ZNOWU!!!
Komentarze: 1
... wczoraj dla rozładowania nastroju zadzwoniłam do A. Pogadałyśmy chwilę, zaraz potem wysłałam N. smsa zapraszając ją na ryż i herbatkę. Nie odpisała od razu, nie przyszła, nie zadzwoniła mimo, ze mieszka tylko dwa piętra niżej.
Zdołowałam się. ale po chwili usłyszałam knocking on my door. To sąsiadka przyszła z pytaniem czy zaproszenie jeszcze aktualne.
Jasne, że było aktualne. Pokazałam jej zdjęcia z gór, pogadałyśmy chwilę, a potem pomyślałyśmy, ze skoro obie mamy „wolny” wieczór to obejrzymy jakiś film. Najlepiej lekki, ale mądry.
„Nigdy w życiu” wydał nam się najtrafniejszy. Oj wiem Eljot, że ja już to kilka razy widziałam. Ale oglądanie jakiegokolwiek filmu w towarzystwie to nie to samo, co w pojedynkę, nie???
Stwierdziłyśmy, że zrobimy sobie mocnego, gorącego kakao, jakieś kanapki i oglądamy. Skoro Esio nie dał znaku, że przyjedzie to pewnie nie przyjedzie.
... włożyłyśmy płytę do napędu, wypiłyśmy po kilka łyków kakao, przeleciały początkowe napisy i odezwał się domofon. Wiedziałam!!!
Nie powiem, że się nie ucieszyłam, ale już się nastawiłam na wieczór w towarzystwie N. i Danuty Stenki. Cóż...
Ma Moje Kochanie szansę na pracę, w czwartek ma drugą rozmowę – fajnie. Ja w piątek zaczynam zajęcia, a jeszcze nie zapłaciłam czesnego. Ciekawe kiedy rodzice zamierzają mi kasę na konto przesłać...??? Dobrze, że Esio powiedział, że mając kartę Euro>26 nie muszę wykupywać ubezpieczenia na uniwerku, tyle dobrego, że zaoszczędzę trochę grosza.
Zmyłeś się Aniele to nie wiesz jak minął mi wieczór. Nie chciałeś przeszkadzać??? A, no to wszystko wyjaśnia. Było słodkie nic nierobienie. Leżeliśmy i rozmawialiśmy. Na szczęście Esio powiedział, że nie chce adresu mojego Bloga, a mówił o nim żeby się podroczyć. Hm... Powiedział, że nie chce wiedzieć co tam jest. I bardzo dobrze. Podał mi hasło na swoje konta pocztowe, ale na cholerę mi one??? Jeszcze nie zwariowałam żeby włazić na e-mailową skrzynkę swojego faceta. Bez przesady, choć wiem, że są takie co podobne rzeczy praktykują. Trochę wiary i zaufania trzeba mieć.
E.: kochasz mnie? Zakochałaś się we mnie?
Ja: Zadajesz trudne pytania, wiesz?
E.: Wiem. Ale odpowiedz.
Ja.: Co mam ci powiedzieć?
E. Czy coś do mnie czujesz.
Ja. Tak, czuję coś do ciebie...
E. To bardzo się cieszę. Moje kochanie... Jutro postaram się „machnąć” „Samotność...”
Ja. A w czwartek mi ją zrelacjonujesz. Jestem ciekawa twojej opinii. No, oczywiście jeśli do tego czasu mnie nie rzucisz...
E.: No coś ty misia, nawet nie żartuj w ten sposób. Na mnie takie rzeczy nie działają. A poza tym jak mógłbym cię zostawić, co?
Ja: ...
A potem to rozmowa toczyła się bez słów. Dzisiaj od siebie odpoczywamy Aniele. Zresztą jak zacznie się szkoła i praca to nie będziemy się tak często widywać. To będzie straszne!!!
.................................
... strasznie tak bardzo nie było bo moja sytuacja życiowa zmusiła nas do spotkania.
Ale od początku Eljot.
Wyszłam z domu wcześnie rano bo chciałam załatwić to i tamto...
... (Posłuchaj jak deszcz cudownie stuka o szyby...)
No, chciałam lekarzy odwiedzić. A przy okazji wstąpić do byłej pracy mojej mamy, żeby laryngolog zobaczył co i dlaczego szumi mi w uszach. W takim dobrym nastroju rano przecież byłam. Zjadłam pyszne grzanki, popiłam pyszną herbatą, wzięłam śliczną nową torbę i poszłam.
Kupiłam super jeansową spódniczkę, pomyślałam, że Esiowi powinna się podobać jak jutro go namówię na wyjście do Coffee Heaven. Może w końcu da się naciągnąć, tym razem ja stawiam.
Potem Esio mi powiedział, ze mam kupić jeszcze tą „zajebiście krótką” w kratkę. Nagła zmiana frontu??? Nie wnikam w każdym razie. W końcu kobieta ma być ozdobą mężczyzny, ma przy nim błyszczeć. Jak będę miała kasę to ją kupię, pewnie, tylko niech potem Mój Mężczyzna nie mówi, że jest zazdrosny czy cuś.
... dowiedziałam się o kurs pilotów, wiesz??? Przez PTTK załatwię sobie kurs w Logos Tour. Mają dobrych prowadzących i cena też przystępna – 620 złotych. Z czego 60 to zapisowe, a resztę można na dwie raty rozłożyć. Taka opcja bardzo mi odpowiada, tylko żeby wszystko w końcu się ułożyło. Znowu chodzę wygięta w znak zapytania, znowu mi się zakręty na drodze pojawiły, znowu się denerwuję i krzyczę pytaniami typu „kiedy to się w końcu skończy???!!!”.
