wrz 12 2004

Pechowy pociąg.


Komentarze: 2

(Mała retrospektywa)

 

Spóźniałam się na pociąg.

Jeszcze przed wyjściem z domu sprawdziłam rozkład jazdy w Internecie. Jak byk godzina odjazdu była o 11:47. Wchodząc na dworzec zerknęłam na tablicę odjazdów i bardzo się zdziwiłam, że nie było na niej żadnej wzmianki o pociągach do Jelcza. W gablocie przy wejściu na peron godzina odjazdu była o 11:17!!! Wow!!!

Następny pociąg miałam mieć o 13:08. super, półtorej godziny czekania. Kupiłam bilet i zadzwoniłam do A., że przyjadę następnym pociągiem.

 

Na przeddworcowym straganie kupiłam ślicznego, błękitnego aniołka (potem A. powiedziała, że trochę jest podobny do mnie bo ma taką zamyśloną buzię). I jest podobnie, jak w wierszu Ewy Sonnenberg. Tylko, że ona kupiła kryształowego słonia, a Esio mojego aniołka zobaczy trochę później niż w przyszłym tygodniu. A może jednak w przyszłym???

 

Siedząc na pustym peronie złapałam się na tym, ze podświadomie wypatruję wśród przechodzących ludzi twarzy Esia...

W zakamarkach, w splotach ulic...

On teraz jedzie ze swoją siostrą i przyjacielem do słonecznych Złotych Piasków. I jeszcze nocować będą w „mojej” Rumunii. A ja tak marzę żeby tam pojechać...

Hm...

 

Dobrze, że miałam ze sobą książkę, przynajmniej mogłam zająć czymś myśli.

 

Godzina 14. Nadal siedziałam na dworcu, tylko peron zmieniłam. Okazało się, że pociągu o 13:08 nie ma. To znaczy jest, ale tylko od poniedziałku do piątku. Rewelacja po prostu. Następny miałam o 15:37. wściekła już chciałam oddawać bilet i pojechać do A. w innym terminie. Ale zadzwoniłam do niej, a ta poradziła mi sprawdzić rozkład jazdy autobusów. Żaden nie pasował.

Czekało mnie kolejne półtorej godziny na dworcu.

 

Zabawne, ale kiedy przechodziłam przez dworzec PKS do Informacji przez krótką chwilę poczułam się jak wtedy, kiedy odprowadzałam Esia do autokaru. Zobaczyłam siebie duszącą łzy i uśmiechniętą na zewnątrz. Zobaczyłam odjeżdżającego Esia, machającego mi zza szyby. Widziałam jak macham do jego siostry i kolegów stojących na przystanku po drugiej stronie ulicy. Widziałam siebie w autobusie wiozącym mnie do domu ze łzami w oczach.

To już przecież minęło...

 

Zapragnęłam zobaczyć Esia. Zapragnęłam się do niego przytulić. Otworzyłam portfel. Ze zdjęcia uśmiechał się Esio... Mój Esio...

 

Godzina 15. Ciągle jeszcze siedziałam na dworcu. Jeszcze chwila i podstawią pociąg. Jest cicho, prawie nie ma ludzi. Na tą chwilę ciężko powiedzieć, ze to dworzec międzynarodowy. Przed chwilą odjechał pociąg pospieszny dokądś. Hm, uwielbiam to podniecenie towarzyszące podróży. Jakiś niepokój, kiedy pociąg jeszcze stoi i ogarniający spokój kiedy rusza. Przesuwają się kolejne obrazy, ucieczka do innego świata...(???).

 

Wzięłam ze sobą „Los powtórzony”. Momentami miałam ochotę przytulić się do Esia. I nie tylko przy erotyczno-zmysłowych fragmentach.

A kilka chwil później dostałam smsa, że są już w Rumunii, że podróż się ciągnie i że Esio tuli się do mnie mocno. I buziole przesyła. (Te buziolki to odgapił ode mnie Odgapiacz jeden...)

Niesamowite uczucie, kiedy w środku dnia, bez zapowiedzi pojawiają się kosmatki w myślach. Czasem ciężko wytrzymać. Ale za 2 tygodnie je odkosmacę (w sensie, ze urzeczywistnię), albo ukosmacę jeszcze bardziej.

Jedno i drugie rozwiązanie wydaje mi się bardzo przyjemne.

 

U A. było bardzo przyjemnie. Tylko nie mogłam oprzeć się wrażeniu, ze o Esiu słucha z lekką zazdrością. Esio ideałem nie jest (takich nie ma przecież), ale jak poznałam chłopaka A. to takie wrażenie odniosłam.

Facet mojej chyba przyjaciółki traktuje ją trochę jak władca i despota.

 

Na chwilę poszliśmy do knajpy. W momencie, kiedy dosiedli się jego koledzy A. jakby zeszła na dalszy plan. Tak przecież nie powinno być, on przyszedł z nią i to ona jest ważna w tym momencie. (Potem A. mi powiedziała, że przy kolegach jej chłopak się zmienia). W dodatku zostałam wciągnięta do kretyńskiej dyskusji na temat piłkarzy. Nie wiem nawet do czego ona prowadziła, ani co A. (chłopak A.) chciał mi udowodnić. Poza tym on o jego koledzy nie zwracali uwagi na to, co mówimy tylko zmawiali kolejne piwa i kolejne coca cole. Aż w końcu nie wytrzymałam i mimo, że widziałam ich pierwszy raz w życiu powiedziałam co myślę. A myślałam tak. Skoro mówię, że dziękuję za piwo czy colę to chyba wyrażam się na tyle jasno, żeby być zrozumianą. I chciałabym żeby to uszanowali. A oni zaczęli gadać, że jestem za bardzo nerwowa. W takim razie oni mnie nerwowej nie widzieli.

