Archiwum 23 listopada 2004


lis 23 2004 Przepis na ciepło rodzinno-świąteczne.
Komentarze: 5

W zasadzie ta notka jest trochę spóźniona bo popełniłam ją na granicy wczoraj i dzisiaj...

Na zegarku dokładnie za pięć minut północ. Nie mogę zasnąć, być może to wypita zbyt późno zbyt mocna kawa. Włączyłam Phila Collinsa – mam nastrój na jego spokojne ballady. Jeszcze raz przeżywam wyjazd Eśka do Anglii. To, jak wtedy się czułam, jakie miałam myśli, co chciałam zrobić kierowana Tęsknotą. Nie wiem czemu akurat teraz o tym myślę... Przecież to już za mną. A przede mną??? Tylko przyszłość, jeszcze lepsza – jak Esio pisał jeszcze z Londynu. Znowu płakałam kiedy tamten czas sobie przypomniałam. „Bo wtedy było mi źle, a teraz jest mi dobrze”. Takiego sms-a wysłałam mu któregoś dnia, a on mi jakiś czas potem powiedział: „pamiętam tego sms-a, bardzo ładny sms”.

W takie chwile, jak ta, chciałabym żeby ukołysały mnie czyjeś ramiona. Esia albo mojej Mamy. Innych nie chcę.

Mama...

... wczoraj (w zasadzie już przed wczoraj), kiedy byłam u Eśka Moje Kochanie pokłócił się z siostrą. O głupotę, o pokoje w domku, do którego jedziemy witać Nowy Rok. Ona się obruszyła, on coś powiedział. Mama bliźniaków się włączyła, każde z jej dzieci mówiło swoją rację. Nie mieszałam się, siedziałam i obserwowałam. Uśmiechałam się. To było takie rodzinne, matczyna troska, pokrzykiwanie i przekrzykiwanie się K. i S. Moja Mama w zasadzie nie brała się za rozejmy, kiedy kłóciłam się z Moim Bratem Kochanym.

Tylko czemu esiowa mama zapytała się mnie czy zależy mi na pokoju 2-osobowym??? W sumie to mi nie zależy (???) – przecież Esio i tak często jest u mnie i sobie przy nim zasypiam. Chcę się dobrze bawić, odpocząć, zapomnieć o problemach i nauczyć się jeździć na nartach. Bo Esio z siostrą nie mogli się właśnie o tą „dwójkę” dogadać, kto tam będzie w niej spał. Potem okazało się, że „dwójki” są trzy. Nie mniej i tak z „dwójek” zrobią się „trójki” bo jedzie nas 13 osób, a nie 10 jak jeszcze w niedzielę było zdeklarowanych. Czyli nocleg wyniesie nas 30 złotych z groszami. Schodzimy w dół...

... teraz Nelly Furtado prosi, żeby zgasić światło. W zasadzie to mogłabym teraz pokołysać się w rytm muzyki... Hm, tylko pod kołderką jest mi tak cieplutko. Błogo...

Pomyślałam o tym, co kojarzy mi się z moją rodziną. Tata – zatopiony w świecie wzorów, oderwany od rzeczywistości, nieobecny przez swoje wyjazdy i myślami też krążący wokół fizycznych teorii naukowiec. Mama – dbająca o dom, łagodząca spory... Mój Brat – po prostu P. I w końcu ja – zawsze mająca swoje zdanie, lubiąca postawić na swoim i czupurna, ale głównie wobec „swoich”. Ciekawe jak jest u nich na co dzień??? Przecież jak ja przyjeżdżam to na pewno coś się zmienia...

 ... z domu, po mamie, wyniosłam zamiłowanie do porządku (3 lata mieszkania z obcymi ludźmi trochę je zniwelowało, ale jak tylko znowu będę sama...), kuchnia to dla mnie centrum rodzinnego ciepła.

... I będę piec te pierniki z miodem, orzechami i polewą. Będę śpiewać „Last Christmas” i przez chwilę będzie mi rodzinnie. A żeby Wam też było, jeśli sobie pozwolicie na ten luksus to z okazji nadchodzących Świąt podaję Wam przepis na pierniki. Te, którymi będzie mi pachniało w całym domu, a może nawet klatce...

 

Pierniki mojej Mamy:

1 szklanka 1 szklanka miodu, 1 łyżka masła, 1 szklanka mleka, 3 całe jajka, 3 szklanki mąki, 1 łyżeczka sody, dwie torebki przyprawy do piernika.

Miód, cukier i mleko zagotować i ostudzić. Po ostudzeniu dodać mąkę, sodę, jajka, masło i wsypać przyprawę. Zmiksować. Do masy można dodać orzechów (dużo, dużo). Piec 40 minut. Aha! Do ciasta dodać trochę mocnego naparu kawy wtedy piernik będzie jeszcze bardziej pachnący i jeszcze bardziej piernikowy kolor będzie miał. A napar robi się tak: czubatą łyżkę stołową kawy rozpuszczalnej rozpuścić w 2-3 łyżkach wody, można dodać trochę naturalnego kakao.

To co??? Przyjemnego pieczenia, smacznego życzę. Poczujcie zapach świąt...

alexbluessy : :