sie 01 2004

Powoli zapominam. (???)


Komentarze: 8

Dajcie mi butelkę bo mam ochotę się napić. Napić i zapomnieć. Albo napić żeby zapomnieć. O ile oczywiście już nie zapomniałam. Bo to całkiem możliwe, że przechowuję w sobie coś tam jeszcze, ale coraz mniej wierzę w powrót do tego.

 

„już zapomniałam jak to jest gdy przy mnie jesteś ty, i trochę ciebie brak gdy z oczu płyną łzy, na zdjęciu twoja twarz to wszystko, co dziś mam...”

 

...znowu coś mnie obudziło wcześnie rano. To nie było słońce. Nic nie zapowiada, żeby dzisiaj świeciło, ale przynajmniej nie pada. Targana nieprzyjemnymi myślami przewracałam się z boku na bok przez jakiś czas. To nie były dobre myśli, już dłuższy czas takich nie miałam. Ostatnio myślałam pozytywnie, cieszyłam się, chciałam skakać i tak dalej. Do wczoraj...

 

... wczoraj coś pękło. Znowu naszedł mnie ten dziwy, wątpiący stan. Znowu nie widzę sensu. W siedzeniu tutaj, w czekaniu, w tęsknieniu. Po co mi to??? Znowu się boję, znowu się miotam, znowu nie mam siły dłużej walczyć. Co z tego, że on powiedział, że jak wróci to już pół roku będziemy razem (szczególikiem jest to, że 2/3 tego czasu się nie widzieliśmy). Co z tego, że on powiedział, że przecież nie zrywamy ze sobą, że mam chłopaka, który wyjeżdża, ale który wróci. I że w ogóle jak ja mogę myśleć, że on mógłby nie chcieć do mnie wrócić. Przyszło do mnie kolejne załamanie, kolejne zwątpienie w parze z kolejną bezsilnością. Znowu mam ochotę napisać smsa o treści mniej więcej takiej, że nie mam już siły, że nie widzę sensu w dłuższym czekaniu, że...

 

...dajcie mi butelkę. Upiję się, zapomnę i może mi przejdzie... Jeżeli już nie zapomniałam. A to wydaje mi się coraz bardziej prawdopodobne. I źle mi z tym. Potwornie źle. Zerkam na zdjęcie stojące na nocnej szafce i czuję jakiś dreszcz, jakiś zacisk na żołądku. A zaraz potem czuję żal, jakiś rodzaj złości, ból też. Dlaczego tak się dzieje??? Dlaczego znowu to czuję, kiedy jest już tak blisko??? Jedyne, na co mam siłę w połączeniu z ochotą to zakup jakiegoś wina i wypiciu go.

 

... nawet nie ubrałam się jeszcze. Zasłałam tylko łóżko. Mój plan na dziś: cały dzień snuć się w piżamie bez konkretnego celu po domu. I wypić butelkę wina. Krwisto-czerwonego.  Położyć się na łóżku, zasłonić żaluzje i płakać, płakać, płakać. Tylko na to mam dziś siłę.

 

„Dotykaj delikatnie, bezszelestnie, ciepłem palców Dotykaj aksamitnie, rzęs pokłonem, nie przestawaj Dotykaj całowaniem i oddechem tak, jak lubisz Dotykaj smugą włosów niby muślin bólowi zadaj ból (...) Więcej nic nie mów tylko przytul się, dotykaj mnie...” 

 

... to takie moje małe życzenie. Żeby tak mogło się spełnić... Na razie to po raz kolejny czuję się zostawiona sama sobie. Gdzie się nie odwrócę, tam same obce twarze. A ja stoję całkiem anonimowa w tym szarym tłumie i jedyne, co mnie z niego wyróżnia to bardziej kolorowa bluzka. Jestem tym zmęczona. Sama, sama, sama. Jeśli sobie sama nie poradzę to nie mogę liczyć na niczyją pomoc bo nikogo nie ma obok mnie. Pustka. Czasem myślę, że nie zasługuję na nic dobrego, że zawsze będę sama, że takie moje przeznaczenie. Tylko czy to nie jest ucieczka, takie myślenie???

 

... piżama, która kupiona w kwietniu była trochę opięta, teraz wisi na mnie, niedowaga zmniejszyła się do 5,5 kilograma. Na myśl o jedzeniu czuję odruch wsteczny, dopadła mnie apatia, zwątpienie i tym podobne nastroje. Coś w rodzaju dekadentyzmu, ale to za mocne trochę określenie – nie chcę przesadzać. Dlatego chcę się napić. Żeby zapomnieć, żeby nie pamiętać. O ile już nie zapomniałam, o ile już nie pamiętam. Tylko czy ja tego chcę??? Czy ja tego naprawdę chcę??? Tak z głębi serca???

 

 

alexbluessy : :
01 sierpnia 2004, 17:52
Biedactwo:(((Nie wiem co napisac.Humor jakos mnie opuscil...Tak bardzo bym chciala Cie przytulic,jakos pocieszyc.Naprawde.Nie zaslugujesz na cierpienie.I tak juz masz tego za wiele.Podziwiam Cie za to,ze mimo to jestes silna.Wierze...a moze wiem...ze to minie.3mam kciuki.Badz silna.Tej wlasnie sily Ci potrzeba...Jeszcze troszke....:*
01 sierpnia 2004, 17:09
Znam takie nagłe ataki wszechogarniających wątpliwości - czerwone wino jest mi wtedy nieodzowne, łzy oczyszczają... P.S. Z tym nagłym spadkiem wagi -czy to czasem nie anemia...?
01 sierpnia 2004, 16:43
Zawsze warto miec nadzieje..chociaz jej cien...to ona pozwala nam przetrwac w trudnych chwilach...3maj sie i wpadnij kiedys do mnie...
Fyfka
01 sierpnia 2004, 13:23
Ty to zawsze ładnie piszesz.Masz talent.Tak jakoś...z duszą.I w dodatku chyba przeczytałam fragment piosenki ŁZY!!Kiedyś kochałam tą piosenkę.Kiedys kochałam ŁZY.Teraz...teraz juz nic i nikogo nie kocham.Nie...kocham!!Przemka kocham ale bez wzajemności oczywiście :(
01 sierpnia 2004, 12:27
weszlam tu i myslalam ze to baedzie jakis zwyczajny pomylilam sie wysttarczylo przeczytac jedna notke a juz wiem ze jestes kims wspanialym ...i dziwie sie ze wczesniej nie znalam twojego bloga ...teraz dodam go do linkow i bede go czesto odwiedzac
01 sierpnia 2004, 11:40
Spróbuj zacząć się cieszyć, że juz bliżej, niż dalej...A z tą grą szachy z Panem Bogiem, to pamiętam jedno kazanie dominikanina, który potem zginął w wypadku. Otóż On powiedział, że Pan Bóg na każdy nasz ruch, choćby był najgłupszy, tak zareaguje, aby był dla nas jak najkrzystniejszy...Często sobie o tym rozmyślam. To dodaje mi ufności. No, przestan juz saczyć to winko w samotności. Wyjdź do ludzi!
01 sierpnia 2004, 10:59
Ojej, a dokąd on pojechał? Nie odzywa się do Ciebie? Nie masz nikogo pod ręką, komu możesz się wypłakać w mankiet?
01 sierpnia 2004, 10:53
Najważniejsza jest nadzieja na lepsze jutro, na lepsze dzisiaj... Nie umiem pocieszać... PMoze dlatego, że sama siebie nie umiem pocieszyc... Ale masz chlopaka, ktorego kochasz to jest wazne...

Dodaj komentarz