Marzenie.
Komentarze: 3
Moje... jak to nazwać...??? Marzenie??? Fantazja??? Nie wiem, w każdym razie „to” częściowo się spełniło. Krótko, bo krótko, ale ważne, że w ogóle, prawda???
Jeśli chodzi o facetów to kręcą mnie dwie rzeczy. Widok faceta pracującego przy komputerze. Coś w tym jest. Uwielbiam patrzeć na ich wyprostowaną (oni tak jakoś siadają specyficznie przy kompikach) sylwetkę, palce wsparte na myszce albo stukające w klawisze. Drugą rzeczą jest widok faceta prowadzącego samochód.
Może to dziwne, ale to mnie kręci. Poza innymi rzeczami rzecz jasna.
A dzisiaj miałam okazję być „nakręcona” przez jedno i drugie. Najpierw moje Kochanie sprawdzało coś w Sieci, a potem mogłam patrzeć jak prowadzi samochód. Spokojnie, bez nerwów. Muzyka w radio grała, latarnie świeciły, obok mknęły inne samochody. Jechaliśmy przez zasypiające miasto, czułam się rewelacyjnie. Moje chciejstwo...
Popołudnie i wieczór też były bardzo przyjemne. Pojechałam do Esia na pyszne leczo, potem obejrzeliśmy film. Co prawda nie „Godziny” bo coś chodzić u niego nie chciały, ale „Zmruż oczy” obejrzeliśmy bez przeszkód. Udało nam się obejrzeć film!!! Hehehe, wniosek z tego taki, że filmy powinniśmy u Esia oglądać. W międzyczasie przyszedł Ł. coś drukować, pogadaliśmy chwilkę, a wczesnym wieczorem pojechaliśmy do chłopaka K. zgrywać zdjęcia z Kłodzka. przy okazji obejrzeliśmy „I robot” – pełen efektów specjalnych dlatego lepiej oglądać go w kinie.
Podwieźliśmy K. do domu, a potem Esio mnie odwiózł. I tu się zaczęła uczta dla moich oczu... Rany, jaki on jest przystojny!!! Przez jeden i drugi film miałam kosmate myśli (Esio chyba też...), ale na myślach się skończyło. Niestety, hehehe. Ale co tam, za 2 tygodnie odbijemy to sobie z nawiązką.
Ten facet na mnie jakoś tak działa... Myśli mi kosmaci, chciejstwa powoduje... Kiedy byliśmy u W. i oglądaliśmy „robota” miałam olbrzymia ochotę szepnąć mu do ucha, tak żeby usłyszał tylko on, „kocham cię...”. Tylko silna wola, u kresu wytrzymałości już, nie pozwoliła mi tego zrobić. Byłoby chyba lekko (a może trochę bardziej) confused.
Jakoś nie mogę się pogodzić z myślą, że on wyjeżdża. Mimo, ze to tylko 2 tygodnie. Chce pożyczyć na drogę „Samotność...”. Uprzedziłam lojalnie, że mam tam zaznaczone „moje” cytaty i kilka stron jest pomarszczonych – tak płakałam.
Oj Esiu, Mój Ty Esiulku Kochany...
Dzisiaj bardzo subtelnie i delikatnie było. Jak mi otworzył drzwi (pierwszy raz udało mi się trafić do właściwej klatki samej – Victory!!!) w samych tylko spodenkach krótkich (na wyjazd specjalnie kupionych) to zamarłam i od razu zachciało mi się w ramionach Esia zostać.
Chciejstwo moje zostało spełnione, tylko, że wyglądało to tak, że Esio Mój Kochany położył się na łóżku z głową na moich kolanach, a moje ramiona mogły się na esiowych oprzeć. Niesamowite uczucie!!!
W zasadzie, mimo wszystko, szkoda, że odwiózł mnie autem. W przeciwnym razie nie pisałabym teraz tej notki tylko była w innym świecie. Świecie zmysłów, zapachów i tak dalej. I do rana byłoby mi ciepło... Resztę dopowiedzcie sobie sami. I tylko boli trochę, że trzeba będzie czekać na taką ucztę 2 tygodnie.
Esiu!!! „Widzę twoją twarz, wciąż brakuje mi słów...”
Jutro jeszcze rano przyjedzie na chwilkę. Tylko na chwilkę niestety.
A ja już za nim tęsknię. Jeszcze jutro go zobaczę, jeszcze popatrzę, jeszcze pożegnam, przytulę, a już dzisiaj tęsknię. Ale jakoś inaczej jednak. Bez strachu, bez obaw. To jest „dojrzalsza” tęsknota jeśli można to tak powiedzieć.
I wydaje mi się, że „Zmruż oczy” to był film akurat na dziś. Przecież kiedy go nie będzie to wystarczy, że zmrużę oczy i on znowu będzie ze mną, przy mnie. Będę mogła przeżywać minione godziny ciągle na nowo. Aż do jego powrotu.
„Kiedy tęsknię zamykam powieki i jesteś...”
Kocham cię Esiu!!!
Dodaj komentarz