gru 11 2004

W kinie, w Lublinie.


Komentarze: 7

Gdyby nie natrętne i dosadne budzenie nastawione w mojej ślicznej bordowej komóreczce pewnie zaspałabym i na kurs nie dotarła. A dziś miały być jedne z najważniejszych zajęć – obsługa grup wyjazdowych. Bardzo ciekawe i dużo wnoszące do poglądu na moją przyszłą pracę. Nawet szybko te 4 godziny minęły i już po 13 wyszłam na zalany słońcem plac Grunwaldzki.

... było ciepło, słońce delikatnie świeciło w twarz. O tym, że jest zimna przypominało jedynie mroźne, ale ciepłe jednocześnie, powietrze. Z przyjemnością do domu wróciłam na nogach. Po drodze, zupełnie nie wiem dlaczego, przyczepiła się do mnie piosenka Brathanków „W kinie, w Lublinie”. Szłam nucąc ją pod nosem i zastanawiałam się czy może jednak nie zawrócić i nie przejść się na Giełdę Minerałów i Spotkania Zdrowia i Niezwykłości. Nie zawróciłam, nie chciałam sama. I nie ma to nic wspólnego z tym, ze ja bez niego nigdzie się ruszam – po prostu nie miałam ochoty na samotny spacer, chciałam z nim.  A on w tym czasie w pracy, ciekawe kiedy się odezwie... Bo wczoraj o 23:07 odebrałam smsa, że ma nadzieję, że nie odleciałam z LOT-em, że życzy spokojnej nocy, kolorowych snów, że kocha. Miałam nie odpisywać, ale w końcu napisałam, że jeszcze nie poleciałam, że I’m still here, ale że jak mnie życie za mocno zaboli to może... W języku Puszkina dodałam „я тоже люблю тебя”. Czemu nie po polsku nie wiem.

K. odpisała, że przelew zrobiła już dawno, ze powinien już dojść. Ale nic nie doszło, w poniedziałek będę musiała przejść się do banku. To ja się do cholery jasnej ciasnej wynosiłam z jednego banku do drugiego żeby mi też jakieś przekręty robili??? Dostałam też zaskakującego smsa od Mojego Brata Kochanego z jego nowego telefonu. Jupi, będę mogła z nim esemesować!!!

Tak mi ta piosenka Brathanków wsiadła na głowę, że męczę ją już od kilkunastu minut. Ale mam ochotę ją śpiewać, bo też chciałabym żeby Esio mnie tak kochał...

... bo ja czasem, głupio, myślę, że nie jestem dla niego odpowiednia. Bo na nartach nie jeżdżę i cholernie boję się, że wstyd mu przyniosę (i że skończy się tak, jak w drugiej części Bridget Jones – kto widział, ten wie). Dziś na kursie uświadomiłam sobie, że nic nie widziałam, nic nie znam, a on zjeździł kawał Europy. A ja co??? Na ITB do Berlina pojechałam i trochę miasto zwiedziłam??? Przecież to nic, moja wiedza i znajomość w kwestii europejskich zabytków jest niemal żadna, raczej teoretyczna. Eh... I choć wiem, że na podstawie takich małostek ludzie się w pary nie łączą, te natręctwa są czasem dość uciążliwe. Szczególnie, że Sylwester z nartami się zbliża... Eh... Poza tym przytyło mi się trochę. Słowo daję, koniec z piwem i ze słodyczami.

„W kinie, w Lublinie – kochaj mnie... W metrze i w swetrze – kochaj mnie...!!!”

I to by było na tyle. Pa.

 

A ktoś może ma pojęcie jak tu dodać muzyczkę???

alexbluessy : :
11 grudnia 2004, 21:36
i co z tego ,ze nie umiesz jezdzic na nartach? On cie nauczy - bedziecie mieli przy tym niezły ubaw... i nie zamartwiaj się głupotkami :* :)
11 grudnia 2004, 21:22
Kina w Lublinie sa beznadziejne:P wiem coś o tym...
11 grudnia 2004, 18:02
Ja nie wiem, brat mi pomagał:D Co do Twoich wątpliwości względem tego, czy jesteś dla Esia odpowiednia... mogę Cię zapewnić, że jesteś - gdybyś nie była, to przecież nie tworzylibyście takiej cudownej pary, nie?:)
sea_breeze
11 grudnia 2004, 17:30
A jak ja pospiewam to cos pomoze??? :D
11 grudnia 2004, 16:26
Wiesz co.. Ty lepiej za duzo nie mysl! bo sie nabawisz jakiejs chorby psychicznej, jestes dla nie go odpowiednia..?? jestes najlepsza i napewno Cie kocha tak jak Ty jego :) pozdrawiam!
paulita
11 grudnia 2004, 16:09
zycie złozone jest niestety z drobiazgów... i czasmi składaja sie one w jedna, wielka, piekna calosc,a czasami nie...ale u ciebie sie chyba całosc piekna złozyła... pozdrawiam:*
11 grudnia 2004, 15:15
taka duza dziewczynka a takie glupotki gada:P:)

Dodaj komentarz