Archiwum 02 maja 2004


maj 02 2004 Cokolwiek pomiędzy...
Komentarze: 0

(1-05-2004) No to jesteśmy w Unii Europejskiej Aniele. Hm, S. wczoraj się zaśmiał, że za rok będziemy starali się z niej wypisać. Właśnie S... Jak dotąd moja najwspanialsza opowieść. Miałam go tylko dla siebie od 18 wczorajszego wieczora, do 8 rano dzisiaj. Miałam go tylko dla siebie... i czułam go. Nie tylko przez skórę, ale i inne zmysły. Kiedy wczoraj przyszedł powiedział, że panikuje przed wyjazdem, że panikuje, że nie będzie widział mnie, że nie będzie widział rodziny. Ja też panikuję. Powiem Ci Eljot, że wczoraj zapomniałam o tym, że to już tak blisko, tak mało czasu zostało. Zapomniałam. Był blisko, czułam go, a on dawał mi do zrozumienia: „jestem przy tobie”. I ja nie umiem sobie wyobrazić czasu bez niego. Tylko na zdjęciu jego twarz, wspomnienia i nadzieja, że czas szybko mija.

Mam nerwicę żołądka. Dlatego tak okropnie schudłam, nie mogę jeść, ani pić. Hm, byliśmy wczoraj z S., jego siostrą, jej chłopakiem i kilkoma znajomymi w knajpie. Ty wiesz Aniele, jak ciężko mi wchodziło jedno piwo???  Po pokazie fajerwerków na Rynku mieliśmy iść jeszcze do jakiejś knajpy posiedzieć, po drodze ja, S., i jego znajomy O. wstąpiliśmy do baru z makaronami. O dziwo zjadłam całą porcję, małą bo małą, ale zjadłam. I potem O. poszedł z resztą do knajpy, a ja i S. wróciliśmy do domu. I miałam go dla siebie aż do 8 rano. I było mi dobrze, ciepło, mogłam się przytulić. Miałam ochotę szeptać jak mantrę: „chwilo trwaj”. Ale niestety... Hm, kiedy się obudziłam i zobaczyłam S. obok siebie to się uśmiechnęłam, a potem nagle poczułam w sobie olbrzymi przypływ czułości. Miałam ochotę zacałować jego twarz. Kawałek, po kawałku. Powieki, długie czarne i delikatne rzęsy, bliznę na czole, policzki, tą okropnie seksowną kozią bródkę, której szorstkość na mojej twarzy przyprawia mnie o drżenie. Miałam ochotę, ale tylko patrzyłam. Przez łzy. A on spał niczego nie świadomy. I nagle się obudził, pocałował delikatnie, powiedział: „witaj w Unii księżniczko” i zaraz usnęliśmy oboje. I to tak przyjemnie było się wtulić w jego silne, ciepłe ramiona. I poczuć się bezpiecznie. Oj Eljot, ja uschnę bez niego, zwiędnę. Nie wyobrażam sobie tego wcale. Bo to niesprawiedliwe. On wyjedzie, a tu nic się nie zmieni. Drzewa będą kwitły dalej, słońce będzie coraz mocniej świeciło, nic się nie zmieni. Absolutnie nic. I tylko to miasto będzie tak okropnie puste. Takie puste... Wiem, że w końcu nic mi nie pozostanie i będę musiała się dopasować do sytuacji. Podobno kobiety mają lepszą zdolność ku temu niż mężczyźni.

„(...)I dłoni błądzących delikatny twój dotyk (...) Pamiętam też rozmowy namiętne i szczere Twoich ust prawdziwa słodycz była jak cukierek (...) I wszystkie nasze dni w tęczowych kolorach (...) Już zapomniałam jak to jest gdy przy mnie jesteś ty I trochę ciebie brak gdy z oczu płynną łzy Na zdjęciu twoja twarz to wszystko co dziś mam
Wciąż przypomina mi najlepsze w życiu dni (...) Nie będzie nam się śniło, że będzie tak jak było (...)”
[Łzy – „Jak cukierek”]

A wiesz, co jest najgorsze Aniele??? strach. Paraliżujący i nie pozwalający się skupić. Kilka dni temu rozmawiałam z moją Znajomą K. i stwierdziłyśmy, że to jest trochę „chore” bo ten strach powoduje, że już przestaje liczyć się co się dzieje z tobą, ale najważniejsza staje się ta druga osoba. O nią właśnie się boimy. Czy coś jej się nie stało przypadkiem, czy wszystko w porządku. I ten właśnie strach jest najgorszy. Zadzwoniłam do mamy, ale ona coś nie bardzo miała ochotę ze mną rozmawiać, jeszcze P., mnie wysłuchał, pocieszył. Obiecał też, że zadzwoni we wtorek, żeby mnie zagadać w momencie, kiedy S. będzie ruszał z Dworca PKS i udawał się w kierunku Londynu.

