lut 05 2005

Szkoda.


Komentarze: 4

„chcę tu zostać i razem z tobą być nawet kiedy będzie źle...” – szkoda, że Ty nie...

Po tym jak Ukochany wyszedł prawie bez słowa wyszłam z domu. Musiałam nabrać powietrza w płuca, odetchnąć pełną piersią, dokądś pójść – byle przed siebie. I pojechałam – najpierw do Marino, gdzie moją uwagę przykuł super tapczan. Rewelacja, tylko cena trochę wysoka i mimo kredytu nie skuszę na ten wyjątkowy mebel, chyba że znajdę gdzieś tańszy. Kupiłam też czerwoną aksamitkę do przewiązania włosów i nabrałam ochoty na zakup tęczowych skarpetek z wydzielonymi paluszkami. Tylko nigdzie takich nie mogłam znaleźć, no ale jutro też jest dzień... Z Marino pojechałam do Leclerca, apetyt na skarpetki zaspokojony nie został bo tam też takich nie było niestety :o(. Zaopatrzyłam się więc w Kubusiowy zestaw (2 x sok i trójwymiarowy kubek). Do tego kilka matjasów i śliwki w occie. Chcę rodzicom Esia zawieźć trochę śledzi ze śliwkami.

W domu panował zapach obiadu – Ł. (współlokator) z dziewczyną coś gotowali. Mój kolega zza ściany wyraźnie się zakochał... I dobrze, bo fajny chłopak jest. Przygotowałam śledzie, zrobiłam pranie. W czasie pogawędki z Wirtualną Koleżanką włączył się Ukochany. Twierdził, ze wszystko w porządku, że odkąd wstał to coś go dopadło i wolał iść niż... No właśnie, niż co – nie powiedział tego. Zaprosił na obiad być jutro o 14, potem jeszcze kilka razy zapewnił, że ja nie mam nic wspólnego z jego samopoczuciem. To w takim razie dlaczego czuje się jakiś przygnębiony i niespełniony??? Ja mam PMSa, a on??? Faceci przecież tego nie mają, mają za ot jaskinie w których się chowają. Ja to rozumiem i szanuję, ale chciałabym wiedzieć czemu jest mu źle... Ostatni raz stwierdziwszy, że „nie ma o czym gadać” powiedział „papa” i poszedł. To w takim razie do zobaczenia jutro Kochanie u Twoich rodziców na obiedzie. I znowu zostałam sama, taki widocznie los.

Na Walentynki kupiłam mu perfumy. Już się nie mogę doczekać żeby się przekonać jak na jego ciele pachnie Chrome the Azurro. Na pewno zniewalająco... Do tego zabawna karteczka z napisem „MiŁOŚnie nam razem...” i serduszko z czekoladkami. Jeszcze życzenia jakieś na karteczkę powinnam wymyślić, tylko żeby za poważne nie były a trafiały w sedno. I Esia serce oczywiście.

Chciałabym być dla niego „lekiem na całe zło...”. Szkoda, ze nie jestem.

alexbluessy : :
Dotyk_Anioła
06 lutego 2005, 14:39
Jesteś lekiem... Na całe zło... On to wie... Ale czasami jest tak, że antidotum powoli się rozchodzi do chorego miejsca... Musisz poczekać, aż lek uzdrowi to zło... A w jego serce już trafiłaś...
Dziadek
05 lutego 2005, 23:25
Perfumy... prezent bardzo dobry. Sorry że daję takie skąpe komentarze ,ale mimo chęci nic nie przychodzi mi do głowy
*~~Sweetheart~~*
05 lutego 2005, 23:05
~hyh...faceci...moze jutro z Toba o tym porozmaiwa..wyjasni stan swojego przgnebienia...powinien przynajmniej...bo szczerosc to podstawa..3maj sie cieplo..a ztym lekiem...chyba dla każdego z nas lekeim czasme jest jedynie samotnosc...
05 lutego 2005, 19:39
Prezent moim zdaniem trafiony. I myślę, że w ostatnim zdaniu nie do konca masz racje...

Dodaj komentarz