Za karę???
Komentarze: 5
Dzień w zasadzie na plus. Wróciłam zmęczona, ale nawet zadowolona. W bibliotece dorwałam potrzebną książkę, jutro jadę na pierwszą imprezę z cateringiem, kiedy otwierałam drzwi moje kociątko stało za nimi i poamiałkiwało. A teraz podgryza moją rękę.
Z pracy, gdzie miałam rozmowę nic nie wyszło. Zrezygnowałam przed końcem rekrutacji. Potem okazało się, że A., która mnie do cateringu wciągnęła też tam była jakiś miesiąc temu i też wyszła. Bo nie umiemy wciskać ludziom jakiś maszyn służących do tego, żeby po kąpieli nie parowały lustra w łazience. Ciekawe, że takie coś w ogóle istnieje. Facet zajmujący się działem telemarketingu to japiszonowaty picuś glancuś szukający chyba żony wśród kandydatek. A. wrażenie jest podobne. Blech!!!
Wypolerowałyśmy po trzy skrzynki szklanek i kieliszków, trochę sztućców i jutro jedziemy. W tym miesiącu prawdopodobnie będą jeszcze dwie spore imprezy, na które mamy rezerwować czas. Czyli, że może jakoś to będzie nawet, jeśli wiąże się to ze wstaniem jutro o 4:30. Czyli w środku nocy. Ale co tam.
Wkurzona na Ukochanego, że nie będzie go a ja tak bardzo chcę żeby ktoś mi nóżki pomasował i herbatkę zaparzył. Żeby przytulił i po głowie pogłaskał. Jutro...
Wstałam w podłym nastroju, potem się jeszcze pogorszył i wyładowałam się na Bogu ducha winnym kocięciu i Eśku, który nieświadomy zadzwonił i pytał o jakieś głupstwo. Potem nabuzowana szłam przez miasto, a w myślach kołatało mi się jedno: że Ukochany nie wpadnie na pomysł, żeby do mnie wpaść tak po prostu, żeby mnie przytulić kiedy mi smutno, kiedy mi źle. I tylko wysyła te swoje esemesy. A ja bym chciała, żeby on przyjechał kiedy mu piszę, że mam chlipiący nastrój i mi smutaśno. A on tylko beczeć zabrania, buziaki mocne przesyła i pisze, że przyjedzie kiedyś tam.
A mi jest jeszcze bardziej smutno, jeszcze bardziej się buzuję i beczeć też chce mi się bardziej.
Biegłam, zmęczona do domu. Jeszcze po drodze do sklepu wstąpiłam bo kocięciu się mleko skończyło. A on się na mnie wypiął. Szaleje po domu, chce bawić się w polowanie na mnie, na spacer iść nie chce bo dziki opór stawia przed założeniem szeleczek. A mi się oczy szklą.
Czy to za karę, że go zostawiłam???
Wczoraj wydawało Ci się, że wszystko sprzysięgło się przeciwko Tobie, ale dzisiaj jest już dobrze, prawda :)? W końcu dzisiaj spotykasz się z Esiem (o ile dobrze zrozumiałam).
Dodaj komentarz