Archiwum styczeń 2005, strona 3


sty 14 2005 Tortowy alarm.
Komentarze: 13

Ukochany i jego siostra mają dzisiaj urodziny. Zadecydowałam, że upiekę im tort. Makowy, taki, jaki Mama piecze z okazji każdych świąt. Serca kawał w niego włożyłam, w efekcie biszkopt opadł, a krem się zważył. A tak chciałam żeby się udał... Po „reanimacji” krem wyszedł pyszny, a biszkopt się podniesie pod warstwą kremu. Pyszny będzie, dodatkowo nasączony rumem... Mniam. (Chętnych po przepis odsyłam na skrzynkę e-mail ;o)).

Z Esiem wczoraj porozmawiałam, i muszę Wam powiedzieć, że od początku wiedziałam, jaka będzie jego reakcja. Powiedziałam, że mi przykro, ze moje pytanie brzmi „dlaczego”. A on spojrzał i odpowiedział tak: „Misia, ale ty jesteś głupiutka. Zrób baranka, co? Chodź do mnie Kochanie, chodź cię przytulę. Przecież wiesz, że ja tak nie myślę, przecież mi się podobasz księżniczko...”. A on tym (nie)fortunnym przyjeździe jego w środę to w zasadzie miał rację... rzeczywiście trochę długo nie odpisywałam.

Na urodzinki dostał Kubek Czadowego Chłopaka, czapkę z pomponem i kartkę z przysięgą „starego pryka” ;o). Dla K. mam piękną, różową azalię w doniczce i kartkę z życzeniami. Każdemu z bliźniaków rymami częstochowskimi ułożyłam oddzielne życzenia, oby się spełniły... ;o). Esiowi trochę, jak powiedział, pojechałam po ambicji bo życzyłam mu powodzenia w rzucaniu palenia (ale akurat mi się rymowało... ;o)). Powiedział, że przy mnie palić nie będzie, choć nie powiem, ze czasem taki „męski” zapach papierosów i perfum nie jest kręcący... Mmmm...

(Tort w lodówce – wygląda jak mojej Mamy, tylko trochę niższy jest). Ma szansę być jadalnym (dobrze, że Tata zna się trochę na tortach i mógł mi pomóc). Jeszcze wyjdę tylko popłacić rachunki, potem się wykąpię, przebiorę, zabiorę za łacinę. Na 18 pojadę na wykład z literaturoznawstwa (historię sobie odpuszczę), a potem to już impreza z czterema tortami. No bo tak: mama bliźniaków upiekła dwa, mój trzeci, i chłopak K. tez podobno ma jakiś zrobić. Jezu, ile kalorii!!! Dlatego od rana jestem na diecie przedimprezowej, ale będzie fajnie. A jutro idę do miasta, i będę pić i tańczyć, a potem...

... jak zwykle – będzie blask świec i dotyk rąk.

Miłego dnia. I weekendu!!!

alexbluessy : :
sty 12 2005 Pulsująca.
Komentarze: 13

„- idź Misia na solarium...dla mnie...no idź...” „- nie pójdę...”, „-dlaczego?”, „- bo nie chcę, czy musi być jakiś bardziej konkretny powód?”, „- dla mnie idź...Nie odwracaj się. Przecież wiesz, że ja nie mówię tego dlatego, że mi się coś nie podoba, mam nadzieję że to wiesz.”, „- to wcale nie jest takie oczywiste.”

Nie doczekałam się przeprosin, i raczej nie doczekam. W piątek Esio ma urodziny, jutro ma pomagać mi w pieczeniu biszkoptu do tortu. Miał jutro przyjechać z maszynką zmielić mak i połuskać orzechy. Jutro też przyjeżdża mój Tata, wydaje mi się, że Esio nie bardzo chce się z nim spotkać. Być może dlatego wysłał dziś smsa czy przyjechać po mnie z „narzędziem” pracy. Byam na zajęciach, nie słyszałam sygnału, odpisałam z opóźnieniem, że może być o 21 pod Instytutem. W zamian wiecie co dostałam??? Odpowiedź, że odpisałam za późno i już umówił się z kolegą (O. tak dla jasności). Poczułam się zgoła dziwnie – no bo albo ja, albo kolega. A on zachował się zupełnie tak, jakby zapomniał, że jestem na zajęciach i co 10 sekund nie sprawdzam czy dostałam nową wiadomość, czy nie. Odpisałam tylko „Jasne”. Po chwili dostałam kolejnego smsa od Ukochanego: „mam nadzieję, że się Kochanie nie gniewa. Buziaki”. A kiedy wracałam autobusem zadzwonił, nic nie słyszałam i powiedział, że zadzwoni później. Chyba pytał się czy się gniewam.

