Archiwum styczeń 2005, strona 1


sty 25 2005 Mam ją.
Komentarze: 7

Przed swoim przyjazdem Mój Leniuszek Ukochany zadzwonił z zapowiedzią, że krokietów nie będzie bo mu się nie chce robić, i że szafy nie złożymy z tego samego powodu. Tylko wstrzymałam powietrze, ale nic nie powiedziałam. W rezultacie krokietów nie było bo Esio postanowił, że przechodzi na 2-tygodniową dietę (???!!!), a szafę ostatecznie złożyliśmy. Miało nam to zająć dwie godzinki najwyżej, skończyliśmy po czterech. Trochę się poirytowaliśmy na siebie i na szafę, ale warto było. Jest piękna, z ciemnego drewna, dostojna i bardzo fajnie komponuje się z dość nowoczesnym wystrojem pokoju. I jakoś jaśniej się zrobiło, choć mniej miejsca mam.

Sączyliśmy z Esiem niebieskie pomarańczowe curacao z sokiem, składaliśmy szafę i było bardzo sympatycznie. No, może poza tymi wyjątkami kiedy ze dwa razy spuściłam mu (niechcący zupełnie) ciężkie drzwi na stopę, albo kiedy prawie (też niechcący) zmiażdżyłabym mu palce (tym razem u rąk) tymi samymi drzwiami. Na koniec popatrzył na „swoje” dzieło i stwierdził: „ale ja zajebisty jestem...”, na co musiałam mu odpowiedzieć, że „najwyraźniej bogowie już tak mają”. Skąd ci bogowie??? Ano bo jakieś dwa tygodnie temu staliśmy sobie (razem z O.) w CELTICU i nagle Esio się mnie pyta czy boga widziałam. Ja mu na to, .że nie, ale najprawdopodobniej mam go przed sobą. I Esio i O. zastanawiali się skąd ja to wiem... A ja mam po prostu ZAJEBISTEGO faceta i toćka.

Dowiedziałam się też, co mnie miło zdziwiło, że Esio chciał przyjechać do mnie jeszcze w niedzielę, ale ponieważ się nie zapowiedział wcześniej to zrezygnował z pomysłu. A przecież on może zawsze... No, w każdym razie nie miałam wczoraj zupełnie okazji żeby go zapytać o to i tamto  w związku z jego w Londynie pobytem.

Zapaliłam The SUN – niech nada swój słoneczny klimat, niech przyniesie pozytywną energię. Ale mi fajnie... Słucham Dido, która przypomina tęsknotę i czekanie, ale uświadamia jednocześnie, że to już za mną choć od czasu do czasu jakaś łza się w oku zaszkli.

I jeszcze taki krótki dialog mi się przypomniał, który miał miejsce w ostatnią sobotę. Zaczęliśmy się z Esiem przekomarzać, tuż przed wyjściem do ALIBI, on twierdził, że się ociągam i że znowu mam jakieś pretensje (a minę miał przy tym taką, ze mmm...). Ja:...no, i co jeszcze, i co jeszcze mi powiesz, co???. Esio: jak to co??? Kocham cię.

... zmęczona zasnęłam przytulona do eiowych ramion. I tylko chciałabym, żeby on kiedyś przyjechał i już został...

alexbluessy : :
sty 24 2005 The SUN.
Komentarze: 10

Przemeblowałam pokój, przygotowałam grunt pod szafę, którą, mam nadzieję, dzisiaj z pomocą Eśka postawię na nogi. Jakoś tak przytulniej się od razu zrobiło, a jak stanie szafa to chyba nie będę wychodzić z pokoju. I wszystko byłoby super gdyby nie to, że musiałam kupić śruby. 30 śrub marki Spax 3,5 mm x 25 mm. Okropnie nie lubię chodzić do „męskich” sklepów – mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą ilekroć wstępuję do jakiegoś w celu zakupu uszczelki czy śrub właśnie.

Zapaliłam kadzidełko o zapachu The SUN. Na kilka chwil zafascynował mnie dym wijący się w przeróżny sposób – oczu nie mogłam oderwać. Od razu zrobiło się jakoś tak cieplej i jeszcze przytulniej. Przede mną leżą, jednocześnie nade mną wisząc, notatki z teorii literatury i wstępu do językoznawstwa. Nawet nie jest trudne, tylko trzeba siąść na tyłku i poczytać. A prawda jest taka, że najbardziej mam ochotę spać. Dobrze, że dziś zasnę z Esiem i przy Esiu.

I na koniec – dla zakochanych i czekających na Miłość moja ulubiona A.A. Szkoda, że nie każdy zrozumie bo najchętniej przytoczyłabym w oryginale. Niestety – język Puszkina odchodzi w zapomnienie...

