Najnowsze wpisy, strona 4


sty 25 2007 Zimową porą.
Komentarze: 1

No i przyszła pani Zima... Tylko dlaczego drogowcy znowu zaspali? Ukochany utknął na autostradzie bo tir wywrócił się na plecy... Do pracy chyba dzisiaj nie dojedzie. Dwóch jego kolegów też nie bo utknęli wszyscy trzej. Hm, może gdybym nie dzwoniła, że na drodze 35 są złe warunki i nie zdecydowali się jechać A4 to już by byli na stanowiskach...

A ja siedzę sobie w ciepłym biurze. Herbatka rozgrzewa, radio gra. A oni tam marzną... Hm, no ale Ukochany jeszcze tylko kilka dni i na dwa tygodnie idzie na urlop, zima zdąży się skończyć do jego powrotu. Pocieszające to trochę. Na luzie sobie na narty skoczymy.

Padam na pysk za przeproszeniem. Dziś zaliczenia, jutro egzamin, ostatni 5 lutego. Potem 3 tygodnie wolnego. Super. Potrzebny mi ten odpoczynek jak nie wiem co. Wczoraj miałam siłę tylko wejśc do domu i zasnęłam nad talerzem kolacji. Ech... Dziś pewnie będzie podobnie...

 

alexbluessy : :
sty 23 2007 Znad biurka...
Komentarze: 1

...nareszcie chwila spokoju. Telefony wykonane, maile wysłane. Raport sporządzony. Poprawki do plakatu też dostarczyłam grafikowi. Koleżanka prosi o datę podpisania umowy z Eurodeskiem, druga o pomoc w znalezieniu wolontariuszy z językiem niemieckim (może ktoś z Was by chciał? Jeśli tak proszę o maila, wyślę niezbędne informacje. Tylko rzecz się dzieje we Wrocławiu - uprzedzam). Znowu koleżanka numer jeden prosi o jakieś teleofny (dzisiaj pracuje w domu, nie ma dostępu do danych z biura). W sumie to dobrez - jestem sama, nikt mi nie przeszkadza. I jeszcze dostałam pismo, że założą nam wideo-domofon. Jupi, już nasza klatka straszyć nie będzie i młodzieży po informację lepiej się będzie przychodziło.

Przede mną kolokwium z gramatyki historycznej (98% ludzi z roku nie wie o co w tym chodzi), to jakieś dziwactwo kompletne. Potem bój z babką na proseminarium - mój wstęp do pracy ma zaledwie dwie strony. Tylko, że kto mądry stan badań zaczyna od wstępu? Przeciez oczywiste jest, że wstępy pisze się na końcu.  No, ale cóż... I jeszcze we wstępie nie mogę napisać tego, co potem w rozwinięciu będę pisać... Jakaś paranoja.

Zakręcona jestem. Czuję, że nie wyrabiam. Muszę wyjechać. Muszę zdać sesję byle na tróje i jadę na narty. Już rozmwiałam z szefową, da mi wolne na odespanie bez problemu. A ja śmignę na jakieś polsko-czeskie stoki.

Z Ukochanym zapisujemy się na basen i przechodzimy na dietę. Od lutego. Dość jedzenia niezdrowego zarcia typu pizza i makaron z sosem ze słoika. Od lutego jakieś suróweczki, jogurciki, sałatki piękności i młodości. Do tego sport i będzie ekstra.

Dobra, wracam do pracy...

Pozdrawiam.

alexbluessy : :
sty 22 2007 Biurowe olśnienie.
Komentarze: 0

... Zadzwiwiające, co może przyjść do głowy w biurze. Pomiędzy edycją dwóch listów, które wyglądają tak samo, ale różnią się zasadniczo. Jeden trzeba wysłać do Marszałka, drugi przygotować na przyszłoponiedziałkową sesję Dolnośląskiego Parlamentu Dzieci i Młodzieży. I jeszcze papier firmowy auaktualnić o honorowy patronat pani Kurator Oświaty. O, i zaproszenie przygotować i rozesłac do partnerów. I jeszcze spotkania z wolontariuszkami o 16tej...

... No właśnie. I pomiędzy tym wszystkim przyszło mi do głowy, że warto by zapisać się na basen (kroki już poczyniłam i dowiedziałam się tu i ówdzie o karnety i wejścia pojedyncze), dobrze też byłoby zapisać się na jakiś fitness czy cuś. Tylko o ile basen z Ukochanym, o tyle fitness czy cuś już niekoniecznie. Póki co zapisałam się na przyszły piątek na baezpłatny, próbny zabieg metodą Bailine czy coś takiego. Znalazłam ulotkę w skrzynce i pomyślałam "why not???". Zobaczymy cóż to za wynalazek.

Pozdrawiam znad biurowej klawiatury.

 

alexbluessy : :
sty 21 2007 Hmmm... Zmęczenie.
Komentarze: 2

Zaspana jestem. Osttanio ciągle chodzę niedospana. Być może ma to związek ze zblizającą się sesją i moją świadomością, że nic nie robię w jej kierunku. Inna rzecz, że praca mnie pochłania. Właśnie - praca. Praca, która mi się szalenie podoba, w której chciałabym zostać, a jednak w perspektywie mam jej zmianę. Bo nie stać mnie na wolontariat. Jestem za stara i mam jakieś tam swoje plany... A nie będę pracować za mniejszą kasę, niż mam teraz, a tak się skończy jeśli Miasto Wrocław się naszym Centrum nie zaopiekuje finansowo. Bo choć lepsze zarabiać takie pieniądze niż żadne i zdobywać doświadczenie, pani w OFE powiedziała mi, że od sumy 820 złotych nie ma nawet jak składek odprowadzić w miarę normalnych. Dlatego muszę zacząć rozglądać się za czymś innym.

Poza tym to sen  z powiek spędza mi sesja. Niby tylko 2 egzaminy, ale jakoś tak kiepsko je widzę. Zwłaszcza literaturę. Chociaż jeśli rok temu zdałam u faceta, który jest kilkakrotnie bardziej strsazny i wymagający od "tegorocznej" babki to nie mam się czego bać. Babka jest z tyhc, którzy wpisują trzy jeśli się cokolwiek wie bo nie chce jej się przychodzić i przeprowadzać poprawki. No, ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. I tak mam nadzieję, że może po sesji uda nam się z Ukochanym wyjechać na 3-4 dni na narty. Bo śnieg podobno się zbliża.

I jeszcze wczoraj zapomniałam o imieninach Ukochanego. Mimo, że obchodzimy je tylko we dwoje to jakoś tak głupio i nieprzyjemnie. Bo zawsze pamiętam, kilka dni przed już myślę co ugotuję, co sprezentuję. A wczoraj... Szkoda gadać, mimo, że on mówi, że nic się nie stało to jakoś tak dziwnie mi. Bo prawdę mówiąc, gdyby w piątek koleżanka nie złożyła Ukochanemu życzeń to bym dat nie skojarzyła.... Ale wiem, że to ze zmęczenia... Najchętniej to bym cały czas spała...

Ale wyjdę zaraz z domu, na króciutki spacer. Potem zorbimy sobie z Ukochanym pizzę na obiad i będzie nam błogo i leniwie...

Pozdrawiam.

alexbluessy : :
sty 18 2007 O poranku.
Komentarze: 3

... Smażę naleśniki. Żeby po powrocie do domu nie myśleć, że jeszcze coś na obiad trzeba zrobić. Co prawda jest jeszcze Ukochany, ale dzisiaj moja kolej bo ja wracam do domu pierwsza. Myślę, że to dobry układ - kto pierwszy, ten robi. Nie wiem tylko co do tych naleśników. Mam trochę surówki jeszcze, do tego może sałatkę dorobię z białego sera, kukurydzy i majonezu.

Hm, może E. ma rację, że jestem spokojniejsza bo nie mam czasu myśleć i wymyślać "co by było gdyby". Zdrowiej jest po porstu. Żyjemy sobie razem i jest pięknie. A wczoraj jeszcze na wieczorku wróżb organizowanym przez jedno z kół naukowych z naszego instytutu wyszedł mi ślub w tym roku. Właściwie czemu nie? I choć to tylko wróżba, jeśli połączyć ją z rozmowami jakie ostatnio toczymy z Ukochanym, kto wie...

Dzisiejszy dzień zapowiada się aktywnie. W pracy mam do wysłania kilka maili, potem szukanie bieżących informacji co się dzieje we Wrocłaiwu dla młodzieży. W samo południe idziemy z szefową na spotkanie do Urzędu Marszałkowskiego żeby poprosić uprzejmie pana Marszałka co by wziął patronat nad naszym Centrum. I jeszcze do dziekanantu muszę podjechać w godzinach pracy bo przecież dziekanat dla studentów wieczorowych i zaocznych, którzy w większości pracują, czynny jest od 10 do 14, no w czwartki od 12 do 16. Muszę odebrać swoją kartę egzaminacyjną bo przecież pani nie mogła mi jej wydać razem z innymi skoro nie doniosłam świstków z dowodami wpłat. Kurde, nie może sobie tego sprawdzić? Pracuję od 8 i nie bardzo mogę i mam czas żeby jeździć do niej. A po pracy biegnę od razu na zajęcia i nie mam czasu. Szkoda, że wysłac pocztą nie można.. Ale cóż, pani chce widzieć ksero i oryginały. Wrrr...

Zaraz skończę z naleśnikami. Jeszcze Kociątko trzeba przygotować na cały dzień bez właścicieli. Oporządzić kuwetkę, dać jedzonka, wymienić wodę. Hm, właściwie pierwsze co robię po wstaniu to oporządzam Kociątko. Zaraz potem parzę kawę dla Eśka i siebie, robię nam kanapki. I dzień się zaczyna...

Dzień dobry!

 

 

 

alexbluessy : :