W każdym razie jak zapłacę wpisowe to zaczynam naukę 23 października, kończę ją 31 stycznia. W tym czasie mam 120 godzin zajęć, wycieczkę pieszą po mieście i jedną weekendową do Czech albo Niemiec. Nauczą mnie psychologii grupy i pracy z mikrofonem. A potem czeka mnie egzamin przed wojewódzką komisją, ale jest do przejścia więc się tym nie martwię akurat. Oby...
Potem poszłam do Rossmanna na Ruskiej. Wybrałam farbę do włosów, maszynkę do golenia i żurawinową świeczkę. Kiedy płaciłam zadzwonił tata. Powiedział, że rozmawiał z dyrektorką instytutu i mam napisać podanie, zawieść jej 200 złotych i ona mi rozłoży czesne na raty. To znaczy podpisze się na podaniu, a w dziekanacie wydadzą mi wszystko, co trzeba. Tylko skąd ja miałam tak nagle dwie stówy wytrzasnąć, co??? Pomyślałam o Esiu. W domu napisałam podanie, zadzwoniłam do Esia, powiedział, że za tyle i tyle czasu mam być pod Galerią Centrum. Byłam. Trochę musiałam poczekać bo Mój Mężczyzna był z tatą w kantorze wymieniać funty. Jak Esia zobaczyłam to coś mnie w środku ścisnęło... rany, ale on przystojny... Tata Eśka się uśmiechnął: „Cześć Ola, a co ty taka smutna jesteś??? Masz 20 lat dziewczyno, życiem trzeba się cieszyć...” Łatwo powiedzieć, ciężej zrobić żeby tak się rzeczywiście układało. No, ale przyznać trzeba ojca Moje Kochanie to ma bajecznie przystojnego. Niższy jest co prawda od swojego syna, szpakowaty i ma w sobie coś... Tylko ty sobie nie myśl Anioł, ze ja kręcę z synem żeby za tatusia się potem zabrać. Już ja wiem, że Tobie to różne rzeczy po głowie chodzą.
Esio pożyczył mi pieniążki, odprowadził na przystanek i powiedział tak, jak lubię najbardziej „do jutra”. A mi się nogi ugięły...
... a kilkanaście minut później chciałam usiąść na krawężniku i płakać. Okazało się, że pani dyrektor w Instytucie już nie było i że będzie dopiero w piątek. A ja do jutra mam termin zapłaty. Totalnie nie wiedziałam co mam robić. Przyjechałam do domu i zadzwoniłam do Mamy. Usłyszałam, że mam się nie martwić bo nikt mnie nie skreśli z listy studentów, że jeśli chodzi o jakieś przeciw pożarowe szkolenie i kurs BHP to mam wydrukować sobie jakieś pisemko i dać do podpisu prowadzącemu. Zresztą ja nawet nie wiem czy takie coś obejmuje też studentów wieczorowych. Nigdzie nie ma takiej informacji więc różnie to może być, prawda???
Ustaliłyśmy, że jak przyjdzie Tata to do mnie zadzwonią i powiedzą co uradzili. Może być i tak, tylko jak ja wytrzymam do 22 godziny??? Może obejrzę „Między słowami”. Fajny, ciepły film – powinien pomóc.
Znowu dałam sobie opis na gg „nie no kurwa, ja pierdolę”. Traf chciał, że siostra Esia była dostępna. Musiała mu o tym powiedzieć bo zaraz w prawym dolnym rogu monitora zamigotał komunikat, że „S. przesyła wiadomość”. Mój Mężczyzna zaczął mnie przedrzeźniać „nie no kurwa ja pierdolę – nieźle hahaha.” Dowcipniś się znalazł, wcale nie było mi do u(śmiechu). Potem spytał się na jaki kolor farbuje włosy, ja mu na to, że na blond bo skoro życie mi dopieprza na każdym kroku to czemu ja nie miałabym chociaż raz spieprzyć sobie włosów. Nie uwierzył, zapytał jaki tym razem odcień czerwieni wybrałam. Nie powiedziałam mu, że wiśniowy. Jak jutro się spotkamy to sam zobaczy. Póki co twierdzi, że na pewno jest ładny i mi do twarzy. Wczoraj powiedział, że bardzo ładnie mi w ciemnych włosach. No tak, chuda buzia i ciemne włosięta – efekt wspaniały.
[Mama na koniec naszej rozmowy kazała mi się nie martwić i iść jeść żebym taka chuda nie była. W sumie racja, od rana zjadłam tylko dwie grzanki i Grześka w czekoladzie, wypiłam herbatę i sok jabłkowo-miętowy. Chyba trochę mało, popatrz która jest godzina Eljot. Zaraz coś sobie zrobię...]
... Moje Kochanie też kazało przestać mi się martwić. Powiedziało, że na pewno wszystko będzie okej. Inaczej być nie może. Pewnie, jeszcze jedna przeszkoda, czemu nie??? Tak dla rozrywki, żebym z wprawy czasem nie wyszła, right???
Dobra Aniele, zbieramy się. Wyłączamy Ozzy’ego, idziemy zrobić jakieś jedzonko i oglądamy film. A potem zadzwonią Rodzice i pocieszą mnie mam nadzieję. Bo wyrzucam sobie, że to moja wina, że mogłam szybciej to załatwić, może bym zdążyła...
Dodaj komentarz