cze 15 2004

Listy do Anioła...


Komentarze: 0

Cześć Eljot!!!

Trochę dziwnie się czuję, dawno do Ciebie nie pisałam. Pewnie ci, którzy tego bloga czytają pomyślą, że musi być ze mną naprawdę źle skoro zaczęłam znowu do Ciebie pisać. Oczywiście jeśli jeszcze ktoś to czyta... Ale mieliby rację, nie jest najlepiej. Może Ty mi pomożesz – w końcu jesteś Moim Aniołem, prawda??? Już mam taki natłok myśli, tak się źle czuję, że nie bardzo umiem zebrać to wszystko w jedną, w miarę logiczną całość. Wstałam rano i pomyślałam, że pojadę do miasta przejść się po sklepach. Przy okazji spotkałam koleżankę z liceum, wymieniłyśmy się telefonami i wyraziłyśmy chęć spotkania ponownego – bardziej ona niż ja. W sklepach nic nie znalazłam, tylko w H & M kupiłam czarny top na ramiączkach, będzie do jeansów. Kilka godzin mi zeszło w mieście. Na 15 pojechałam na angielski do K. Zrobiłam mu test więc nie za bardzo się namęczyłam, potem jeszcze trochę chodzenia po kolejnych sklepach – wszystko dla zabicia Czasu. W domu byłam po 18. Na chwilę wpadła N. Zakochała się w jakimś chłopaku, cała promieniuje. Wiesz, może to nie będzie o mnie dobrze świadczyło, ale poczułam zazdrość. Cholerną zazdrość, że ona może, że się spotka, a ja... A ja dostałam właśnie smsa, że Moje Kochanie od jutra zaczyna pracę w Mc Donaldsie. A tam kręcić się będzie tyle Angielek... Wiedziałam, czułam, że on nie wróci wcześniej. Kiedy powiedział, że pracę ma tylko do końca czerwca nadzieja we mnie zabiła. To, co Ci teraz napiszę świadczyć będzie tylko o mojej wredocie, ale po cichu życzyłam mu żeby nie znalazł innej pracy, żeby wrócił już w lipcu. Myślisz, że powinnam mu napisać o moich obawach, o tym, co się ze mną dzieje??? Bo ja już nie wyrabiam Eljot, nie daję rady. Nie potrafię się na niczym skupić, coraz więcej rzeczy mnie denerwuje, coraz częściej wkurzam się na S.- nie wiem nawet dlaczego tak się dzieje. Czy Ty możesz mi obiecać, że będzie dobrze??? Uświadomiłam dziś sobie jedną rzecz. To znaczy właściwie dzięki N. ją sobie uświadomiłam, wiesz??? bo kiedy ona zaczęła mówić o tym swoim chłopaku to mi się zakręciły łzy w oczach, a ona powiedziała coś takiego: „nie dziwię ci się, wiesz. Ja kiedy go nie widzę 2 dni to wariuję.” No właśnie, ona 2 dni, a ja 2 miesiące już prawie. I jeszcze drugie tyle przede mną, chyba że... No i widzisz Eljot??? Znowu wredna jestem. A dlaczego??? Powinnam się cieszyć, ze znalazł pracę itede itepe, a ja co??? A ja siedzę i płaczę w poduszkę, przyciskam do siebie zdjęcie i ryczę jak głupia. I wściekam się kiedy nie wysyła sygnału, myślę wtedy: „no tak, po co do Oli wysyłać sygnał??? Przecież ona sobie doskonale daje radę, prawda???”. A prawda jest taka, że Ola sobie już rady nie daje.  No, a kiedy wyśle sygnał to myślę: „no tak, wysyłasz sygnał „na odczepnego”, smsa już się nie chce wysłać.” Dlaczego ja tak myślę, Eljot, co??? Zamiast się cieszyć to tworzę jakąś swoją bzdurną filozofię i nakręcam się w kretyńskim myśleniu. Proszę Cię Aniele, pomóż mi bo nie wytrzymam. Boję się, że zrobię coś głupiego. Coś, czego będę bardzo żałować i czego skutki mogą być nienajlepsze.

