Archiwum 27 czerwca 2005


cze 27 2005 Refleksja.
Komentarze: 10

Z głośników dość głośno płynęły „Białe żagle” Martyny Jakubowicz,  kadzidełko o zapachu Słońca dawało przyjemny aromat. Rozmowa telefoniczna z Mamą, Najlepsiejszym Bratem i Tatkiem wysuszyła łzy. W lipcu zjawią się mężczyźni, Mama przyjedzie w sierpniu. Już spokojniejsza nuciłam „Białe żagle”, i nagle telefon:

 

Ja: tak, słucham

E: cześć buczuś, buczy buczek jeszcze?

Ja: buczy

E: bo ja właśnie jadę do buczka

Ja: aha...

E: mam nie jechać?

Ja: nie no, jak już się wybierasz to jechać (w domyśle :])

 

Po chwili:

 

E: Bo wiesz, przypomniało mi się, że nie wypiliśmy urodzinowego winka i przywiozłem takie, jak lubisz (w domyśle: takie, jakie lubimy)

Ja: ale ty kochany jesteś... a coś ty się tak wypachnił???

E: no jak to? do dziewczyny swojej jadę to się wypachniłem...

Ja: :o)

 

I siedzieliśmy na balkonie jedząc lody i wino popijając. Rozmawialiśmy o zbliżającym się wyjeździe, o wycieczkach, jakie sobie będziemy tam robić. Było tak cicho i spokojnie. Wygoniły nas do mieszkania stworzenia z gatunku latająco-bzyczących, których oboje nie bardzo lubimy.

A potem to już w ogóle zapomniałam, że Ł. jest za ścianą.

 

I kurcze, on mnie chyba naprawdę kocha...

 

 

alexbluessy : :