... a ja nie wiem czy się gniewam. Jakoś dziwnie mi. Bo ja jego rodziców znam, a on moich jakby unikał. I to dzisiejsze ”niezdecydowanie”.

Płakać mi się chce. Ze zmęczenia, z jakiegoś rozczarowania. I co z tego, z eon jutro przyjedzie i zmiele mak, połuska orzechy, ubije pianę. Mógł dzisiaj nie wyskakiwać z nagłą chęcią zobaczenia mnie.

Przykro mi Kochanie, że mnie nie akceptujesz taką, jaką jestem. Naprawdę.

A co z życia „pozaesiowego”? kolejne dwie piątki z praktycznej mi dzisiaj wpadły, wczoraj chyba udało mi się zaliczyć łacinę. Koleżanka z grupy dowiedziała się dzisiaj, że we wrześniu zostanie mamą. Gdzieś tam, w głębi jej zazdroszczę...

...ja tak nie chcę dłużej żyć, chyba zacznę ostro pić...”. No comment.

alexbluessy : :
sty 11 2005 Magia niech trwa.
Komentarze: 14

„...A tam, tam nie ma mnie tylko Twoja twarz. To mówi mi wszystko Ty jesteś nim. Było tak: zakląłeś, wziąłeś, nie ma mnie tylko magia trwa – by mogło nagle zaistnieć Ty i Ja...”

I jak dziewczyna szamana już nie zasnę bez twych ust...

...siedziałam wczoraj powtarzając łacinę i przygotowując się na fonetykę, kiedy moja nowa komórka zadźwięczała oznajmiając, że nowa wiadomość do mnie przyszła. Ukochany pytał czy może przyjechać do mnie, czy w planach na poniedziałkowe popołudnie i wieczór mam naukę. Zgodnie z prawdą odpisałam, że czego nauczyć się już miałam to się nauczyłam i ma przyjechać – też na korzenny kwas chlebowy (absolutna pycha) i suszone owoce. 

A przyjechał bardziej po to żeby mnie zawieźć do Galerii Dominikańskiej (chciał kupić sweter - kupiliśmy taki, że wygląda w nim jak młody bóg) i zaprosić na kolację do Piramidy (quasi egipska restauracja, jakby ktoś nie wiedział).

...wróciliśmy do domu, porozmawialiśmy, powiązaliśmy sadełka, włączyliśmy naszego ulubionego Michała Bajora. Było leniwie błogo, i co prawda bez blasku świec, ale bardziej niż ciepło było od dotyku rąk. ;o).

...wyszedł dzisiaj o 8:20.

Przy nim nawet łacina nie wydaje się taka straszna i, co więcej, szybciej wchodzi do głowy. Jego ciche pochrapywanie przez zatkany nos wywołuje błogi uśmiech na mojej twarzy. Czuję się spokojnie kiedy on już śpi, a ja jeszcze coś w TV oglądam. Mogłoby to wszystko trwać...

alexbluessy : :
sty 10 2005 Złoty deszcz.
Komentarze: 10

Życzenie się spełniło.

A wczoraj... Wczoraj staliśmy przytuleni  nad Odrą, wśród gmachów Ostrowa Tumskiego, a na głowy spadał nam złoty deszcz – światełko do nieba. Pod powiekami zaszkliły się łzy, kilka spłynęło w dół...

A potem znowu zostałam sama, w swoich czterech ścianach, nie chcę tak – nie lubię tego uczucia zaciśniętego gardła i łez cisnących się do oczu, nie lubię zbyt szerokiego łóżka i chłodu panującego w jego części. Chcę zasypiać, chcę się budzić, chcę uciekać tam, gdzie lśni blask świec i jest gorąco od dotyku rąk.

Dziękuję. Za to, że mogę Cię kochać, że jesteś, że mogę schować nos w Twojej szyi i otulić się bezpiecznym zapachem. Za to, że jesteś Moim Nadziejem, że chce mi się wstawać, że chce mi się działać. Dziękuję, że mogę za Tobą i do Ciebie tęsknić, że mogę czuć radość czekania i dzikość pożądania.

Kocham Cię. Tak po prostu.

 ...A potem poszłam płakać.

 

Dzisiaj dostałam smsa: „hej kochanie, mam nadzieję, że się wyspałaś...”. I moja odpowiedź: „nie bardzo, niestety, się wyspałam...”

alexbluessy : :
sty 08 2005 Dziewczyna Szamana.
Komentarze: 7

„...Dziewczyna Szamana już nie zazna nigdy snu. Ja to wiem bo sama już nie zasnę bez twych ust... Byle to ja, byle to ty...”

....czekam, a zaraz potem uciekam tam, gdzie nie sięga wzrok. I będzie blask świec i dotyk rąk. Życzenie się spełni.

alexbluessy : :