Schizofrenia pożądania (15-08-2004)
Komentarze: 0
... za oknem deszcz dudni, za ścianą facet wierci dziury w ścianach, a raczej sposobi się do przymocowywania kaloryfera. W głośnikach „Dotyk” Edyty Górniak, a w głowie tysiące schizofrenicznych myśli.
Wystarczy żeby przez głowę przebiegło mi samo imię Eśka, a dzieje się coś dziwnego. Pojawiają się chciejstwa. Czekam na każdy sygnał, na dźwięk smsa, na e-miala. Czekam... Tęsknię... Boję się...
...z każdym dniem bardziej. Znowu powtórzę za księdzem Twardowskim, że „Moja dusza mi nie wierzy, moje serce ma co do mnie wątpliwości...”. Już nawet zaangażowanie w prace remontowe nie pomaga. W zasadzie to polega ono na tym, że około 10 wychodzimy z mamą z domu i znikamy na kilka godzin żeby nie przeszkadzać. Ale w zakamarkach, w splotach ulic, wszędzie go widzę. I myślę, gardło ściśnięte, ale nie mam gdzie uciec przed płaczem. Nie mam gdzie się schować. Myślałam, że odpocznę. Że w remoncie zapomnę, nic z tego. Moje myśli przejęły nade mną kontrolę.
Kilka dni temu dostałam e-maila od M. Napisała co się dzieje we Wrocławiu, że oglądają z K. Romantyczne komedie, że ciężko jej znieść tęsknotę za chłopakiem. A co ja mam powiedzieć??? Ja się coraz bardziej boję. Co noc otulam się myślami o Eśku, każdego dnia mam przed oczami jego twarz. Jakaś irytacja mnie ogarnęła. K
Kiedy do głosu dochodzą pewne myśli jedyne na co mam ochotę to złapać się za głowę i krzyczeć żeby je zagłuszyć. Mam nadzieję, że niedługo to się skończy. Mam nadzieję...
... bo przecież pasmo kłopotów nie może trwać nieprzerwanie, kiedyś musi się skończyć, right??? A ja popadam w coraz większą paranoję. I liczę dni do jej końca. Jeszcze 15. Za tych kilkanaście dni wszystko się okaże. Boję się... Boję się, że ja czuję coraz bardziej, coraz mocniej, a on... A on, że wróci jak do obcej osoby. Chociaż temat ostatniego e-maila mówi sam za siebie. Przecież on nie kłamie, a przynajmniej ja nie mam powodów żeby mu nie wierzyć. Przecież przez tyle czasu nie dał mi powodu do niepokoju, to raczej ja jemu... A teraz „szaleję znów. Płaczę i zaraz się śmieję...”.
Zamykam oczy i widzę jego uśmiech, słyszę jego głos. Sekwencje całe. Czuję zapach, ciepło. Bliskość. Znowu jest mi dobrze i bezpiecznie. Czuję miękkość włosów i zapach szamponu... Hm, swoje łzy też czuję....
Chciałabym żeby tego dnia, kiedy on wróci, a raczej od tego dnia, znowu było ciepło. Żebym wyszła ze swojego świata, do którego zaczęłam znowu uciekać, żeby wyszło słońce. Ale wiem, że czeka nas cholerna praca. Olbrzymia. Żeby to wszystko odbudować. Bo „rozstania są po to, żeby odnaleźć się na nowo, żeby tęsknić i żeby znowu kochać”, ale żeby tak mogło być trzeba się napracować... A jeśli on nie będzie chciał???
...w e-mailu M. napisała, że z tej tęsknoty za swoim chłopakiem przytula się do mojego misia bo brakuje jej kogoś do przytulenia. A ja zaczęłam się w tym momencie rozklejać. Bo ja też to czuję.
Kiedy tu jestem nie mam nawet ochoty włączyć komputera. Denerwuje mnie. Ewentualnie mogę z moim bratem zagrać w „The Sims””. Z nim się rewelacyjnie gra, P. żartuje, rzuca zabawne komentarze, odrywam się od swoich myśli. Ale dziś gra koncert w podbiałostockim mieście i wróci dopiero jutro. Szkoda... A wyjście na piwo i pizzę z rodzicami to nie to samo... Nie mam gwarancji, że się nie rozkleję.
Wszędzie pył, na klawiaturze, przykrytych folią meblach, nawet na warzywach w nietkniętej remontem kuchni. Wciska się do nosa, gardła, powoduje nienaturalność dotyku klawiszy. Mimo to piszę. Hm, w zasadzie tylko po to żeby zająć czymś myśli. Czekam na jakikolwiek znak... jak dotąd tylko czekam. Mam dziwne wrażenie, że im bliżej jego powrotu, tym mniej tych znaków dostaję. To boli. Podświadomie, ale boli. Męczy, powoduje nieznośność myśli i domysłów. Pewnie bezpodstawnych, pewnie niepotrzebnych, ale...
.. czy człowiek, który tyle wytrzymał może tak nagle zmienić swoje myślenie/nastawienie??? Czy może tak nagle przestać... A jeśli to było oszukiwanie się...??? (Olka zamknij się kretynko!!!)
Bo qrwa mać ja KOCHAM!!!
Dodaj komentarz