Szumiąco.
Komentarze: 4
...mam nadzieję, że Tchibo Exclusive postawi mnie jako tako na nogi i pozbawi głowę ciężkości. A jak pachnie... A w głośnikach cichutko, żeby nie obudzić Ukochanego, „Senny szept” Czerwonych Gitar.
Nie wiem, jak to się mogło stać, że nam się dni koncertu pomyliły. Dobrze, że przed wejściem do Teatru zerknęliśmy na zaproszenia, bo byłby obciach gdybyśmy dali je do sprawdzenia. Koncert Bajora jest dzisiaj...
... zdecydowaliśmy jednak, że nie warto marnować wieczoru wczesnym powrotem do domu. Poszliśmy do Kaffka Cafe na kawę z ciachem. Kawa dobra – ze słodkimi syropami, do tego najlepszy strudel z jabłkami na ciepło. Kiedyś się pokuszę i sama spróbuję coś takiego w zaciszu kuchni swojej przyrządzić.
Jedna tylko rzecz nas denerwowała (a nawet więcej, ale nie chcę używać niecenzuralnych słów) – kelnerka. Starała się być miła, zagadywała, uśmiechała się, ale coś jej nie wyszło i efekt osiągnęła odwrotny od zamierzonego. Mistrzynią sztuki kelnerskiej to ona zdecydowanie nie była, ale pośmiać się mieliśmy z czego.
Kupiliśmy jeszcze dwie butelki wina, zachęciliśmy sprzedawczynię do spróbowania czerwonego wina pół na pół z Pepsi (najlepiej Twist) i pojechaliśmy do domu.
Wino szumiało, butelka na głowę zrobiła swoje, pogadaliśmy o tradycjach jedzeniowych w czasie świąt w naszych domach. Zaprzeczyłam odmawiania Ukochanemu małżeństwa, ale potwierdziłam odmawianie zupy brokułowej, bo stwierdziłam, że on wcale nie ma na nią ochoty. Jednak miał.
Jeszcze złamała się deska w mojej nowej kanapie...
A dziś „rodzinny” obiad – kotlet schabowy, ziemniaczki i smażone czerwone buraczki. Potem koncert i spotkanie ze znajomymi w jakiejś knajpie.
... a na razie byczymy się z Kocięciem oglądając „Dzień dobry TVN” i popijając kawkę. :o)
Dodaj komentarz