lis 06 2006

Listopadowy błogostan.


Komentarze: 2

W zasadzie to mój błogi stan trwa już od jakiegoś czasu. Wprowadził się Esio, wieczory i poranki spędzamy więc razem. Wyprawiam go do pracy, potem sama szykuję się do wyjścia, on przyjeżdża po mnie na uczelnię - nie ukrywam, że czasem urywam się z jakiegoś wykłądu żebyśmy mogli zjeść razem kolację bo często bywa tak, że padamy ze zmęczenia. Kociątko z nami, choć ono akurat na zmęczenie narzekac raczej nie może.

Staż już skończylam, dokumenty niezbędne do przejścia na etap pracy substydiowanej też dostarczyłam gdzie trzeba, teraz czekam na decyzję. w piątek będę już wszytsko wiedziała. Dowiedziałam się też, że od maja mam etat w stowarzyszeniu. Cieszę się, bo strasznie mi się tutaj podoba. Robię fajne rzeczy, mam szanse na zdobycie olbrzymiego doświadczenia i to bardzo szerokiego w swoim zakresie. Na wyjazdy też mam szanse, choćby na taki jak do Turcji, w której mi się szalenie podobało. Swoim nastawieniem zachęciełam Eśka i nie wykluczone, że w wakacje pojedziemy własnie tam. Bo Sylwestra spędzimy raczej tradycyjnie - na nartach, gdzieś w górach. Nie wiemy jeszcze czy polskich czy czeskich, ale na pewno w cenie chcemy mieć bal. Taki z suknią i zmokingiem... ;o)

Nasz pokoik też robi się coraz bardziej przytulny. Wystarczy przestawić łóżko, coś dodać, coś zdjąć i już klimat inny. Najważniejsze, że wspólny. I deszcz za oknem niech sobie pada, neich będzie ciemno i zimno. Nam będzie ciepło, azrbuzowo (od zapachu świeczki) i miłośnie... Kurczę, mimo lekkiej zmiany w sposobie postrzegania świata i zachowania względem niego i pewnych spraw losowych ciągle się strasznie rozmarzam. A już mi się wydawało, że mocniej stąpam po ziemi... Ech...

Z przyziemnych spraw to w czwartek wygrałam superkomórkę w konkursie PLUSa, a w sobotę trafiłam trójkę w Dużym Lotku. Żemym tylko nie wpadła w szpony hazardu.... ;o) Mama namawia mnie żebym szła za ciosem i jeszcze zagrała w jakiejś loterii. Bo sms wysłany za 1,22 zł przyniósł mi Motorolę - co prawda muszę zapłacić 76 złotych podatku od nagród, ale co tam. Sprzedam swojego Samsunga. Wystawiłam na Allegro, może a nóż widelec ktoś się skusi. Stan idealny. W Dużym Lotku też miałam tylko jeden zakład na chybił trafił puścić, w ostaniej chwili zdecydowałam się na dwa i to własnie w tym drugim była szczęśliwa trójeczka... Ciekawe co jeszcze szykuje mi los...?

Buziaki.

 

 

 

alexbluessy : :
salma
08 listopada 2006, 17:05
szczesciara!:)Ja nigdy niczego nie wygrałam!:(;p
*linka*
06 listopada 2006, 16:53
Cieszę się, że wróciłaś :). Znowu będę mogła poczytać te Twoje kojące, przepełnione ciepłem notki :). Brakowało mi tego...
Wspaniale, że tak Ci się wszystko układa :). Oby tak dalej. Hazardzistką nie zostaniesz, ale może naprawdę powinnaś jeszcze spróbować szczęścia :P.
A los na pewno kryje w zanadrzu wiele pięknych chwil i cudownych niespodzianek :).
Jak ja Ci zazdroszczę tego wspólnego zamieszkania... Wtedy nawet ten szary, przygnębiający i zalany świat za oknem może się wydawać piękny :P.
Pozdrawiam gorąco :).

Dodaj komentarz