Ot, tak.
Komentarze: 3
... ostatnie półtorej godziny się dłużyło, poza tym nie narzekam. No, może na to, że jakoś nikt nie chce współpracować. Potem spacerkiem do domu, a na wałach jest tak pięknie... Będę musiała wyciągnąć Ukochanego na spacer w weekend. Może do Ogrodu Botanicznego, a potem na kawę w jakiejś przytulnej kawiarence...
Eśko przywiezie mi „Pracę” z GW, zawsze warto poszukać czegoś jeszcze, nie??? Przywiezie też aparat... Będziemy robić zdjęcia. Mi w piżamie.
Bo wczoraj myślałam, myślałam i wymyśliłam prezent mikołajkowy dla Ukochanego. Tym razem dostanie ręcznie malowaną poduszkę – na jednej stronie zwierzątko, a na drugiej dam do wprasowania mu moje piżamowe zdjęcie. W moim przekonaniu prezent niekoniecznie musi być praktyczny, ważne żeby kojarzył się z osobą, która go dała, nie???
A na dodatek koleżanka z liceum wydobyła skądś mój numer telefonu i chce mnie naciągnąć na spotkanie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ona nie była z wampirów energetycznych, chcących chwalić się sobą. No i w którymś z kolei smsie napisała o jedno zdanie za dużo – że może się poświęcić i nie przyjechać samochodem. Do jasnej, ciasnej, jak ja się z kimś umawiam to nie ma mowy o poświęceniu. Druga z kolei licealna koleżanka nie odzywa się do mnie odkąd odmówiłam jej spotkania – akurat byłam w Bułgarii.
Trochę boleję nad brakiem znajomych, ale w końcu chyba lepiej nie mieć żadnego niż zadawać się z fałszywkami... Chyba mogę tak powiedzieć???
A swoją drogą ciekawe, co tam u sis...
Zapowiada się, ciepły jesienny wieczór. O, Ukochany przyszedł...
Dodaj komentarz