Archiwum 27 stycznia 2004


sty 27 2004 Dzień pełen NIESPODZIANEK
Komentarze: 2

Eljot!!!! Miałeś pilnować żeby dobrze mi było. Masz o mnie dbać. Masz dbać o spokój mojej duszy, a Ty co robisz??? Odchodzisz zanim zasnę. Nie ładnie, oj nie ładnie Aniele. Miałam odpocząć, miałam się wyspać. A tu gucio! Tak, wiem, że P. przyjechał. Tyle, że oni poszli (bo razem z P. przyjechał jego kolega W.) spać, a ja nie mogłam zasnąć długo w noc. Kiedy w końcu zasnęłam to budziłam się co godzinę. A przecież dziś miałam wstać o 6. Ledwie kontaktowałam, a jeszcze musiałam uważać żeby nie rozdeptać śpiących na podłodze chłopaków. Jakoś poszło. Dobrze, że jakiś geniusz wymyślił kawę. Do B. pojechałam jeszcze zaspana. Nie rozumiem co i gdzie tych wszystkich ludzi gna o tak wczesnej porze??? Nawet Grammatik mnie nie rozbudził. Koszmar!!! Na szczęście u B. nie musiałam nic robić. Tylko siedzieć i pilnować żeby T. nie zrobił sobie krzywdy. Miałam akurat tyle czasu, że przeczytałam prawie cały „Twój Styl”. Nie trafia do mnie ta gazeta. Stanowczo wolę „Zwierciadło”. Przed 13 byłam już wolna i pojechałam do domu. Po drodze (korki) miałam akurat dość czasu żeby pomyśleć nad strategią ZACZAROWYWANIA Z. Coś wymyśliłam. Tobie się podoba, prawda Eljot??? Oczywiście Z. chciałby wiedzieć co takiego wymyśliłam, ale nic nie powiem. Nie zna dnia, ani godziny – znam je tylko ja! Ale powinno być to miłe i w jakiś sposób zaskakujące. Mi się podoba... No tak, ale ja jestem autorką. Tak Eljot wiem. Mam nie popadać w samouwielbienie. Trochę jednak tego samouwielbienia nie zaszkodzi. Wszak jestem kobietą – a każda z nas jest w jakiś sposób próżna... I tajemnicza też kobieta być powinna. A ja nie wiem czy nie odsłaniam się sama, z własnej woli tak z Tobą rozmawiając. Potem ktoś to przeczyta, może wykorzystać to przeciwko mnie. Albo, jak mówi Z., z pożytkiem. Tak..... Ten ktoś, to też teoria Pana Tajemniczego, może kupić na przykład moją ulubioną kawę. Na przykład to może kupić, ale nie każdemu może ona smakować. W każdym razie dla kobiet można zrobić różne dziwne rzeczy. Ja się jeszcze z tym „szczęściem” nie spotkałam. Dla mnie jeszcze nikt, nic dziwnego nie zrobił. Może mój czas jeszcze nie nadszedł??? Poczekam jeszcze, jeśli nic się nie zmieni to pozostaje mi życie klasztorne. Z. mówi, że mam nie przesadzać, że tak nie będzie, ale ja swoje wiem. Chociaż ten klasztor to byłaby przesada... To zdecydowanie nie dla mnie. Wiem, oburzyłeś się teraz Aniele. Ale powiedz sam. Wyobrażasz sobie mnie w habicie? Nie!!! Sam widzisz. A swoją drogą to powiedz mi Eljot. Nie mógłbyś wpłynąć w jakiś sposób na Pana Tajemniczego??? Za bardzo Tajemniczy jest. Okropnie wręcz. Z drugiej strony to ciekawe... Intrygujące... Przejrzałam dziś archiwum moich rozmów z Z. na gg. Źle i smutno mi się zrobiło. Jak ja mogłam tak postąpić??? Jak mogłam być tak podła i tak okropna??? Taka zła... Tak Aniele -  zła. Dlaczego dopuściłeś do tego? Czemu pozwoliłeś na tą wstrętną grę? A może to było potrzebne? Może tak miało być? Może trzeba było to przejść żeby teraz mogło być inaczej? W jakiś sposób lepiej? Tak sobie będę to tłumaczyć. Nie muszę Ci chyba jednak mówić, bo sam widziałeś, że kiedy przeglądałam to archiwum to pojawiały się w oczach łzy. Widziałeś je, prawda?

