sty 10 2005

Złoty deszcz.


Komentarze: 10

Życzenie się spełniło.

A wczoraj... Wczoraj staliśmy przytuleni  nad Odrą, wśród gmachów Ostrowa Tumskiego, a na głowy spadał nam złoty deszcz – światełko do nieba. Pod powiekami zaszkliły się łzy, kilka spłynęło w dół...

A potem znowu zostałam sama, w swoich czterech ścianach, nie chcę tak – nie lubię tego uczucia zaciśniętego gardła i łez cisnących się do oczu, nie lubię zbyt szerokiego łóżka i chłodu panującego w jego części. Chcę zasypiać, chcę się budzić, chcę uciekać tam, gdzie lśni blask świec i jest gorąco od dotyku rąk.

Dziękuję. Za to, że mogę Cię kochać, że jesteś, że mogę schować nos w Twojej szyi i otulić się bezpiecznym zapachem. Za to, że jesteś Moim Nadziejem, że chce mi się wstawać, że chce mi się działać. Dziękuję, że mogę za Tobą i do Ciebie tęsknić, że mogę czuć radość czekania i dzikość pożądania.

Kocham Cię. Tak po prostu.

 ...A potem poszłam płakać.

 

Dzisiaj dostałam smsa: „hej kochanie, mam nadzieję, że się wyspałaś...”. I moja odpowiedź: „nie bardzo, niestety, się wyspałam...”

alexbluessy : :
Dotyk_Anioła
11 stycznia 2005, 08:10
Hmmm... Ostrowa Tumskiego? Chyba jesteś jeszcze bliżej mnie, niż myślałam :D Ciesz się tym uczuciem, dbaj o nie i chroń je...
Pocahontas
10 stycznia 2005, 21:52
miło, że u Ciebie ciągle tak spokojnie ...
10 stycznia 2005, 20:51
oj rany - trzymaj się jakoś - ktoś kto tak ładnie pisze jak bardzo kogoś kocha powinnien być sliny :]
fyfka
10 stycznia 2005, 20:31
też patrzylam na swiatelko do nieba. tez nad wogą. ale nie... to nie byla rzeka. to byla woda basenu. basen mam obok palacu i obok parku i stadionu.takie centrum mojego miasteczka heh i to tam wlasnie bylam na WOSP. ale mniejsza z tym ... bylam i widzialam ten \"zloty deszcz\" co prawda nie bylam w obięciach swojej milosci ale ta milosc stala obok mnie. z jednej strony bylo to piekne a z drugiej ... chcialam mu się zucic na szyję i powiedziec ze nie moge bez niego zyc i ze kocham go do szalenstwa. jakas sila pchalamnie do niego. to chyba bylo serce.... ale rozum zabronil. poszlam na kompromis... oparlam się ręką o niego i polozylam glowę na jego ramieniu. usmiechnal się ...
10 stycznia 2005, 17:33
Nie wiem co Ty takiego w sobie masz...ale tylko TY potrafisz doprowadzic mnie swoimi notkami do łez...Jestem pełna podziwu i uznanaia.Tak dalej kochana:*
10 stycznia 2005, 16:52
:) pięknie.. nie moge sie doczekac kiedy ja nie bede mogla sie wyspac :P
paulita
10 stycznia 2005, 16:52
pieknie piszesz o milosci:)
10 stycznia 2005, 15:38
Wiesz... to jest takie wspaniałe... Tak marzę, by też móc tak czuć...
>>CzEbeRka<<
10 stycznia 2005, 15:16
mowisz cos w rodzaju wody na mlyn...koles jest autentycznie przeginaczem...wspolczuje tej dziewczynie szczerze...bo predzej czy pozniej sie tez przekona jaki on jest..slodziutki D. w ułamku sekundy zamienia się w potwora...nie ja pierwsza i pewnie nie ostatnia sie na to nabrałam...niech wie co o nim mysle..zresztya nie jest w stanie mnie niczym urazic...co by nie powiedzial, napisal...na jedno wyjdzie...to jest jego natura..fak faktem, ze to ze on pojawaia sie na moim blogu..powoduje ze zostanie on porzucony...teraz moje przemyślenia beda pojawiac sie na innym adrssik wkrotce CI podrzuce:) pa 3maj sie:) P.S. I doskonale rozumiem to o czym piszesz w Twojej notce...
10 stycznia 2005, 13:31
a godziny bez niego wydają sie wiecznością...

Dodaj komentarz