Rozłąki czarną udrękę Znosimy jednocześnie. Czemu płaczesz? Dajże mi rękę I obiecaj, że znów przyjdziesz we śnie. Mnie i tobie – jakby górze z górą, Mnie i tobie – na niezobaczenie. Żebyś tylko nad północną chmurą Przesłał mi przez gwiazdy pozdrowienie.

alexbluessy : :
sty 23 2005 Upojenie.
Komentarze: 6

Dialog pierwszy: „- zobacz Misia, odkąd się znamy to pijemy...” „- wiem, sprowadzasz mnie na złą drogę Kochanie :]. I to chyba nie jest dobrze jeśli związek opiera się na upojeniu alkoholowym, co???” „- nie martw się Skarbie, jak kiedyś na trzeźwo przestanie się układać to już do końca życia będziemy pić...”

Dialog drugi: „- jutro się uczysz???” „- tylko teorii literatury, w końcu mam pierwszy poniedziałek, kiedy nie muszę uczyć się na wtorkową łacinę” „- wiem i dlatego przyjadę” „- a zrobisz mi krokiety???” „- zrobię ci krokiety.”

I takim sposobem mam zapewniony jutrzejszy obiad z kolacją. Poza tym dziś rano doszliśmy do wniosku, że niepotrzebnie wczoraj wychodziliśmy do ALIBI. Mogliśmy zostać w domu i przy filmie sączyć niebieskie pomarańczowe curacao albo wermutha. A tak wstaliśmy niewyspani, to już nie te lata, żeby po knajpach się rozbijać... :D :D :D. Głód zaspokoiłam, makaron wyszedł pyszny – żółto-zielono było na naszych talerzach (i wermuth w kieliszkach)...

Aaa!!! Wiecie co się stało???!!! Przeprosił mnie za to, co jakiś czas temu powiedział o pójściu do solarium. Przyznał, że głupio powiedział, ze się wygłupił i trochę przesadził, że nie to miał na myśli i nawet buziaka dostałam.

... i po raz kolejny do mnie dotarło, że nie chcę (i boję się) Esia stracić, bez niego mnie nie ma, on jest moją napędową siłą. Jak to było „przed nim”... Hmmm... Z drugiej strony w ALIBI jedna z piosenek spowodowała rozmowę na temat naszego podchodzenia „do nas” podczas pobytu Eśka w Anglii. Gardło mi się zacisnęło, w oczach stanęły łzy – jakieś to jeszcze świeże chyba dla mnie i ciągle wywołuje emocje. Wczoraj tamto wróciło, a u mnie wywołało chęć zadania kilku pytań. Może jutro...

No bo tak. Esio powiedział wczoraj, że on dopiero po trzech tygodniach, może po miesiącu, pobytu w Londynie, zaczął podchodzić do związku ze mną nawet poważniej niż przez te dwa miesiące przed wyjazdem. W ogóle, kiedy się poznawaliśmy, nie liczył się z tym, że z kimś będzie bo wiedział, że wyjedzie. To w takim razie to wszystko, co mówił, mówił nieszczerze albo miał jakiś specjalny w tym zamysł??? I jeszcze powiedział, że jak wyjeżdżał to bardzo sceptycznie do tego wszystkiego podchodził, ale że jednak byłam jedyną osobą, której mógł powiedzieć/napisać coś więcej niż rodzicom czy siostrze. Eh, bardzo to skomplikowane. Najchętniej już bym do tego nie wracała, ale wczoraj struna się poruszyła...

Tymczasem należy mi się prysznic i trochę snu. Potem nauka, jakiś obiad, nauka. Jutro będzie nowy dzień. chcę żeby mój stan UPOJENIA się nie skończył. Chcę żeby trwał...

 

 

alexbluessy : :
sty 22 2005 Hunger.
Komentarze: 6

Gardło mi się zacisnęło, kiedy do sklepu wszedł przygarbiony staruszek i kupował pół chleba. Pamiętam pełen nadziei i od razu wyczuwalnej radości głos mojego Dziadka pytający wczoraj czy w przerwie międzysemestralnej bym do nich przyjechała. Słyszę swój głos odpowiadający, że niestety dopiero na Wielkanoc...

A przecież starość może być piękna...

 

Czekam na Esia. Dziś makaron z brokułami. Białe wino by się przydało. Mój głód rośnie. I nie mam na myśli tylko kolacji...

alexbluessy : :
sty 21 2005 Z lubczykiem.
Komentarze: 7

...coraz bardziej zakochuję się w języku Puszkina, Okudżawy, Dostojewskiego i Achmatowej. Szczególnie jej języku. Jej poezja jest przepiękna, zwłaszcza w oryginalnym wydaniu. Właśnie „Toast pożegnalny” (choć ten akurat lepiej brzmi w tłumaczeniu) Achmatowej zamierzam przeczytać na zaliczeniu z fonetyki.

Tymczasem słucham Leonarda Cohena i zastanawiam się co jutro ugotować na kolację żeby też Esio skorzystał wymęczony po kolokwium z prawa budowlanego. Mam kilka pomysłów i na pewno jakaś pycha wyjdzie. Może nawet z odrobiną lubczyku... ;o).

 

„...Żebyś tylko nad północną chmurą Przesłał mi przez gwiazdy pozdrowienie.”  (A. A. – „We śnie”)

 

alexbluessy : :