Komentarze: 3
Hm... Kolejny raz nie poszłam na zajęcia. Nie wyrabiam ze zmęczenia. Po pracy wracam do domu i śpię. Wstaję na chwilę żeby przywitać Eśka i znowu śpię. Potrzebuję tego snu...
Moje życie nabiera coraz szybszego tempa. I coraz więcej nowości się szykuje. Bo Esio dostał w pracy podwyżkę i to całkiem sporą. Niedługo będziemy zmieniać samochód prawdopodobnie - w sobotę jedziemy do salonu Ch. oglądać i wybierać. Moja rola ograniczy się do zatwierdzenia koloru bo treszta jest mi całkiem obca - nie znam się po prostu. W wakacje być może przyjdzie nam przeprowadzić się do Stargardu Szczecińskiego. I mimo, że perspektywa zostawienia Wrocławia dla Stargardu może wydać się dziwna wczoraj zgodnie stwierdziliśmy, że nie bylibyśmy źli jeśli przyszłoby nam jehać tam na parę lat. Taka zmiana, fajna rzecz. Młodzi jesteśmy, wszystko przed nami. Kociątko zabierzemy ze sobą, najpotrzebniejsze rzeczy i będzie dobrze. Pod warunkiem, że firma Ukochanego zapewni nam mieszkanie bo Eśko tylko pod tym warunkiem zgodził się pojechać - że dla niego i narzeczonej mieszkanie będzie. Zobaczymy... Ale w sumie cieszymy się na myśl o przeprowadzce, nie żeby nam nie było żal znajomych, gór itepe, ale jakoś tak fajnie nam z tego powodu. No i może zniknie problem, gdzie zorganizować wesele. Póki co nie wiemy czy w B-stoku, czy we Wrocławiu czy w połowie drogi. A tak zrobimy w Stargardzie i już. Hm, żartuję. Prawdopodobnie skończy się na wrocławskich okolicach.
Muszę w końcu zabrać się za pisanie pracy bo znowu opornie idzie. Jak ruszę to już pójdzie, ale na razie jestem w lesie. Najchętniej to już bym tylko pracowała, wracała do domu i przechodziła na etta gospodyni. To mi najbardziej odpowiada. Ale najwidoczniej jeszcze nie ten czas...
W piątek wypłata. I zakupy. W końcu. Muszę przecież w czymś wystąpić w czasie świąt. Już się wolnego nie mogę doczekać, dawno nie byłam tak zmęczona...