Dobra Aniele, tak dalej nie będzie. Coś muszę ze sobą zrobić bo popadnę w jakąś paranoję. Tak ZNOWU!!! I proszę Cię, nie patrz na mnie z takim grymasem wyrzutu w oczach. Drzewa puszczają liście, na ulicach pojawiają się gruchające i szczęśliwe pary.. A ja co??? no właśnie nic. Nic się nie dzieje, na nic nie ma szans. Nadziei też jakby brakuje. Eh!!! Im mocniej świeci nieśmiałe jeszcze słońce, tym bardziej ja popadam w przygnębienie. Zamiast cieszyć się ładną pogodą, korzystać z niej zachowuję się wręcz odwrotnie...
Na uczelni też nam pani Cz. dołożyła. Do końca zostało nam jakieś 10 zajęć, wobec tego czeka nas masa pracy w domu. Właściwie to dobrze – lubię rozwiązywać zadania gramatyczne w ciszy, ale z drugiej strony... Kurcze, Eljot, to już tak niewiele czasu zostało!!! A 28 czerwca egzaminy na filologię. Tak mało czasu... Muszę się lepiej zorganizować, wiesz??? Bo mam wrażenie, że czas to trochę przecieka mi przez palce... No tak, ja wiem, że „I’m not like the other girls...”, ale w tym przypadku niewielkie ma to znaczenie. Muszę zebrać się w sobie, zacisnąć pięści i walczyć o to, co mi się należy. I wywalczę!!!
Tak sobie myślę o mojej Samotności. Bo te listki nowe zielone się rodzą, śmieją się, a we mnie zastój. We mnie nic się nie budzi. Wiesz, że po raz kolejny mam olbrzymią ochotę zacząć czytać „Samotność w Sieci” albo „Martynę”??? A najlepiej jedno i drugie jednocześnie. Dół gwarantowany... Przypadkiem dzisiaj sięgnęłam na półkę. Przejrzałam, na wybranych stronach z „MOIMI” cytatami się zatrzymałam, zamyśliłam... Eh!!!
Zza ściany, z pokoju mojego współlokatora Ł., swinguje Norah Jones... Dodatkowy czynnik usypiający. [Pierwszy i główny to słówka, które powinnam do jutra sobie przyswoić. Np. takie: „zaburzenia procesu odżywiania”]. Posuń się trochę Eljot, położę się i będziemy rozmawiać. Hm, dopóki nie usnę przynajmniej. Ta Norah Jones fajnie śpiewa, ale na dłuższą metę nie da jej się długo słuchać. Chyba, że... No, przecież wiesz o czym mówię, prawda??? Znasz moje myśli, znasz mnie - przecież rozmawiamy nie od dzisiaj. Zdawałeś "ze mnie" egzamin swego czasu, potem ja Ci o sobie opowiadałam, i nadal tak jest. Więc Eljot, nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Słuchaj, Aniele, czy ja mam się w końcu obrazić??? Nigdy nie chcesz mi nic powiedzieć, taki jesteś okropny. Ale nie mam dziś nastroju do kłótni, do żartów zresztą też nie. Pozostając w klimatach Norah Jones to powiem Ci, że ona jest dobra do słuchania, kiedy jest ciemno, albo zimno... Najlepiej kiedy jest zimno, ale wtedy nie można jej słuchać samemu. świece niech się palą, niech pachną, wino niech trochę buzuje w głowie... Wtedy można się w tym swingu zatopić, zapomnieć się w nim (przy nim) można... I właśnie czegoś brak...
Wiary w ludzi też trochę brak. Tak to jest, zaufasz komuś, a potem wielkie boom. Czuje się żal, gorycz, smutek... Następuje nagromadzenie tych wszystkich emocji, które nie mają nic wspólnego z radością. Coś się w człowieku załamuje. I ciężko to postawić do pionu. Chociaż tak sobie myślę, że z drugiej strony na to patrząc to na dłuższą metę tak się nie da. Owszem, jest w sercu ubytek. Może był on przez jakiś czas wypełniony... Potem plomba wypadła i powstał nowy ubytek, może nawet większy. Z jednej strony to oczywiste, że trzeba iść do „dentysty”, ale z innej czuje się strach, obawę przed kolejnym bólem. Strach, że nowa plomba znowu za jakiś czas wypadnie. Czekać i bać się można w nieskończoność, ale przecież, powiedz mi Aniele czy nie mam racji, nie można też zwlekać z wizytą u „dentysty” bo w końcu trzeba będzie zastosować bolesne, długie i nieprzyjemne leczenie kanałowe. Zgadzasz się ze mną??? Znowu miałam dzisiaj ten sen, Eljot. Znowu śniło mi się, że tańczę. Znowu ALIBI (jeszcze stary wystrój), w tle jakaś powolna muzyka, wokoło smętna, jakby leniwa atmosfera. Jestem sama na parkiecie. Tańczę. Nagle z tyłu ktoś podchodzi i tańczymy razem. Nie wiem kto to. Za każdym razem widzę jedynie zarys tej postaci. Ale wiem, ze jest mi ciepło i dobrze w tym tańcu... Zawsze to samo się śni, tylko jakoś sen nie może się zmaterializować. Eh!!!
