sie 01 2004

Wciąż zasupłana.


Komentarze: 3

... nadal jestem zasupłana. W gardle i w żołądku. Coś bym zjadła, ale sama nie wiem co – czyli lepiej nie jeść nic niż zapychać się bez sensu. Nie będę prowokować bulimii. Poza tym ciągle na samą myśl o czymkolwiek do jedzenia czuję wewnętrzne cofanie i mocniejszy zacisk na gardle. Wypiłam 2 kawy i dwie herbatki z melisy. Może mi trochę chociaż pomogą, zjadłam też jakieś 15 dag kruchych ciasteczek z czekoladą. Dla osłody życia i podniesienia poziomu energii.

 

Przyjechała M. To dobrze, przynajmniej nie będę siedziała sama w domu. Pogadamy, pójdziemy na spacerek. Będzie lepiej, mam nadzieję. Hm, to fajnie mieć taką przyjazną duszę, z którą można pogadać, wygadać się – nawet jeśli ta osoba jest tylko „na jakiś czas”. A może kontakt się nie urwie???

 

Żeby zagłuszyć kolejną falę strange thoughts pomyślałam, że zajmę się przeglądaniem stron internetowych biur podróży. Skupię się głównie na ofertach last minute, o to ludzie zaczną od jutra pytać najczęściej. Poza tym muszę zapoznać się z programami kilku pielgrzymek organizowanych przez moje biuro. I cały czas aktualizować wiedzę na temat wolnych jeszcze miejsc na wczasy w Bułgarii i Chorwacji. Takie zadanie domowe na niedzielę, ciekawe ile uda mi się zrobić. Pewnie skończy się na tym, ze wstanę jutro wcześniej i zabiorę się do pracy.

 

... w takim biurze podróży można natknąć się na ciekawe osoby. Nie będę ukrywać, ze większa część z nich bywa dość upierdliwa, albo ma jakieś dziwne poglądy. Przynajmniej coś się dzieje. Przedwczoraj (albo wczoraj) zadzwonił facet i powiedział, że chciałby lecieć do Egiptu. Oferta ma być z ostatnich minut i dla 4 osób bo chce polecieć z rodziną. A. znalazła mu ofertę, dość tanie 2 tygodnie w niezłym całkiem hotelu. Facet pomyślał, pomyślał i zapytał o Tunezję. Stwierdził (tak relacjonowała to potem A.), że w Egipcie to Arabowie, że jego przekonania polityczne, religijne i tym podobne sprawy nie pozwalają mu tam spędzić urlopu. Hm, czy Arabowie tunezyjscy od egipskich czymś się różnią??? Raczej nie z tego, co mi wiadomo. Inna pani zamiast ze skargą, pytaniami, czy prośbą o wyjaśnienia zadzwonić do głównego organizatora dzwoni do pośrednika (czyli nas). Bez sensu, my nie odpowiadamy za błędy, bądź niebłędy organizatora. Bombardowała telefonami przez kilka godzin z zaskakującą regularnością, co pół godziny. A pracownik takiego biura musi być spokojny, opanowany, cierpliwy i znosić różne widzimisię klientów. A w ogóle kto 13-letniemu dziecku daje 500 EUR na nie całe 2 tygodnie kolonii???

 

Kilka godzin męczyłam się z moim „Blue Angel” co by jakoś przyjaźniej wyglądał. Chyba nie jest źle. Hehehe. Oczy mnie już bolą, gdybym miała posiedzieć jeszcze chwilę chyba bym oszalała. A tak podgryzam kruche ciasteczka oblane czekoladą, popijam wodę mineralną gazowaną i słucham Tracy Chapman.

 

Przez chwilę zastanawiałam się czy nie pójść TAM, ale pomyślałam, że zamiast tego porozmawiam z Nim z mojego własnego okna się wychylając i w niebo spoglądając. Żaluzje mam zasłonięte na wypadek gdyby słońcu zachciało się mocniej zaświecić. Jak dotąd jakieś mało zdecydowane jest dzisiaj. Ale za to wieczorem usiądę sobie na parapecie, włączę muzykę relaksacyjną i porozmawiam z Szefem mojego Anioła Osobistego Eljota.

 

...Rany! Ale ta woda mineralna gazowana z Biedronki o chłodzącej nazwie „Oaza” jest okropna. Pachnie sośnianym igliwiem, nawet butelka ma jakiś taki zielony kolor. Ł. wyjeżdżając mnie prosił żebym zaopiekowała się stanem jego półki w lodówce – czyli jeśli coś będzie na granicy przydatności mam zjeść, to samo z wodą – szkoda, żeby się wygazowała...

 

... Tracy kołysze, woda bąbelkuje, ciasteczka rozpływają... Super popołudnie. Nawet nie wiem gdzie podziały się te wszystkie godziny od rana do teraz. Jedyne dobre jest to, że na jakiś czas przestałam zadręczać się myśleniem. Dla zainteresowanych – nie wypiłam wina. Ale tylko i wyłącznie z tego względu, ze nie chciało mi się iść do sklepu. Dzisiaj kilka ulic do przejścia to dla mnie stanowczo za dużo...

 

... o, zaczął padać deszcz. W takiej chwili chciałabym znaleźć się gdzieś na łące, szeroko rozłożyć ręce i łapać krople na twarz. Czuć się, jakbym miała polecieć. Niesamowite uczucie...

 

... niestety, znajduję się na 3 piętrze mojego domu, w swoim mieszkanku, we własnym pokoju. Słucham kołysząco-kojącej muzyki, popijam bąbelkowaną wodę mineralną o dziwnym zapachu, od czasu do czasu wsłuchuję się w odgłosy burzy, słucham padającego deszczu. i nadal pozostaję zasupłana...

 

... czuję, że kolejna fala paranoicznych myśli nadchodzi. Może najlepiej będzie jak ucieknę przed nimi w bezpieczną przystań... Tylko gdzie taka się znajduje???

 

 

 

alexbluessy : :
*Niomi*
01 sierpnia 2004, 22:07
o ja cie!!!!!!! ale długa notka! a najgorsza woda mineralna to chyba bonaqua :/
01 sierpnia 2004, 20:08
Tak...milosc to ciagle rozstania i powroty...Prawdziwa milosc wlasnie z tego sie sklada.Czy tego chcemy czy nie.Musimy umiec to wszytsko przezyc...poczekac,przecierpiec...Ale warto czekac.Na prawdziwa milosc-warto.../3maj sie:*
01 sierpnia 2004, 17:56
Nie uciekaj.Nie ma sensu.Zawsze sa gorze i lepsze momenty.Ty teraz masz ten gorszy.Co wcale nie oznacza,ze to nie minie,ze zamknelas sie na zawsze w tym wszystkim.Ten stan minie.Zaswieci Slonce.Pojawi sie On...Zobaczysz,ze sie ulozy.Ze poukladasz sobie to wszytsko po kolei.Powolutku,ale Ci sie uda.Wystarczy chciec.A checi chyba masz,prawda?3maj sie.Nabierz sil.Energii.Bedzie pieknie.Zobaczysz.:*

Dodaj komentarz