sty 18 2007

O poranku.


Komentarze: 3

... Smażę naleśniki. Żeby po powrocie do domu nie myśleć, że jeszcze coś na obiad trzeba zrobić. Co prawda jest jeszcze Ukochany, ale dzisiaj moja kolej bo ja wracam do domu pierwsza. Myślę, że to dobry układ - kto pierwszy, ten robi. Nie wiem tylko co do tych naleśników. Mam trochę surówki jeszcze, do tego może sałatkę dorobię z białego sera, kukurydzy i majonezu.

Hm, może E. ma rację, że jestem spokojniejsza bo nie mam czasu myśleć i wymyślać "co by było gdyby". Zdrowiej jest po porstu. Żyjemy sobie razem i jest pięknie. A wczoraj jeszcze na wieczorku wróżb organizowanym przez jedno z kół naukowych z naszego instytutu wyszedł mi ślub w tym roku. Właściwie czemu nie? I choć to tylko wróżba, jeśli połączyć ją z rozmowami jakie ostatnio toczymy z Ukochanym, kto wie...

Dzisiejszy dzień zapowiada się aktywnie. W pracy mam do wysłania kilka maili, potem szukanie bieżących informacji co się dzieje we Wrocłaiwu dla młodzieży. W samo południe idziemy z szefową na spotkanie do Urzędu Marszałkowskiego żeby poprosić uprzejmie pana Marszałka co by wziął patronat nad naszym Centrum. I jeszcze do dziekanantu muszę podjechać w godzinach pracy bo przecież dziekanat dla studentów wieczorowych i zaocznych, którzy w większości pracują, czynny jest od 10 do 14, no w czwartki od 12 do 16. Muszę odebrać swoją kartę egzaminacyjną bo przecież pani nie mogła mi jej wydać razem z innymi skoro nie doniosłam świstków z dowodami wpłat. Kurde, nie może sobie tego sprawdzić? Pracuję od 8 i nie bardzo mogę i mam czas żeby jeździć do niej. A po pracy biegnę od razu na zajęcia i nie mam czasu. Szkoda, że wysłac pocztą nie można.. Ale cóż, pani chce widzieć ksero i oryginały. Wrrr...

Zaraz skończę z naleśnikami. Jeszcze Kociątko trzeba przygotować na cały dzień bez właścicieli. Oporządzić kuwetkę, dać jedzonka, wymienić wodę. Hm, właściwie pierwsze co robię po wstaniu to oporządzam Kociątko. Zaraz potem parzę kawę dla Eśka i siebie, robię nam kanapki. I dzień się zaczyna...

Dzień dobry!

 

 

 

alexbluessy : :
*linka*
19 stycznia 2007, 12:52
Wy już i tak jesteście jak mąż i żona, Olu :). Jak dobrze, że nic się pod tym względem nie zmieniło :). Właśnie takie długie, spokojne i piękne wspólne zycie mi się marzy :).
ka
18 stycznia 2007, 15:44
mmm..sympatycznie tak, ciepło u Was..:)
18 stycznia 2007, 08:49
dzień dobry! Piękna notka. Taka, domowoa? U nas sekretariat w ogóle od 11-13 także nie marudź. Bo w piątek nieczynny. :P

Dodaj komentarz