Smutki, smuteczki.
Komentarze: 9
Dobrze, że jest Fiodor. Śpi teraz na moich kolanach, taka czarna kuleczka. Jest taki cieplutki, mięciutki, i płakać można mu w futerko. I można się przytulić do niego. A on ogrzeje, uspokoi.
Rozmowa jakoś poszła, trwała około pół godziny. Jeśli przeszłam ją pomyślnie, zadzwonią do końca tygodnia, a potem czeka mnie szkolenie i egzamin, który ostatecznie zadecyduje.
Esio jutro miał przyjechać, ale chyba nie przyjedzie. Jedzie po namiot do babci za Wrocław. Trochę zamilkałam kiedy dzwonił przed chwilą. I to nie to, że nie przyjedzie, nie dlatego zrobiło mi się smutno.
Bo on jak przyjeżdża to albo włącza telewizor, albo komputer. A czasem i jedno, i drugie. Zaczęłam się dziś zastanawiać czy on przyjeżdża do mnie, czy do mojego sprzętu RTV-komputerowego. Bo jest mi przykro. :o(
I mu to powiem, nie jutro to w piątek.
Kupiłam sobie dziś prostownicę, mam już swoją własną. Ejst identyczna jak ta, której używają domowe dziewczyny Eśka. Udany zakup. Pożyczoną mogę oddać.
Jutro pojadę do biblioteki i nawypożyczam sobie romansideł. :] Choć nie wiem czy to nie zbyt odmużdżający pomysł. Nawet, jeśli, nie mam na myśli harlekinów.
Razem z prostownicą kupiłam sześć pysznych saszetek dla Fiodora i szarpnęłam się też na antyinsektową obrożę. Nawet jej nie ma ochoty gryźć, przed czym ostrzegali na opakowaniu i czego się obawiałam.
Fiodor jest cudowny.
Esio, mimo wszystko, też. ;o)
A chciałam powiedzieć, ze jest mi przykro. I że trochę boję się spotkania z Mamą. Bo ona jest kochana, ale mam wrażenie, że trochę podcina mi skrzydła, że jak robię coś innego, coś o czym ona nie myślała to od razu mi burzy radość czy energię. I spokój zabiera moim myślom. A przecież to ode mnie zalezy czy będę w życiu robić to czy tamto, jedno, drugie czy trzecie. To ja zdecyduję czy życie przebimbam, poświęcę się rodzinie (???!!! hahaha hihihi :]), czy może będę dążyć za swoimi marzeniami. Ale mam wrażenie, że gdybym jej to powiedziała to by było jej i przykro i byśmy się rozstały w mało przyjaznej atmosferze. A po co tak, nie???
I dlatego potrzebuję Esia, potrzebuję się przytulić.
Chodź, Fiodor na kolację...
hihi :) jesteś jedną z nielicznych ( narazie;) )
notki ciekawe, ogólnie blog b. fajny :)
będę wpadać częściej :)
pozdrawiam !
tez potrzebuje sie przytulic, ale od tego to ja mam psa :D
A rodzice... cóż, cięzka sprawa. Wiem, że ja też nie poszłam ścieżką, którą wymarzyliby sobie dla mnie, ale muszą w końcu zrozumieć, że w życiu muszę robić to co kocham, bo inaczej się uduszę. Mama kocha Cię bez względu na wszystko, ale tak jak Ona kiedyś z tej miłości czasem mówiła Ci coś co może nawet raniło, tak Ty teraz powinnaś szczerze powiedzieć co Ci leży na serduszku. Potem mocno się przytulić i powiedzieć, że bez Jej wsparcia będzie Ci ciężej i że Jej potrzebujesz. Ona zrozumie... w końcu jest Twoją mamą.
Dodaj komentarz