Przedwczoraj pod wpływem impulsu napisałam list do mojej mamy, ale teraz nie wiem czy to był dobry pomysł. Skoro ona tak ze mną przez telefon rozmawia, to jak zareaguje na list??? Pocieszyła mnie trochę B., mówiąc, że ona jest za młodymi ludźmi i będzie dobrze., bo stęsknimy się za sobą i potem będzie dobrze. Wiesz, pomyślałam sobie, że jak już minie maj i połowa czerwca to potem będzie już z górki. Tylko widzisz ja wiem, że kiedy on wyjedzie to już się stanie, już na nic nie będę miała wpływu. Ani on, ani ja. I powiem Ci, że boję się bo ta nasza rozłąka będzie trwała dłużej niż my się znamy. My znamy się 2 miesiące, a rozstajemy się na 3, albo nawet 4. Ja się buntuję!!! Ale to łabędzi śpiew. Już nic się nie da zrobić. Tylko czekać i mieć nadzieję. Mój jeden znajomy powiedział, że nie powinnam nastawiać się na to, że będzie dobrze. Powinnam też zakładać ten gorszy scenariusz, to wtedy uniknę rozczarowania. Ale ja wiem, że będę czekać. Bo być może to na S. właśnie czekałam, może oboje na siebie czekaliśmy. I dlatego będę tęsknić, patrzeć na zdjęcia, będę chlipać pewnie nie raz. Ale I’ll do my best żeby się nie poddać. Hm, pewnie czekanie jest wpisane w życie kobiety... „My, kobiety, jesteśmy wielkimi marzycielkami. Przez całe życie na coś czekamy. Na lalkę Barbie, na pierwszy pocałunek, na dziecko, na listonosza z emeryturą, na Pana Boga. Nasze życie to jedna wielka poczekalnia”.

.................................................................

Hm, wiesz, żołądek mam tak potwornie zaciśnięty, że nie mogę nawet patrzeć na pusty talerz. Nie mówiąc już o jedzeniu. Mam pić napar z rumianku – może pomoże. I wiesz co jest najgorsze??? Nie widziałam go od 8 rano, a jest 14, a ja już tęsknię. I chciałabym go zobaczyć. I chciałabym teraz spędzić z nim jak najwięcej czasu, mam nadzieję, że uda nam się wypić wino, które kupiłam i pójść na spacer do Parku Szczytnickiego. Chciałabym też choć raz jeszcze przy nim zasnąć i się obudzić. Poczuć zapach, popatrzeć na zamknięte powieki... Czy to tak dużo Eljot, hm???

Wydaję majątek na rozmowy telefoniczne. Ale muszę się wygadać. Potrzebuję, usłyszeć czyjś głoś, poczuć, że nie jestem sama. Hm, teraz to łatwo mówić: „co ma być to będzie”, ale za chwilę to wcale nie jest takie oczywiste. Próbuję myśleć w ten sposób, że jeśli Ktoś Tam na Górze, czy Gdziekolwiek indziej pozwolił nam się spotkać, pozwolił żebyśmy byli razem i dobrze nam było to chyba nie po to, żeby to się skończyło po 2 miesiącach przez jakiś głupi wyjazd. Za 3 i pół godziny go zobaczę. I będzie dobrze...

................................................

(02-04-2004) Hm, niedziela. Już niedziela. Coraz bardziej jestem przerażona. S. też. Wczoraj powiedział: „Nie martw się moja piękna Misiu, wzmocnimy nasz związek. A we wtorek wpadnę jeszcze się pożegnać. Bo ty nie chcesz przyjść na dworzec, prawda?”. Chcę. Bardzo chcę, ale nie pójdę. Chcę uniknąć łez. Bo tam jeszcze jakoś bym się trzymała, przy rodzicach i siostrze S. I przy nim samym też. Ale w autobusie do domu... A dzisiaj się zobaczymy, i jutro też. I mam nadzieję, że on jutro zostanie na noc i będę mogła się przytulić. Ostatni raz, żeby zapamiętać zapach, ciepło. Zapamiętać i schować głęboko, a kiedy będzie mi źle to wracać do tego. i uśmiechać się. uśmiechać i czekać. Wiesz Aniele, czasem mam wrażenie, że już myślę pozytywnie, że staram się trzymać jakoś, nie popadać w depresyjne stany. I choć wiem, że będę miała na razie tylko zdjęcia to będą to aż zdjęcia. Ale najpiękniejsze będzie we mnie. Schowane głęboko przed światem....

alexbluessy : :