliśmy do domu. Esio tylko spytał czy dziś śpimy plecami do siebie. Hm...
A potem, już w autobusie, on grał na telefonie, a ja patrzyłam w szybę i płakałam. Nie umiałam mu powiedzieć dlaczego. A widziałam, że czuł się nieswojo, że miał zaciętą minę, a może tylko mi się wydawało... w każdym razie w jednej chwili moja głowa sama znalazła się na jego ramieniu, z oczu poleciały łzy a na włosach, nosie i czole czułam od czasu do czasu usta Mojego Mężczyzny. I jego ręka mocniej się zaciskała na mojej... I tak Bezpiecznie pachniał. Miałam ochotę zostać z nosem w kołnierzu jego bluzy i na jego policzku czy przy jego szyi. To dawało mi poczucie, ze jest dobrze, że nic złego się nie stanie. Ale trzeba było wysiąść w końcu... Wcześniej Esio mówił, że pójdzie jeszcze na Shell’a papierosy kupić. Teraz poprowadził mnie prosto do domu i zaoponował kiedy przypomniałam, że przecież miał kupić LM’y. On na to, ze bez przesady, ze może kupić jutro, ze na noc i tak nie będzie palić. A potem dodał, ze jestem jego dziewczyną i on musi też mieć na względzie moje zdanie, a ja przecież nie chciałam żeby on na tą spację paliw szedł. Hm... Dziwnie mi się zrobiło. Potem, w domku, było w miarę dobrze. Cała noc chyba przytulałam się do pleców Esia bo dawały mi poczucie bezpieczeństwa, ciepła i w ogóle.
... a rano, jak zwykle, on pojechał do pracy, ja poszłam załatwiać różne sprawy w mieście. Przedwczoraj Esio podpisał umowę w swoim biurze, ja na razie dostałam pieniądze za przepracowane 2 tygodnie, mam z dyrektorem rozmawiać we wtorek. I tak sobie myślę, ze gdyby chciał mi podziękować za współpracę to chyba zrobiłby to wczoraj, a może się mylę... W każdym razie pieniążków już nie ma. Zapłaciłam rachunek za prąd i zrobiłam zakupy. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Załatwiłam w końcu wniosek do kredytu i oddałam indeks na miejsce, za tydzień pani dziekan wręczy mi go osobiście. Wykładu z literatury nie było, wobec czego nadal nie wiadomo jak przedstawia się sprawa podziału na grupy. Jutro za to czeka mnie męczący dość dzień. Rano muszę posprzątać i zrobić ciasteczka, a potem się uczyć i przygotować sobie kostium.
... bo impreza jest jutro u mnie. Staliśmy sobie z Esiem tydzień temu w knajpie, był z nami jego kolega O. I nagle Esio mówi, ze „za tydzień impreza u Oli”. Pomyślałam, czemu nie. I jutro się przebieram za czarownicę. Fajnie będzie. Kapelusz powinnam zrobić sama, ale sztuczne paznokcie to E. Przyjdzie mi pomóc naklejać i malować. Tylko jak ja z nimi potem gdzieś do miasta wyjdę... Eh, pomyślę o tym jutro.
... jestem tak zmęczona, że nie wiem co się dzieje dookoła. Dobrze, że chłopaki jadą na weekend to sobie trochę chociaż odpocznę. M. zostawił mi podobno rewelacyjną bajkę „W krainie bogów”. Wykąpię się i obejrzę.
Z zajęć wróciłam nieprzytomna z bólu i zmęczenia. Miałam zamiar zaparzyć melisy, włączyć Kenny’ego G i poleżeć, ale telefon od Esia skutecznie przegnał to chciejstwo. Nie ma to jak być wyrwanym z błogiej ciszy przez dźwięk telefonu. A teraz siedzę przed komputerem i ledwo na czy widzę, czasem nie mam już siły na nic. I tak teraz tez jest. Spać, spać, spać mi się chce. A w głowie pytanie czy wczoraj była ta kłótnia, czy nie??? Według Esia nie było, bo on się nie kłócił jak sam powiedział... Eh...
Dodaj komentarz