A wiesz co jest najgorsze Eljot??? To, że jakoś rzadziej, kiedy jest mi smutno i źle, czuję to uspokajające ciepło, które nakazuje myśleć, że będzie dobrze. Czy potrafisz powiedzieć dlaczego tak się dzieje??? Może ja podświadomie zaczynam czuć, że tylko się oszukuję, ze wcale dobrze nie będzie. A poza tym czuję, że zostałam całkiem sama. Że nie mam przy sobie nikogo, komu mogłabym zapłakać w rękaw, kto by mnie wysłuchał. A znajomi??? Przypominają sobie o mnie wtedy, kiedy sami czegoś potrzebują, a kiedy nie mogę im pomóc to się obrażają. Komputera nawet nie mam ochoty włączać. Po co??? Żeby bić pianę o niczym??? Żeby znowu się przekonać o „braku nowych wiadomości”??? Nie ma sensu. Wolę położyć się, zamknąć oczy i... Mam tylko potworne wyrzuty sumienia, że nic nie robię, a egzaminy coraz bliżej. Co będzie jeśli się nie uda??? Wtedy będę mogła winić tylko siebie, nikogo innego. Aniele przyznaj się. Twój szef celowo taką przeszkodę postawił na mojej drodze, co??? Chce sprawdzić na ile jestem silna psychicznie, na ile wpasuję się w sytuację, jak sobie z nią poradzę, mam rację??? Nie musisz odpowiadać, chyba znam odpowiedź. „Bóg gra z każdym z nas w szachy. Wykonuje ruch, a potem siedzi i obserwuje jak my zareagujemy na Jego wyzwania”. Może to właśnie o to chodzi... Tyle, że ja nie wiem co powinnam zrobić. Więcej, ja nie wiem co chcę zrobić. Nie jestem w stanie zrobić nic, tkwię w jakimś dziwnym letargu. Bez sił, ale z wiarą i nadzieją. Hm, teraz tak sobie myślę, ze chyba to już coś, nie??? I jeszcze coś. Teraz to już nie ma większego znaczenia, to już było. Pamiętasz pana D.??? Dzieliło nas 500 kilometrów, widywaliśmy się 3 razy w roku, mieliśmy po jakieś 19 lat. W końcu nie wytrzymałam i zakończyłam to. Ale zanim zakończyłam to między jednym, a kolejnym spotkaniem musiało minąć 5 miesięcy. Nie mieliśmy jak się poznać, smsy i telefony (bardzo sporadyczne) nie wystarczały. Więc może nie powinnam się martwić tak bardzo co??? Miałam S. przez 2 miesiące dzień w dzień.  Jeśli nie było go tuż obok to był po drugiej stronie Światłowodu. Teraz wysyła sygnały, smsy, dzwoni, pisze e-maile. Trochę zdążyliśmy się poznać, jestem starsza i mądrzejsza, bogatsza o różne doświadczenia, być może silniejsza, bardziej świadoma tego, czego chcę. A i intuicja nie małą rolę odgrywa, prawda??? A ona mi mówi, że jest dobrze, że nie powinnam się martwić. Czasem trudno się jej słucha, czasem jest zagłuszona przez strange myśli, ale ona jest. Wiesz Eljot, kiedy S. dzwoni albo pisze smsy to często używa takich słów jak: „kochanie”, „mój misiu”, „skarbie”. Ja wiem, że słowa sa największym oszustwem na jakie nas faceci nabierają, ale na ile zdążyłam poznać S. to nie jest on typem człowieka, który by tego typu słowa mówił tak po prostu, bez przekonania, żeby coś zyskać (przy czym to „coś” jest bliżej nieokreślone i znajome tylko jemu). Oczywiście, trzeba zachować czujność, ale... I WANT TO SEE HIM AGAIN!!! Najlepiej SOON… (Kiedy teraz o tym pomyślałam, jak zresztą często kiedy myślę o tej chwili albo o nim, to poczułam w sobie ciepło).

Trzymaj się Aniele. Opiekuj się mną. Teraz potrzebuję Cię bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

 

 

alexbluessy : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz