Archiwum wrzesień 2005, strona 5


wrz 03 2005 Wyrodna.
Komentarze: 6

Podobało mi się. Musiałam wstać w środku nocy, wróciłam przed 19, ale mi się podobało. Na pamiątkę przywiozłam sobie drewniane coś, w czym Japończycy pija sake. Bo to impreza dla nich właśnie była, z racji otwarcia jakiejś fabryki.

Mam nadzieję, że na tym moja przygoda z cateringiem się nie skończy.

 

Przywiozłam też trochę wędlinki dla kocięcia, po szaszłyku i kurczaczej piersi dla mnie i Ukochanego, trochę owoców. Po co się miało zmarnować, prawda???

 

Esio przyjechał po mnie, wchodzimy do domu, chcemy otwierać drzwi a tam kartka, że kociątko jest u sąsiadów piętro wyżej. Od razu tam poszłam i okazało się, ze Fiodor chodził sobie po korytarzu, czyli że musiał wyjść razem ze mną z samego rana. Biegał po klatce schodowej, aż pan C. Zabrał go do siebie.  

Już w domu poryczałam się jak głupia. Jeśli kota nie umiem dopilnować to co będzie w przyszłości z dziećmi???!!! Ukochany wieszał półkę (super wygląda), szaszłyki i piersi grillowały się w piekarniku, a ja z kocięciem na rękach zadzwoniłam do Rodziców i Brata. Wtedy dopiero tak się rozpłakałam, że nie mogłam nic mówić. Ukochany mnie też nie pożałował i nakrzyczał, że jestem nieuważna, że mam mieć oczy dokoła głowy. A mnie wypełniały wyrzuty sumienia, że jestem złą panią dla kocięcia, że może u kogoś innego nie miałby tylu przygód.

 

W końcu Fiodor obwąchawszy każdy, ważniejszy kąt zaczął polować na swoją myszkę. Ukochany wziął mnie w ramiona i zrobił dziką rzecz, ale cholernie przyjemną.

A potem zasnęłam, zmęczenie wyszło. A kociątko ułożyło się tuz przy mnie. Mam nadzieje, że mi wybaczyło...                               

 

alexbluessy : :
wrz 01 2005 Za karę???
Komentarze: 5

Dzień w zasadzie na plus. Wróciłam zmęczona, ale nawet zadowolona. W bibliotece dorwałam potrzebną książkę, jutro jadę na pierwszą imprezę z cateringiem, kiedy otwierałam drzwi moje kociątko stało za nimi i poamiałkiwało. A teraz podgryza moją rękę.

 

Z pracy, gdzie miałam rozmowę nic nie wyszło. Zrezygnowałam przed końcem rekrutacji. Potem okazało się, że  A., która mnie do cateringu wciągnęła też tam była jakiś miesiąc temu i też wyszła. Bo nie umiemy wciskać ludziom jakiś maszyn służących do tego, żeby po kąpieli nie parowały lustra w łazience. Ciekawe, że takie coś w ogóle istnieje. Facet zajmujący się działem telemarketingu to japiszonowaty picuś glancuś szukający chyba żony wśród kandydatek. A. wrażenie jest podobne. Blech!!!

 

Wypolerowałyśmy po trzy skrzynki szklanek i kieliszków, trochę sztućców i jutro jedziemy. W tym miesiącu prawdopodobnie będą jeszcze dwie spore imprezy, na które mamy rezerwować czas. Czyli, że może jakoś to będzie nawet, jeśli wiąże się to ze wstaniem jutro o 4:30. Czyli w środku nocy. Ale co tam.

 

Wkurzona na Ukochanego, że nie będzie go a ja tak bardzo chcę żeby ktoś mi nóżki pomasował i herbatkę zaparzył. Żeby przytulił i po głowie pogłaskał. Jutro...

Wstałam w podłym nastroju, potem się jeszcze pogorszył i wyładowałam się na Bogu ducha winnym kocięciu i Eśku, który nieświadomy zadzwonił i pytał o jakieś głupstwo. Potem nabuzowana szłam przez miasto, a w myślach kołatało mi się jedno: że Ukochany nie wpadnie na pomysł, żeby do mnie wpaść tak po prostu, żeby mnie przytulić kiedy mi smutno, kiedy mi źle. I tylko wysyła te swoje esemesy. A ja bym chciała, żeby on przyjechał kiedy mu piszę, że mam chlipiący nastrój i mi smutaśno. A on tylko beczeć zabrania, buziaki mocne przesyła i pisze, że przyjedzie kiedyś tam.

A mi jest jeszcze bardziej smutno, jeszcze bardziej się buzuję i beczeć też chce mi się bardziej.

 

Biegłam, zmęczona do domu. Jeszcze po drodze do sklepu wstąpiłam bo kocięciu się mleko skończyło. A on się na mnie wypiął. Szaleje po domu, chce bawić się w polowanie na mnie, na spacer iść nie chce bo dziki opór stawia przed założeniem szeleczek. A mi się oczy szklą.

Czy to za karę, że go zostawiłam???

 

alexbluessy : :
wrz 01 2005 Muszę
Komentarze: 6

MUSZĘ SOBIE POCHLIPAĆ BO:

 

-         jestem szczęśliwa

-         miłość mnie rozpiera

-         nie mogę się doczekać spotkania z Ukochanym

-         jutro prawdopodobnie jadę na imprezę plenerową jako dziewczyna od cateringu

-         dziś mam rozmowę w sprawie pracy

-         będę sobie mogła pozwolić na książkę, stolik, a może coś jeszcze

-         za tydzień mój pokój będzie świeżo zielony

-         zjem z Ukochanym kolację przy winie i świecach (na nowym stoliku)

-         pojadę odwiedzić koleżankę ze studiów

-         bo, kurde, jakoś mi się chyba układać zaczyna

-         być może Mój Anioł sobie przypomniał o mnie (choć ja wiem, ze pamiętał cały czas)

-         mam wspaniałego, ślicznego kotka

-         dziś zaczyna się „jesień” (jesień zaczyna się wrześniem)

-         chcę wykrzyczeć „kocham, kocham, kocham”

-         itd.

-         Itp.

 

Głupie??? I co z tego???!!!

 

alexbluessy : :