Miałam nadzieję, że dziś uruchomię sobie rozmowy głosowe on-line. Niestety pozostaję pod ochroną firewalla. Powiedziałam Ł., że napiszę podanie o jego zdjęcie. Powiedział, żebym absolutnie tego nie robiła bo nam hakerzy zawirusują komputery. Za kilka dni ściągnie jakiś program, który umożliwi tymczasowe pozbycie się zabezpieczeń. Tymczasem zainstalowałam za jego namową specjalny program tylko i wyłącznie do rozmów głosowych. Fajny jest. Jego wadą jest jednak to, że czasem rozmowa jest jednostronna. To znaczy, że jedna osoba słyszy co mówi druga. Dziś właśnie jest chyba taki dzień. Inaugurację trzeba przełożyć na inny termin. Dziś jest dzień pełen niespodzianek. Eljot!!! Spotkało mnie coś, czego nie mogłam się spodziewać. Pomogłeś mu??? Nie, dla Ciebie to też było zaskoczenie, prawda? Może ja jestem „normalna inaczej”, ale nie umiem wyrazić swojej radości. Bo H. zrobił mi dzisiaj po prostu wspaniały prezent. „Samotność w Sieci” na moim komputerze!!! Jedna na półce, a druga w komputerze. Jestem w szoku. Nie spodziewałam się. Nie wiem co mam powiedzieć... Jak udało mu się to zdobyć... Aniele! H. ma zdać wszystkie egzaminy. Masz dać mu siłę i tak dalej. Ja oczywiście kciuki trzymać też będę. Taka niespodzianka... Co prawda nie umiem tego otworzyć, ale zaraz przyjdzie P. to mi pomoże. Bo od rana go nie ma. Poszedł pokazać koledze miasto. Jestem ciekawa kiedy wrócą bo mieliśmy iść do kina. Albo na „Kumpli” albo na jakiś horror. Ja bym na to drugie poszła. Tylko to tak trochę głupio chować się w ramię brata „jakby co”. Lepiej byłoby w kogoś innego... Eh!!!

Boję się pomyśleć co mnie jeszcze spotka. Nos po lewej stronie swędzi mnie od dłuższego czasu. Z jednej strony cieszę się z możliwości rozmów głosowych, z drugiej strony jestem przerażona. Jestem przerażona postępem techniki. Nie umiem tego objąć swoim umysłem. Niepojęte jest to dla mnie, że tak po prostu mogę „zadzwonić” do osoby, która jest bardzo daleko. No tak, masz w zasadzie rację. To trochę jak telefon. Ale działania telefonu też nie jestem w stanie pojąć. Zawsze wydaje mi się, że jak wykręcam numer, to gdzieś siedzi pan przed sobą ma ścianę pełną światełek i tylko w odpowiednim momencie podłącza kabelki we właściwe dziurki. Mimo, że żyję w takich, a nie innych czasach. Mimo, że pewne rzeczy są dla mnie oczywiste i nie powinnam zadawać „głupich” (???) pytań to czasem mam takie momenty, że czuję się mała. Pyłkiem się czuję wobec tego, co jest powszechnie używane. Wobec Internetu i jego możliwości, wobec zwykłej telefonii też. Aż strach pomyśleć do czego jest jeszcze zdolny człowiek...

Dzień pełen niespodzianek... Sama się dziwię, ale Z. ma chyba rację. Czegoś się nauczyłam jeśli chodzi o sprawy komputerowe. Choćby dzisiaj nabyłam kilka ważnych umiejętności. Oczywiście nie dałabym sobie rady bez pomocy moich Wirtualnych Znajomych. Dzięki nim za moim pulpicie pojawiły się programy, o których nie miałam pojęcia. Co prawda jeszcze niepewnie się wśród nich czuję, ale dam radę. Co prawda moja zabaweczka wariuje i znowu wyczynia cuda, ale wybaczę jej to wspaniałomyślnie. Dziś jej wybaczę – bo jak będzie jutro tego nie wie nikt.

Przypomniałam sobie wczorajszą wizytę pana K. Możesz mi powiedzieć Eljot czego ja się bałam??? Nie powiesz mi? Nie wiesz? Szkoda. Za to ja Ci coś powiem. Wczoraj nie ugięły się pode mną kolana, głos mi nie drżał. Mogłam sobie na niego patrzeć i absolutnie nic się nie działo. Anioł!!!!! Ja wiem, że Ty dbasz o mnie, ale nie upominaj mnie na każdym kroku! Czy ja chciałam ukryć myśli? Nie, nie chciałam. Patrzyłam na pana K. i nie będę ukrywać, że pomyślałam: „jaki on ma ładny uśmiech, jaki ma fajny zarost na twarzy...” Tak między nami to mam nadzieję, że nie zamierza brody zapuścić. Brrrrrrr.... To byłaby już przesada. Ale muszę przyznać, że delikatny zarost u mężczyzny jest pociągający...

Kolejna niespodzianka. Mój brat gotuje mi obiad. Co prawda jest to mrożona pizza z szynką, ale liczy się chęć. Poza tym idziemy zaraz do kina i trzeba się czymś posilić. Oczywiście od przyjazdu P. telefony się urywają. Dzwonią jego znajomi. To be honest  znajome głównie. Nie dziwię się im. P. to przecież przystojny facet. Dobrze zbudowany, trenował boks, ale nie ma małego mózgu. Kiedy idę z nim ulica to wygląda jak mój ochroniarz. J

 

alexbluessy : :