 

Poza tym papierosy. Jestem córką palacza i palący mężczyźni wrażenia na mnie nie robią. Pod warunkiem, że nie dmuchają na mnie rzecz jasna. Esio zawsze stara się robić to dyskretnie, kiedy jest u mnie wychodzi na balkon, na ulicy przechodzi na moją drugą stronę żeby jak najmniej na mnie dymu leciało.

Chłopaka A. wcale nie obchodziło, że jego dziewczyna nie pali, że może nie mieć ochoty wdychać śmierdzących substancji itp. Moja kumpela zapytała się czy Esio miałby coś przeciwko gdybym ja zaczęła palić. Opowiedziałam, że dla niego to jest moja sprawa i on nie może mi zabronić lub nie. Tak powiedział. Powiedział też, że jedynie nie pozwoliłby mi zapalić ze swojej paczki – musiałabym kupić sobie własną – bo gdybym wpadła w nałóg to on by miał do siebie pretensje. Taki jest Esio.

 

Poza tym on mnie szanuje, kiedy idziemy gdzieś razem to ja jestem najważniejsza. Daje mi też odczuć, ze jest przy mnie, że jest obok. Mocniej przytrzyma rękę, przytuli, cmoknie włosy.

Jeśli chce się umówić z kumplami ja to rozumiem i życzę dobrej zabawy.

 

Przecież jeśli chłopak A. chciał pogadać czy pobawić się z kumplami to albo mógł nie umawiać się z dziewczyną, albo odprowadzić ją do domu i wrócić do kumpli. To zaledwie 10 minut drogi.  A on zrobił wielkie halo z tego, że miał oddać jej klucze, które dała mu do schowania. Ja się czułam niezręcznie, ona się czuła niezręcznie, a on był obrażony.

Do domu nas nie odprowadził.

 

...............................................

 

Jestem już w domu. Piję czerwoną herbatę z esiowego kubka, podjadam czekoladowe markizy i staram się nie myśleć. Podróżnicy nie dają znaku od 10 rano. Ale w końcu brak wiadomości to dobra wiadomość, prawda???

 

Kiedy wjeżdżałam do Wrocławia dopadła mnie chandra. Zobaczyłam autobusy z nazwą przystanku końcowego, przystanku Esia. Łzy się zakręciły. Jak ja bardzo chciałabym się przytulić teraz do niego!!!

Jak bardzo chciałabym przy nim zasnąć, a rano się obudzić!!! Tak bardzo...

 

Mężczyzna stojący przy wyjściu z dworca był łudząco podobny do Mojego Kochania. Tylko starszy był o jakieś 10 lat i jeszcze kilka różnic dałoby się zauważyć. Tęsknota za Esiem znowu zabolała. Bardzo zabolała.

 

Widzę jego twarz, wciąż brakuje mi słów...

 

Gdy go nie widzę to wzdycham i płaczę I tracę zmysły kiedy go zobaczę A gdy go dłużej nie oglądam kogoś mi bardzo braknie Kogoś widzieć żądam I w myślach sobie odpowiadam na nie zadane pytanie: że to jest  miłość i to jest kochanie...

 

Zdjęcia. Uśmiechnięte twarze, przytulenia... Moje łzy... Markizy już się skończyły, herbata wypita.

Hm, zauważyłam, ze blizna, która została mi oparzeniu (jak piekłam ciasto ze śliwkami dla Esia to dotknęłam gorącego  piekarnika) zaczęła się zaskórzać. Najpewniej to od Esia pocałusków. Muszę mu koniecznie o tym napisać...

 

Esio... Czulej dotknąć by się chciało, czulej nazwać i czulej powiedzieć. Mogę tylko pisać smsy, póki co...Każde spojrzenie na zdjęcie, każde przypomnienie powoduje, ze mam ochotę wysłać tylko dwa słowa „Kocham Cię...”.

W końcu nie wytrzymam.

I myśli mam coraz bardziej niesforne. I tak przyjemnie kosmate, że motyle mi dziury w brzuchu wiercą. I nawet kupiłam różową sexy gąbkę do kąpieli... Zamierzam ją „wykorzystać” po koncercie Bajora. Bo jeśli nie uda nam się wejść do Teatru Polskiego to zaaranżuję taki nasz własny, mały domowy...

 

Kocham Cię Esiu!!! Kocham Cię, słyszysz???!!!

 

 

 

 

 

 

 

 

alexbluessy : :
12 września 2004, 20:48
Ja myślę, że on doskonale wie:)
12 września 2004, 20:32
Jak przyjemnie jest czytać, że komuś się tak wspaniale układa w miłości :) Esio wróci szybko i wynagrodzi Ci pewnie te dni tęsknoty... Wynagrodzi i to pewnie baaardzo kosmato! Pozdrawiam!

Dodaj komentarz