Eljot, czy Anioły mają jakieś pojęcie o kobiecym (mam na myśli Ziemianki) seksapilu??? Ja właśnie się zastanawiam ile go w sobie mam. Teoretycznie to wiem, że z niewinnej dziewczynki mogę przeistoczyć się w drapieżnego wampa. Na co dzień wydaje mi się, że jestem kobieca i że się podobam. Ale chciałabym dowiedzieć się czegoś o seksapilu. Gdzieś czytałam wypowiedź jakiejś znanej piosenkarki, że „seksowny jest ten, kto lubi siebie, kto lubi swoje ciało”. Wydaje mi się, że swoje ciało lubię i dobrze się z nim czuję, ale czasem mam wrażenie, że się go boję. Brzydzę??? Nie, tak bardzo to może nie. Dziś trafiłam na wycinek z jakiejś babskiej gazety (których ja osobiście nie czytam, nie rób więc takich min Aniele!!) na temat bycia sexy właśnie. Posłuchaj co przeczytałam:
„(...)Bycie seksowną nie oznacza, ze musisz nosić supermini z lakierowanej skóry, botki do kolan na szpilkach i trząść burzą tlenionych kosmyków a’la wczesna Madonna. Ogromną część słowa „seksowna” wypełnia słówko „zmysłowa”: seksualność i zmysłowość są to dwie rękawiczki z tej samej pary. (...) Zmysłowość zaś to pieszczenie swoich zmysłów: dotyk chłodnej, zroszonej trawy łaskoczący twoje pięty, zapach olejku waniliowego dodawanego do ciasta i buchające z piekarnika na twoje policzki ciepło, mleczność czekolady rozpływającej się na twoim języku... Kiedy tylko pozwolisz dojść do głosu swoim zmysłom, an co dzień zagłuszonym przez pęd rzeczywistości i spuchnięty od napiętych terminów notes, kiedy tylko na chwilę przestaniesz myśleć o tym, co zrobiłaś, co robisz i co jeszcze powinnaś zrobić, nagle poczujesz, ze nawet podróż autobusem w deszczowe popołudnie ma swój urok. Wpatrzona w tańczące na szybie ścieżki deszczu, odkryjesz miękkość swojego szala i poczujesz osiadające ci na ustach drobniutkie włoski moheru, a wtulając w niego głęboko nos, wywąchasz kojący ślad zapachu twoich perfum. Świat jest pełen wrażeń, ale tylko nieliczni potrafią się na nie otworzyć. Gdy dołączysz do ich grona, poczujesz, jak twoje życie robi się radośniejsze, bardziej intensywne i... tak, bardziej seksowne. Spraw radość swoim zmysłom, a one w podzięce nadadzą twojemu krokowi lekkości, blasku spojrzeniu, magnetyzmu uśmiechowi. Seksapil bowiem to nie kwestia atrakcyjnego wyglądu, tylko atrakcyjnego życia: wypadkowa tego, w jaki sposób postrzegasz siebie, promieniującej z ciebie aury zadowolenia, pewności siebie, świadomości swoich atutów i twojje kobiecości. Seksapil to nie słynne numerki 90-60-90, tylko pasja życia, chęć przeżywania, tworzenia, ciekawość świata, witalność opływająca cię kaskadą energii, sprawiająca, że nabierzesz mocy magnesu.(...)”
Nie sądzisz, że coś w tym jest??? Z prawdy oczywiście. A ja wiem, zdaję sobie sprawę z moich atutów. Zewnętrznych i wewnętrznych. Tylko dlaczego tych drugich nikt nie chce odkryć??? Trochę to smutne, ale prawdziwe. Faceci to wzrokowcy, zawsze tacy byli i zawsze tacy będą,... A niestety na pierwszy rzut oka nie da się zauważyć tego, co w człowieku siedzi. A już na pewno ta sztuka się nie uda bez jakiegokolwiek wysiłku i chęci oczywiście. Może ja się nie znam, może nie myślę tak, jak powinno się myśleć, może jestem niepoprawną idealistką (ależ ja nią jestem!!!), ale wciąż wierzę, że niedługo (tylko ile to „niedługo” może trwać???) ktoś weźmie mnie za rękę i zaprowadzi na łąkę, i zatańczę i zaśpiewam, że „zamigotał świat tysiącem barw”. A ubytek się wypełni.
Oj wiem, wiem Aniele, że już możesz być tym zmęczony. Ale co ja Ci poradzę na to, że od rana nucę piosenkę „Not like the other girls” The Rasmus’a??? Siedzi to we mnie od rana i zmusza do śpiewania. Ale przyznaj, pasuje do mnie ta piosenka, prawda??? „(...)when you’ve loved and you’ve lost someone you kow what it feels like to lose. She’s fading away, away from this world drifting like a feather she’s not like the other girls. She lives in the clouds and talks to the birds hopeless little one, she’sot like the other girls. No more shame, she has felt too much pain in her life. In her mind she’s repeating the words, all the love you put out will return to you.”
Nie rozumiesz??? To Ci przetłumaczę Aniele. Chociaż zawsze mi się wydawało, że Anioły to każdy język zrozumieją. Ale niech Ci będzie. „(...)kiedy kochałeś i kogoś straciłeś, wiesz jak to jest stracić. Ona ucieka z tego świata, unosi się jak liść, ona nie jest jak inne dziewczyny. Ona mieszka w chmurach, rozmawia z ptakami, cała zrozpaczona, ona nie jest jak inne dziewczyny. Nigdy więcej wstydu, ona już za dużo bólu czuła w swoim życiu, w głowie powtarza słowa, cała miłość jaką jej dasz, wróci do ciebie.” Tak to wygląda w moim tłumaczeniu. No, pośpiewałam, wygadałam się a teraz idziemy na kolację. Follow me Eljot.